Dzień 22

325 33 19
                                    

Niedziela.

Naprawdę nigdy nie sądziłam, że noc może być taka trudna. Godzina snu i osiem tępego patrzenia w czarną przestrzeń. Melisa nie pomagała, a oczy piekły nie miłosiernie. Około czwartej ostatni raz wyszłam z pokoju zabierając litrową butelkę z wodą. Zamknęłam drzwi i siedziałam na łóżku z podkulonymi nogami. Raz po policzkach spływały łzy, raz bez wyrazu patrzyłam przed siebie. Nie zmieniłam ciuchów, ciągle miałam skarpetki i jego bluzę. Jej zapach zarazem koił mój ból, jak i go powiększał. Czy to naprawdę koniec? Czy naprawdę już nikt mi nie został? Naciągnęłam rękawy na ręce i zaciągnęłam się słabym już zapachem . W moich oczach znowu zebrały się łzy. Czy ten zapach zniknie tak jak on? Czy on naprawdę zniknął? Podciągnęłam kolana pod klatkę piersiową i schowałam w nie głowę. Załkałam cicho. Usłyszałam jak ktoś próbuje otworzyć drzwi. Osoba szarpała się z klamką, by po chwili zapukać.

- Sayuri? Czemu zamknęłaś drzwi? Śniadanie już jest, choć jeść- powiedziała moja bliźniaczka. Szybko wytarłam łzy, wzięłam głęboki oddech by uspokoić drżenie głosu. Spojrzałam na drewno w nawiasach.

- Nie jestem głodna- powiedziałam cicho, jednak na tyle głośno by dziewczyna usłyszała.

- Mama znowu zrobiła tosty i jajko sadzone, chodź.

- Nie chcę. Nie mam ochoty- powiedziałam i znowu schowałam głowę w kolana. Usłyszałam głośniejsze pukanie.

- Dobra, Sayuri to nie jest śmieszne. Co się stało?- zapytała przejęta. Znowu próbowała otworzyć drzwi, jednak były zakluczone.

- Nic mi nie jest.

- Sayuri, wiesz że zawsze...

- Zostaw mnie!- Krzyknęłam, a z moich oczu znowu zaczęły lecieć łzy. Usłyszałam powolne kroki. Wzięłam telefon z kieszeni bluzy i zaczęłam przeglądać moje rozmowy z brunetem. Z każdą czytaną wiadomością moje policzki stawały się bardziej mokre, a od czasu do czasu na ekran kapały małe kropelki. Wyszłam z messengera i weszłam w aplikację. Zainstalował ją tata, każdej z nas. Odszukałam odpowiedniego nagrania i włączyłam go. Jeszcze raz słyszałam tą rozmowę. Moją bezradność i jego zimny głos. Patrzyłam na powoli przesuwającą się kropkę, która pokazywała ile jeszcze zostało do końca.

,, Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi"

,, Wszystko przez ciebie"

Wytarłam łzy i wyłączyłam telefon. Wzięłam do rąk książkę i  patrzyłam bez wyrazu na jej okładkę. Tom trzeci Schowany w mgle. Tom pierwszy nie znajdował się u mnie, a w posiadaniu pewnego bruneta. Czy kiedykolwiek ją odzyskam? Czy kiedykolwiek odzyskam przyjaźń z nim?

*

- Właśnie. Proszę- powiedział i dał mi książkę. Przyjrzałam się jej i uśmiechnęłam szeroko. Chłopak kupił mi nowy tom Schowany w mgle.

- Dziękuję, Yū- powiedziałam bez namysłu, po czym szybko zasłoniłam usta. Co za wstyd! Brunet patrzył na mnie chwilę po czym uśmiechną się szeroko.

- Nie ma sprawy, Sayuri.

*

Nieprzytomna spojrzałam przed siebie na bruneta siedzącego na podłodze i czytającego pierwszy tom Schowany w mgle.

- C-ciekawa?- wychrypiałam, a on spojrzał na mnie przerażony. Podszedł do mnie i dotknął mojego czoła miał tak przyjemnie chłodną dłoń. Z czoła zjechał na policzek, a ja wtuliłam twarz w jego rękę.

- Ciekawsza niż opis- zaśmiałam się lekko i przymknęłam oczy.

**

Przypomniałam sobie i nieświadomie zaczęłam gładzić okładkę książki. Przejechałam palcami po tytule i przestudiowałam w myślach całą rozmowę.

- ... O czym ty mi nie mówisz?! Mogłaś powiedzieć, że masz chłopaka- szepnęłam i spojrzałam przed siebie. Chłopaka? Przecież, ja nie mam chłopaka. Nagle mój telefon za wibrował. Spojrzałam na niego z nadzieją, że brunet napisał.- Ktoś skomentował zdjęcie, na którym cię oznaczono... jakie zdjęcie?

Kliknęłam w komunikat i przerażona patrzyłam na opublikowane zdjęcie. Konto należało do, nikogo innego jak, Haruki. Na zdjęciu byłam ja i on, na pustym placu szkolnym. Chłopak mnie całował. Zacisnęłam rękę na czarnym urządzeniu, a w moich oczach zebrały się łzy, rozmazując obraz. Czy to wszystko przez to? Załkałam głośnio i schowałam twarz w poduszkę. Czy naprawdę to nieporozumienie zniszczy moje życie? Zacisnęłam mocno powieki łapiąc poduszkę i mocniej przyciskając ją do twarzy. Płakałam dość głośno, nie powstrzymywałam łez. Nagle wstałam gwałtownie i zatopiłam twarz w rękawach bluzy. Wciągnęłam zapach chłopaka i załkałam głośniej.

- N-nie odchodź, Yū- szepnęłam, a mój głos został stłumiony przez materiał. - Zostań. Potrzebuję cię. Kocham...- zatrzymałam się. Łzy przestały lecieć, a ja zszokowana spojrzałam na ścianę przede mną. Kocham...? Kocham go? Łzy znowu zaczęły lecieć. Rumieńce, jąkanie się, chęć dotknięcia. To wszystko zalicza się do miłości. To uczucie ciepła w klatce piersiowej, przy jego każdym uśmiechu. Przytuliłam z całej siły miśka. Kocham go. Kocham NIshinoyę Yu. Kocham go całym sercem!

- A-ale on nie chcę mnie znać...- krzyknęłam, jednak był on stłumiony przez puszysty materiał pluszaka. Zapłakałam głośniej i właśnie wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam na nie i miałam już kazać odejść tej osobie, gdy usłyszałam.

- Nie musisz nas wpuszczać. po prostu posłuchaj- powiedziała mama ciepłym głosem.

- Sporo rozmawialiśmy na dole. Pokłóciłaś się z Nishinoyą, prawda?- zapytała Kaori. Spojrzałam zdziwiona na drzwi, a łzy przestały lecieć. Z moich ust ledwo wydostało się pytanie.

- J-jak?

- Czyli mieliśmy rację. Były dwie opcje, towarzystwo, lub szkoła. Nie zrezygnowałabyś, przez szkołę z dzisiejszego śniadania, więc towarzystwo. W szkole nie masz przyjaciół. Kaori powiedziała o Nishinoyi, a ja zobaczyłam zdjęcie Haruki. Zmusił cię do tego?- powiedziała Ryoko, a ja usiadłam na podłodze opierając się o drzwi. Mruknęłam na potwierdzenie słów dziewczyny.

- Skarbie, powiem twoje własne słowa, dobrze?- zrobiła pauzę, a ja siedziałam cicho. Uznała to za zgodę.- ,, Mam przyjaciela z obozu i nie pozwolę mu tak po prostu zakończyć tej znajomości''- powiedziała. Zdziwiona spojrzałam na siebie w lustrze.  Czerwone, szeroko otwarte oczy. Nie pozwolę...

- Trzeba walczyć o ważne osoby. Skoro tak zareagował na to zdjęcie, ty też musisz być dla niego ważna- powiedziała Kaori. Wstałam i powoli otworzyłam drzwi. Trójka kobiet spojrzała na mnie i szybko zamknęły mnie w uścisku. 

- Macie rację... nie pozwolę mu odejść.

Załamanie Sayuri szybko minęło, dzięki rodzince. Przyznam się wam, że miałam łzy jak to pisałam, ale jak czytałam to już nie. 

Czyli chyba tak średnio mi wyszło.

Tak z innej beczki, dzisiaj na 99% dzisiaj skończę książkę.

❞𝐝𝐳𝐢𝐞𝐥𝐢 𝐧𝐚𝐬 𝐜𝐨𝐬 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐞𝐣 𝐧𝐢𝐳 𝐤𝐢𝐥𝐨𝐦𝐞𝐭𝐫𝐲❞ nishinoya yūOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz