Kate całe przedpołudnie i południe spędziła w łóżku. Nie czuła się za dobrze. Wiedziała, że dzisiaj nastał moment, w którym powinna podjąć decyzję co dalej. Jednak cały czas się wahała, a w głowie tworzyła olbrzymią listę za i przeciw.
Hemingway martwił się zachowaniem dziewczyny, bo nie była wyjątkowo rozmowna, ani nawet nie za bardzo chciała jeść. Przez co Filip zaczął sam się zadręczać, że może to z jego powodu dziewczyna podłapała w jakiś stan depresyjny? Dlatego, w trakcie opieki nad siostrzeńcem, zaglądał do brunetki sprawdzając czy chociaż na chwile pojawiła się poprawa w jej samopoczuciu.
Rodzicielka Filipa, Robert i siostra Fifiego, która od niedawna zaczęła współpracować z firmą przyszłego ojczyma, mieli dzisiaj sporo pracy i wrócić do domu planowali dopiero po kolacji. Poniekąd ucieszyło to wąsacza, bo uwielbiał spędzać czas ze swoim siostrzeńcem, który według mężczyzny, był najsłodszym ziemniaczkiem na tej planecie.
Smith zeszła na dół dopiero przed kolacją małego, bo ruszyło ją sumienie, że zostawiła dwóch ważniaków na pastwę losu. Uśmiechnęła się blado widząc jak Filip próbuje przekonać małego do kremu z groszku, który swoją droga dla wąsacza wydawał się najgorszą zgrozą w słoiczku dla dzieci na świecie. Kate podeszła do nich, zgarniając po drodze ściereczkę i wytarła policzek malucha.
Brzdąc na widok kobiety uśmiechnął się od razu, a Kate sprawnie wykorzystała moment i nakarmiła małego przejmując pałeczkę od Szcześniaka.
Taco oparł się o szafkę i podziwiał jak brunetka świetnie radzi sobie z jego siostrzeńcem. Złapał się nawet na stwierdzeniu w swojej głowie, że dziewczyna mogłaby być świetną matką. Wiedział, że jego przyjaciółka nie przepada za dziećmi, a jedynym tolerowanym dzieckiem przez nią był chłopiec, którego właśnie karmiła. Nie mógł się powstrzymać od szerokiego uśmiechu, gdy kobieta gilgocząc malucha po odstawieniu pustej miseczki na stole, wywoła u niego fale dźwięcznego śmiechu.
- Dzięki za pomoc, trochę walczyliśmy z tym groszkiem. A teraz chodź brzdącu, umyjemy się i w bety.- Powiedział mężczyzna, biorąc chłopca na ręce. Kat pożegnała się z młodym, odpowiadając buziakami na jego wysyłane do niej buziaki i obaj mężczyźni zniknęli w łazience na górze. Kobieta po ogarnięciu kuchni, udała się na taras.
Zachwycił ją wyjątkowo piękny zachód słońca. Wpatrując się w jego tworzenie się, obserwowała z kubkiem herbaty w dłoniach kolejne barwy pojawiające się na niebie, które udoskonalały to jakże piękne zjawisko.
Filip dość szybko uśpił swojego siostrzeńca. Chociaż tak naprawdę to chłopiec usnął, gdy jego wujek zakładał mu piżamę. Hemingway wziął nianie do kieszeni dresów i udał się na dół, by ogarnąć po kolacji chłopca. Jednak w kuchni zastał porządek. Dlatego wykorzystując, że są jeszcze we dwoje, udał się do ogrodu, by dowiedzieć się co sprawiło, że brunetka była dzisiaj w tak złej formie.
Smith uśmiechnęła się delikatnie, gdy poczuła ciepłą bluzę na ramionach.Szcześniak objął ją ramieniem, zerkając w stronę Smith. - Co się dzisiaj stało, Katty? - Spytał zmartwiony, pocierając dłonią jej ramię. Dziewczyna poczuła narastającą gule w gardle, dlatego nim odpowiedziała upiła herbaty.- Złapał mnie dołek. Nic strasznego się nie stało. Przepraszam, że nie pomogłam ci przy małym. - Odpowiedziała, zerkając na chłopaka.
Hemingway spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko.- Jak widzisz, żyjemy obaj. Także daliśmy sobie radę. Jednak, nie zmieniaj tematu, a na pewno mnie nie przepraszaj. Tylko powiedz mi, co cię tak bardzo trapi. Widzę, że trwa to jakiś czas. Powiesz mi? Spróbuje ci pomóc jak tylko będę umiał. -Powiedział z troską.
Dziewczyna przymknęła oczy, bo poczuła napływające do oczu łzy.- Po prostu wiele rzeczy mnie przytłacza, Fifi. A ja powoli przestaje sobie z tym radzić. - Powiedziała patrząc na swoje stopy. - Powiesz mi co konkretnie cię dobija? Nie lubię jak jesteś taka przybita.- Powiedział, poprawiając bluzę na jej ramieniu.- Chociażby to, że nie rozumiem czemu twoi bliscy tak ciepło mnie zawsze przyjmują i zawsze dobrze o mnie mówią, mimo że naprawdę mi daleko do jakiegokolwiek ideału. A poza tym, jest jeszcze kilka kwestii, które..- Chciała dokończyć i wyznać wszystko wąsaczowi. Jednak załamał jej się głos przez jeszcze bardziej zbierające się łzy w jej oczach, które po chwili bezwładnie zaczęły spływać jej po policzkach.
