Chwile po odebraniu walizek, Szcześniak wyciągnął dziewczynę w stronę wyjścia, nie zwracając za bardzo uwagi na to czy brunetka za nim wyrabia. -Filip noo, ja nie mam 190cm wzrostu w kapeluszu. Możesz zwolnić? Moje krótkie nóżki nie wyrabiają.- Dziewczyna aż przystanęła na znak buntu i założyła ręce nad biustem.
Mężczyzna spojrzał na nią spod ciemnych okularów.- Oj jeszcze kawałek maluchu. Zaraz tu gdzieś powinien być partner mojej mamy. - mruknął, rozglądając się. Smith, wywracając oczami, podążyła za Filipem. Ciepłe powietrze uderzyło w nich zaraz po wyjściu z lotniska.
Przeszli się kawałek, szukając wśród tłumu znajomej osoby, która to miała zabrać ich z lotniska. - Smith? - usłyszała za sobą znajomy, damski głos. Przerażona Kat, ciągnąc za dłoń Taco, odwróciła się w stronę kobiety, która ją zatrzymała.
- O Boże, czy ty chcesz żebym zeszła na zawał? - Parsknęła po chwili, przytulając do siebie siostrę Filipa. - Niespodzianka! Zamiast Roberta jesteśmy my! Tadam - zaśmiała się, przytulając Kat. -Gównozjadzie, jak dobrze cię widzieć!- powiedziała przytulając Filipa. - Ciebie również, Śmierdzielu. - parsknął, przytulając ją do siebie.
-Zdrowe rodzeństwo Szcześniaków... Jak zwykle w formie.- Zaśmiała się Kate na standardowe odzywki rodzeństwa. - Jest mój ulubiony ziemniak z wami?- Zapytał zaciekawiony Fifi, wchodząc w zdanie swojej siostrze, która już chciała pytać jak minęła im podróż. -Coś ty, nie zmieścilibyście się z tyłu, jakby jeszcze był fotelik.- powiedziała siostra Szcześniaka.
W drodze do domu matki Filipa, dowiedzieli się, że już przeprowadzili się oni do nowego domu. Co prawda, nie było jeszcze wszystkich mebli, ale wszystko to co miało być przeniesione jest już na swoim, nowym miejscu.
Smith po drodze zastanawiała się jakim cudem trafiła na tak wspaniałych ludzi i co sprawiło, że rodzina Filipa przyjęła ją w swoje ramiona, jakby była członkiem rodziny od początku. W ich towarzystwie, czuła się jak w towarzystwie swojej mamy, czyli bardzo swobodnie i szło porozmawiać z nimi na każde tematy, nawet te najcięższe.
Od momentu wejścia do domu, Filip z Kate nawet nie mieli chwili żeby odłożyć walizki. Po czułym przywitaniu przez mamę wąsacza, która na ich widok tak się ucieszyła, aż się wzruszyła, zostali oprowadzeni po nowym domu przez Roberta. A chwile później siedzieli przy późnym obiedzie, rozmawiając w międzyczasie o podróży i przygodach na lotnisku.
Robert po obiedzie niestety musiał ich opuścić, bo wezwali go do firmy na ważne zebranie. Filip, wykorzystując chwile wolności, od razu przebrał się w wygodne ciuchy i udał się na podwórko by szaleć ze swoim siostrzeńcem i jego matką. Kate natomiast stwierdziła, że pomoże posprzątać Pani Szcześniak, ponieważ zarówno matka Filipa jak i Kate miały chwile na pogaduchy lub wspólne gotowanie.
-Skoro mamy chwile dla siebie, to powiedz mi, jak Filip sobie radzi z tą sławą? Bo wiesz, mnie mówi, że jest okey, ale znasz go, nie lubi martwić ludzi. - powiedziała kobieta, odkładając ostatnie talerze do szafki. -Wydaje mi się, że daje sobie świetnie radę. Bywają kryzysy i gorsze dni, lub jego humorki. Ale jeśli ma taki kryzys to wie, że zawsze może zadzwonić do mnie lub do Kuby. - odpowiedziała zgodnie z prawdą Smith.
-Czyli nie mam powodu do zmartwień i tego, że zejdzie na „zła" stronę ?- Zapytała kobieta, chcąc upewnić się w stu procentach. -Na pewno nie ma Pani się czym martwić. Świetnie daje sobie radę, nawet jak jest teraz na nich duży bum w Polsce.- Powiedziała Smith spoglądają na wygłupiającego się Filipa.
Dziewczyna nawet nie zauważyła, kiedy matka jej przyjaciela, zamieniła szklankę z woda na kieliszek do wina. - Dobrze słońce, że ma cię przy sobie w Polsce i się wspieracie.- stwierdziła kobieta wybijając z „zawieszenia" dziewczynę.
CZYTASZ
Bogini
Fanfiction-Ta twoja bogini mówi nieźle w trzech językach.-Westchnął Que patrząc na kumpla - zawalcz o nią. W końcu nawet i ty zasługujesz na szczęście. - poklepał przyjaciela po plecach - Jeśli nie wypali przynajmniej w trzech językach powie ci spierdalaj...