Czternasty (ostatni) dzień obozu.
Niedziela.Wstałam rano i pierwsze co zrobiłam to założyłam bluzę bruneta. Zapach dymu zmieszał się z tym chłopaka, jednak ten drugi zdecydowanie był mocniejszy. Ubrałam czarne jeansy Kaori, ponieważ wszystkie moje leginsy były brudne. Umyłam zęby, twarz i uczesałam włosy. Wyszłam z domku po cichu, aby nie obudzić członków rodziny, złapałam jeszcze szybko książkę i powędrowałam na znane mi molo.
Będąc na miejscu usiadłam na drewnie i otworzyłam książkę. Zaczęłam czytać po kolei każdą linijkę. Usłyszałam szelest liści jednak nie przejęłam się tym.
- Znowu czytasz? Dlaczego?- zapytał brunet siadając obok mnie. Spojrzałam na niego i lekko się zarumieniłam, przypominając sobie, że siedzę tu w jego bluzie.
- Pozwalają mi się skupić na jednej rzeczy. Są taką przyjemną odskocznią od tej rzeczywistości- odparłam i popatrzyłam na taflę wody, w której odbijał się księżyc i gwiazdy.
- Równie dobrze, ja mogę być tą odskocznią- powiedział chłopak. Spojrzałam na niego zdziwiona. Jego policzki było lekko różowe i sam patrzył w wodę. Odwróciłam wzrok i szepnełam cicho.
- Już nią jesteś...
- Mówiłaś coś?- zapytał i spojrzał na mnie. Zamknęłam książkę i zaprzeczyłam głową. Położyłam przedmiot za nami i przysunęłam się bliżej chłopaka.
- Pamiętasz jak drugiego dnia obozy się tutaj spotkaliśmy? - zapytałam, a chłopak pokiwał głową.- Biegałeś bo wkurzyło cię to, że jestem lepsza- zaśmiałam się lekko.
- Nie powiedziałem tak!
- Powiedziałeś!
- Nie!
- W takim razie, niby jak?- N-no, że szybciej biegałaś-powiedział z rumieńcem.
- Czyli, że byłam lepsza- odparłam i przechyliłam się do tyłu patrząc na niebio.
- Teraz bym cię przegonił- powiedział i spojrzał na mnie pewnie.
- Jasne, Yū- powiedziałam i pstryknęłam go w nos. Złapał się za niego zdezorientowany, by po chwili zaśmiać się razem ze mną.
- Skoro ty mnie zawstydzasz, też to zrobię. Pamiętasz jak ostatnio wpadłaś do wody?- zapytał, a ja zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.
- To było parę dni temu, ciężko nie pamiętać- szepnęłam.
- No właśnie. Poważnie nie sądziłem, że nie umiesz pływać. Wyglądasz mi na taką co umie wszystko. Przeżyłem nie mały szok wtedy, wiesz?
- Nie umiem wszystkiego. Jest wiele rzeczy, które sprawiają mi trudność.
- Ah tak.... jesteś świetna na libero, nieźle grasz na gitarze, masz dobre oceny, uczysz się medycyny i nie najgorzej ci to idzie. Jesteś po prostu niesamowita- powiedział chłopak, a ja się zarumieniłam.
- To nie tak, że tylko jak tak mam. Też jesteś świetny na libero. Poza tym masz umiejętności komunikacyjne. Łatwo zawierasz znajomości. G-gdyby nie ty ciągle siedziałabym przed książkami bez przygód na obozie- powiedziałam cała czerwona. Spojrzałam na chłopaka. Jego kolor twarzy mógł dorównywać temu mojemu.
- D-dzięki... jednak wracając do wcześniejszej rozmowy. Kto wie co by się stało, gdybym cię nie uratował?- zapytał i przechylił się bardziej w moją stronę.
- Wolę nie myśleć. Nie wiem co bym zrobiła, więc dziękuje, że dałeś mi wtedy bluzę. Gdyby nie ona zmarzłabym na śmierć.
- Nie byłoby tak źle. W końcu ja nie miałem nic i jakoś żyję- zaśmiał się chłopak. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko.
- Jednak pamiętaj, że ty również miałeś jeszcze jedną wstydliwą sytuację- powiedziałam pewna siebie.
- Taa... niby jaką?
- A dokładnie dzień po zranieniu Shoyou. Co pokazywałeś moje wory pod oczami. Tak się zagapiłeś, że s-szok- nagle nasze twarze przybrały odcień czerwieni. Możliwe, że tamto wydarzenie było wstydliwe dla nas obu. Po pewnym czasie nic nie mówiąc popatrzyliśmy przed siebie. Słońce kierowało się ku górze, tworząc piękne kolory. Przez mój umysł przeszły wszystkie miłe chwile obozu. W oczach zebrały się łzy, które już niedługo potem leciały po policzkach w dół.
- S-sayuri?! Dlaczego płaczesz?- zapytał chłopak spanikowany. Spojrzałam na niego, przez łzy był strasznie rozmazany.
- P-poprostu to był najwspanialszy czas z całego tego roku- powiedziałam, a łzy zaczęły lecieć mi coraz mocniej.- Nie chcę aby się skończył. Nie chcę już cię nie zobaczyć, chcę z tobą rozmawiać, chcę utrzymywać tą znajomość. Nie chcę jej kończyć!- krzyknęłam, a chłopak przytulił mnie. Objął mnie i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Wtuliłam się mocząc jego bluzę. Pogłaskał poje włosy i zaczął szeptać.
- Nic nie musi się skończyć. Wymienimy się numerami, znajdziemy się na facebooku. Są rozmowy wideo, wiadomości. Ta znajomość nie musi się kończyć. Szczerzę też tego nie chcę- kiedy skończył oparł swoją głowę o moją. Przytulaliśmy się w ciszy. Było tak strasznie przyjemnie. Wdychałam zapach chłopaka, co mnie uspokajało. Nie chciałam się odrywać, jednak kiedy wszystko wróciło do normy byłam zmuszona.
- Masz rację- wyjęłam telefon i wymieniłam się numerem chłopaka. Wstałam i razem z nim poszliśmy spakować się do wyjazdu. Ta znajomość wcale nie musi się kończyć. To może być dopiero początek.
Jak tylko weszłam do domku zastał mnie całkowity chaos. Wszystko było spakowane i teraz dom był sprzątany. Ile ja czasu siedziałam nad molo? Uśmiechnęłam się i wzięłam za sprzątanie.
****
Spojrzałam do tyłu na czekającą mamę. Nie śpieszyłam się i tak nie możemy odjechać dopóki wszyscy nie pojadą. Rozmawiałam z Nishinoyą. Nagle zajechał po nich czarny samochód.
- Noya-san! Siostra Tanaki przyjechała!- krzyknął Hinata i wszedł do samochodu. Słysząc to chciałam ściągnąć bluzę chłopaka, jednak on zatrzymał moje ręce.
- Zostaw ją sobie- powiedział z uśmiechem i poszedł do samochodu. Pożegnałam całą czwórkę machając. Wsiadłam do samochodu i założyłam słuchawki. Na mojej twarzy gościł mały uśmiech. Naciągnęłam rękawy na dłonie i przyłożyłam do twarzy zaciągając się zapachem bruneta. Akurat w słuchawkach zabrzmiała piosenka "Shy".
Koniec tego dobrego.
Obóz się skończył , tak samo jak maraton!
Miłego Dnia!!
CZYTASZ
❞𝐝𝐳𝐢𝐞𝐥𝐢 𝐧𝐚𝐬 𝐜𝐨𝐬 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐞𝐣 𝐧𝐢𝐳 𝐤𝐢𝐥𝐨𝐦𝐞𝐭𝐫𝐲❞ nishinoya yū
Fanfiction____𝐝𝐳𝐢𝐞𝐥𝐢 𝐧𝐚𝐬 𝐜𝐨𝐬 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐞𝐣 𝐧𝐢𝐳 𝐤𝐢𝐥𝐨𝐦𝐞𝐭𝐫𝐲____ 【Nishinoya Yuu x oc】 ➸♡ Połączył ich obóz... Dla niej był obowiązkiem... Dla niego nowym doświadczeniem i treningiem... Ona mieszka w Tokyo... On w prefektur...