W końcu nastał dzień pierwszego koncertu chłopaków w Krakowie, którego to Smith bardzo się obawiała. Od samego rana chodziła po mieszkaniu Grabowskiego wisząc na telefonie z organizatorami, lub szefem ochrony. Od wczoraj z chłopakami z QueQuality siedzieli w mieszkaniu Grabusa i dopinali ostatnie szczegóły dotyczące wydarzenia. Punktem zbiórki był parking w okolicy mieszkania Kuby, dlatego większość ekipy już wczoraj pojawiła się u niego w mieszkaniu, by dogadać szczegóły i przenocować u niego.
Kate z dnia na dzień miała coraz to lepszy kontakt z Kondrackim, który to starł się pomóc dziewczynie na każdym kroku, za co była mu wdzięczna bo zajmował jej czas, przez co nie myślała o przykrej sytuacji związanej ze Szcześniakiem. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że będzie musiała rozmawiać z nim chociaż to w celach zawodowych. Jednak na razie nie zaprzątała sobie tym głowy. Na miejscu zbiórki pojawili się już praktycznie wszyscy, jednak brakowało tylko Hemingwaya i Kotojelenia, który miał się z nim pojawić. Dziewczynie w trakcie rozmowy z Wojtkiem i Maciejką podniosło się ciśnienie, gdy ujrzała Filipa, który ledwo wyszedł z ubera i był bardzo mocno skacowany.
-Okey, skoro jesteśmy wszyscy to poinformuje jaki jest podział na samochody. -Zaczął Grabus. Smith modliła się w myślach, by nie skończyć w samochodzie z Filipem, bo nie zniosła by jego obecności w jednym samochodzie przez przynajmniej 4h trasy. -Koziara z Maciejką zadeklarowali się, że jadą Touranem. -Mruknął Que, zerkając na stan Filipa. -Ja z Filipem pojedziemy moim autem. A Krzychu, Mojski i Kotojeleń pojadą mercem. Kat jedziesz z nami? -Zapytał Kuba znając i tak jej zdanie. Filip spojrzał na dziewczynę, która zerknęła na niego. -Wiesz co pojadę z Krzychem, Kotojeleniem i Mojskim, to przy okazji pokażą mi co chcieli by zagrać, nim wy wejdziecie na scenę. Poza tym rozumiem, że jestem niska i drobna ale w twoim porsche z tyłu nie siedzi się za wygodnie. -Powiedziała uśmiechając się lekko.
Wszyscy ruszyli do przydzielonych aut. Filip obserwował każdy krok Smith i to jak panowie jednogłośnie postanowili, że będzie ona siedziała z przodu, a Kondracki otworzył jej drzwi. -Wsiadasz czy idziesz z buta? -Zapytał skacowanego kumpla Quebo, który w odpowiedzi tylko kiwnął głową i wsiadł do auta.
-Mów co Cię tak dręczy, że jesteś tak cholernie rozbity i skacowany? -Zapytał w końcu Grabowski, który zauważył, że Filip co trochę zerka w lusterko, by zobaczyć co się dzieje w jadącym za nimi mercedesem. -Zjebałem, Kuba, tak bardzo zjebałem. Zachowałem się jak ostatni zwyrol i straciłem kobietę, którą kocham. -Wyrzucił z siebie na jednym wydechu. -No to stary, akurat wiem. I takie jedno pytanie. Ciebie pojebało, że się tak zachowałeś? Stary ona była wrakiem i wydaje mi się, że nadal jest. A na pewno wiem, że cię nienawidzi za to co jej zrobiłeś. Jak tak kurna w ogóle można się zachować?! Zaatakowałeś i wytknąłeś jej rzeczy, na które do chuja Pana nie miała wpływu. Jeżeli kiedykolwiek masz zamiar się starać, by ją odzyskać to się zastanów porządnie, czy wcześniej jej znowu nie wbijesz noża. -Wybuchł Que.
Kate na początku trasy ustalała z chłopakami setlistę, by mogła ją wysłać do gościa od oświetlania. Po niewielu poprawkach. Wybrała numer do Que, który wrzucił jej połączenie na głośnomówiący, tylko by nie słyszeć jej kolejnej pogadanki o tym jakie to niebezpieczne, gdy się prowadzi samochód i rozmawia przez telefon komórkowy. -Witam Panią prezes. Co tam? -Zapytał uśmiechając się. -Nie prezesuj mi lizusie. Dzwonię przedstawić setliste. -Powiedziała kręcąc głową na słowa Grabowskiego. Czytając im wszystkie tytuły i ich kolejność, opowiedziała im kilka szczegółów, o których się jeszcze dowiedziała. -No dobra, dobrze to rozplanowałaś jestem zdumiony Pani pracą. Ale chce do restauracji pod złotymi łukami i trzeba zatankować auta, więc przy pierwszym możliwym takim zjeździe robimy postój. -Krzyknął szczęśliwy jak dziecko Grabus, klaszcząc w dłonie. -Que ty to trzymaj obie łapy na kierownicy. -Zaśmiała się Smith kończąc połączenie.
CZYTASZ
Bogini
Fanfiction-Ta twoja bogini mówi nieźle w trzech językach.-Westchnął Que patrząc na kumpla - zawalcz o nią. W końcu nawet i ty zasługujesz na szczęście. - poklepał przyjaciela po plecach - Jeśli nie wypali przynajmniej w trzech językach powie ci spierdalaj...