-Kat, słońce no nie płacz. Hej. - Filipa strasznie zabolał widok bezradnej, zapłakanej brunetki. Dlatego wziął jej kubek w dłoń i przytulił do siebie. Dziewczyna wtuliła się w niego, pozwalając łzom swobodnie spływać. - Nie płacz, błagam.-Szepnął jej do ucha mężczyzna przytulając ją szczelnie do siebie.
-Tak bardzo się boję, że złym krokiem mogę cię stracić na zawsze, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak cholernie ciężko o tym mówić. - Dokończyła gdy Szcześniak uniósł jej podbródek, zmuszając ją jednocześnie do tego,by na niego spojrzała.-
No to widzisz, trapi nas to samo maluchu.- Powiedział ścierając jej łzy.- Ja również boje się tego, że gdy zrobię jakiś niewłaściwy ruch, to mnie zostawisz. A nie wydaje mi się żebym poradził sobie bez ciebie, ale również chce zrobić te drobne ruchy w twoją stronę. Dlatego proszę cię, nie płacz, bo pęka mi serducho gdy patrzę na ciebie taką zapłakaną. Jesteś jedną z najważniejszych kobiet w moim życiu.- Powiedział gładząc kciukiem jej policzek.Kobieta mimowolnie wtuliła policzek w jego ciepła dłoń. Filip odstawił szybko kubek na schody i wrócił do dziewczyny w końcu mając możliwość, by przytulić ją w pełni. -To co, spróbujemy zwalczyć wspólnie nasze obawy?-Zapytała cicho w jego klatkę, mając jednak nadzieję, że Taco jej nie usłyszy.
Młody Szcześniak uśmiechnął się na cicho zadane pytanie dziewczyny. -Myślę, że warto zaryzykować. A ja przysięgam, że będę cię wspierał nieistotne co pokaże los.-Powiedział,gdy dziewczyna spojrzała na niego tymi ogromnymi błękitnymi oczami.-Vice versa Fifi. Ale obiecaj, na mały palec, że będziemy zawsze się wspierać nie ważne co. -Powiedziała wystawiając dłoń w kierunku mężczyzny. Filip uśmiechnął się, po tym jak splótł ich małe palce. Pocałował dłoń dziewczyny w dwóch miejscach. By chwile później złożyć pocałunek na jej czole.
-Myślę, że pokonamy wszystko bo jesteśmy niezniszczalni, razem.- Powiedział pochylając się do niej by złożyć delikatny pocałunek na jej ustach. Tym razem pocałunek był inny, delikatny, przepełniony uczuciem. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, odsuwając od mężczyzny i wtulając swój zarumieniony policzek w jego klatkę piersiową. By chociaż jeszcze przez chwile popatrzeć już na końcówkę zachodu słońca.
Filip uśmiechając się przytulił do siebie kobietę,która była dla niego światem. A zrozumiał to dzisiaj przy śniadaniu w trakcie rozmowy z mamą. Fifi uśmiechnął się lekko do niej.- Musimy się jeszcze trochę siebie nauczyć, pomimo, że znamy się już długo. Ale dotrzemy się jakoś. - Uśmiechnął się i pochylił by ponownie złączyć ich usta w pocałunku.
Dla pary było to coś nowego. Jednak powoli zaczynali cieszyć się z podjętej decyzji.-Chcę mieć cię tylko i włącznie dla siebie. Bo jesteś moją księżniczką i nie oddam cię nikomu. Chcę spróbować Kat, chcę się upewnić, że ta nasza błaha panika, była na nic. -Powiedział podziwiając jej oczy.-No i już mnie masz i to od dawna, tylko wcześniej nie byłam tego świadoma.Cieszę się, że nie byłam w tym sama i myślałeś podobnie.-Odpowiedziała patrząc mu w oczy.
Szcześniak zaśmiał się i pocałował ją znowu. Bo w końcu poczuł, że robi to na legalu w dużo większym stopniu niż przez ich wylotem tutaj.
-Robaczki wy moje, chodźcie do środka,bo już jest zimno. Poza tym Robert właśnie przyjechał z pizzą. -Odparła nagle uśmiechnięta Pani Szcześniak. Odkąd wróciła widziała, że w końcu się przełamali i toczą ze sobą w końcu rozmowę, której oboje się tak bardzo bali. Jeszcze bardziej ucieszył ją widok pary przytulającej się do siebie.
Filip uśmiechnął się i objął brunetkę. W wejściu do domu pocałował swoją mamą w głowę. Szepcząc jej ciche- Dziękuję.
Cześć i czołem 😇
Jak myślicie czy faktycznie będzie tak kolorowo dalej? Czy jednak nie uda im się dotrzeć? Miłego kolejnego dnia kwarantanny💪🏼
CZYTASZ
Bogini
Fanfiction-Ta twoja bogini mówi nieźle w trzech językach.-Westchnął Que patrząc na kumpla - zawalcz o nią. W końcu nawet i ty zasługujesz na szczęście. - poklepał przyjaciela po plecach - Jeśli nie wypali przynajmniej w trzech językach powie ci spierdalaj...