7. Armagedon.

469 24 1
                                    

Kate wraz z Panią Szcześniak zapodały jak to stwierdziła męska część towarzystwa, „kolację na bogato". Przyjemna i wesoła atmosfera udzieliła się wszystkim domownikom. Aż siostra Filipa musiała uciszać panów, gdy przy stole opowiadali sobie żarty, które były zabawne tylko i włącznie dla nich.

Tym razem to rodzeństwo razem z Kate i Robertem sprzątało po kolacji, a matka rodzeństwa poszła przygotować ręczniki i pościel dla Filipa i Kat.

- Robert cholera mamy problem.- powiedziała kobieta schodząc do reszty na dół. Partner kobiety spojrzał na nią zmartwiony. -Przecież w tym trzecim pokoju nie dojechały jeszcze meble i nie mam gdzie położyć Katty.- Powiedziała zmartwiona.

-Boże faktycznie. Już jest za późno żeby do nich dzwonić. Z samego rana zadzwonię i zapytam kiedy raczą dowieźć rzeczy. A narazie musimy coś wymyślić. -Powiedział drapiąc się po karku. -Przecież z tym nie ma problemu. Położy się u mnie a ja się walne na kanapie w salonie.- Stwierdził wąsacz wzruszając ramionami jakby to była najbardziej oczywista rzecz na ziemi.

-Nie Filip. Ja się położę w salonie. Kanapa jest ogromna, więc będę miała dużo więcej miejsca niż jakbyś ty się położył. Także nie ma mowy i nie ma problemu. Położę się w salonie. - Stwierdziła odrazu brunetka uśmiechając się do rodzicielki Filipa. - No i masz, nawet z nią nie dyskutuje, bo przecież mnie zje argumentacją.-Wąsacz wywrócił oczami spoglądając na nią.-Żeby nie było proponowałem.Mam świadków. - powiedział unosząc dłonie na co Kate wywróciła oczami.

-Naprawdę bardzo cię przepraszam słońce. Jutro między spotkaniami coś kupię na szybko chociaż jakiś materac żebyś mi bidulko nie spała na kanapie. -Powiedziała kobieta przytulając Smith. -Nic nie szkodzi. Naprawdę spałam w gorszych warunkach. A kanapa jest wygodna i mi nie przeszkadza także niech nic Pani nie kupuje. - Stwierdziła Brunetka odbierając od kobiety pościel i ręcznik.

- Słuchajcie czas nam zleciał miło i szybko. Ale dochodzi pierwsza wy jesteście po podróży, a ja jutro bardzo wcześnie muszę wyjechać do pracy. Także śpijcie dobrze dzieciaki. - Powiedział Robert żegnając się z Kat i Filipem. Mama Filipa jeszcze przeprosiła Kat po raz enty, na dobranoc pocałowała każdego z osobna w głowę. Kierując się później do siebie.

Filip popatrzył na brunetkę i ruszył na pomoc, by założyć pościel na kołdrę. -Napewno chcesz tu spać? Ja się tu mogę bez problemu położyć. - powiedział kładąc poduszkę w wyznaczonym przez nią miejscu. -Nie coś ty dam radę naprawdę. Idź się połóż bo już padasz na twarz to widać.- Powiedziała uśmiechając się lekko.

Filip uśmiechnął się lekko zmęczony. Widać było po nim, że jest naprawdę szczęśliwy, z powodu wizyty w domu. - Jak coś to przychodź i mnie budź dobrze?- Zapytał. W odpowiedzi dziewczyna pokiwała mu głową. Popatrzyła na ogromne okna, które otaczały salon. Kropelki deszczu delikatnie zaczęły obijać się o szyby. - Szybki prysznic i pewnie szybko usnę przy takim rytmicznym deszczu, także spokojnie. Dobranoc Fifi- Uśmiechnęła się. - Śpij dobrze gwiazdo.- Powiedział ziewajac, pocałował ją w czubek głowy i zniknął w swoim pokoju na górze.

Kate w trakcie prysznica, w końcu miała chwile dla siebie. Gorąca woda rozluźnia jej spięte mięśnie po podróży, a ona miała czas by na spokojnie przemyśleć wszystkie rady, jakie usłyszała dzisiaj od matki Filipa.

Kobieta otworzyła jej oczy w wielu ważnych szczegółach dotyczących jej syna, których dziewczyna dotąd nie zauważała. Szcześniak powiedziała jej również słowa, których brunetka nie mogła pozbyć się ze swojej głowy.  Otulona w ręcznik spojrzała na swoje odbicie w lustrze, zadając sobie pytanie czy warto postawić wszystko co jest dla niej cholernie ważne na jedną kartę. Cały czas była bardzo mocno rozdarta, jednak z dnia na dzień coraz to bardziej była skłonna do zaryzykowania i sprawdzenia czy los może w końcu się do niej uśmiechnie.

BoginiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz