Minął miesiąc odkąd Smith „zniknęła" i nie miała kontaktu z nikim z ekipy. W paczce mało, kto ze sobą rozmawiał. Krzysiek cały czas miał żal do Kuby, za to, co zrobił. Oczekiwanie na telefon od brunetki też wiązało się z tym, że hypeman rzadko wychodził z domu. Dał się kilkanaście razy wyciągnąć na imprezę, gdzie opijał smutki. Tęsknił za brunetką, a myśl, że nie może do niej nawet zadzwonić, była dla niego ogromnym ciosem.
Szcześniak, pracując nad płytą, zdziwił się, gdy dostał od Smith maila z załatwionymi już miejscami na trasę i tym jak szybko to ogarnęła. W ostatnim mailu podpisała na końcu, że na dniach prześle mu wypowiedzenie i bardzo dziękuje mu za tyle lat współpracy. Filip zdziwił się na tego maila, dlatego też w momencie, gdy nie mógł się do niej dodzwonić, wybrał się na spotkanie z jej mamą. Dowiadując się, że dziewczyna od incydentu z klubu nie ma z nikim kontaktu, bardzo się zdziwił. Jednak najbardziej zszokował go fakt, że dziewczyna wyprowadziła się z mieszkania, gdzie mieszkali ze sobą przez ścianę. Na jej miejsce wprowadziła się tam jej siostra cioteczna, która na kilka miesięcy przyleciała do Warszawy.
Zszokowany Filip wyszedł z kawiarnii, próbując się do niej dodzwonić. Słysząc informacje, że nie może zostawić wiadomości, bo skrzynka odbiorcza jest już pełna, wsiadł w samochód. Rozmyślał, gdzie mogłaby się ukryć, skierował się na Mazury do jej rodzinnego domu, w którym miał okazje być, gdy był ich zjazd rodzinny, na który zabrała go Smith ze sobą.
Późnym popołudniem dojechał do głównego ośrodka hotelu Erisa na Wzgórzach Dylewskich. Mężczyzna zajrzał tam do restauracji, myśląc, że może to tam jest brunetka. Gdy jej tam nie zastał, udał się do siedliska nieopodal hotelu. Widząc miętowego fiata 500, uśmiechnął się i zaparkował obok niego pod wiatą.
Zakładając okulary przeciwsłoneczne na głowę, zadzwonił dzwonkiem.-Filip? Co ty tu?-Spojrzała na niego zszokowana. Szcześniak uśmiechnął się lekko, widząc ją bez makijażu, w letniej białej sukience i typowym nieogarze. -A ty co tutaj robisz? -Zapytał, przerywając jej. - Na razie mieszkam. Ktoś wie?- Zapytała. -Nie nikomu nie mówiłem, poza tym mało kto ze sobą rozmawia. Mogę?- Uniósł brew, spoglądając w błękitne oczy kobiety. -Tak wejdź, proszę. -Ocknęła się, wpuszczając go do środka. -Dlaczego się odcięłaś? Co się stało? Powiesz mi? -Zapytał z troską. Katie spojrzała na niego, wzdychając. Usiadła na kanapie naprzeciwko Filipa i opowiedziała mu wszystko. -No dobra, a mieszkanie? Przecież to były nasze świątynie. -Spojrzał na nią smutno. -Byłam tam kilka razy. Jednak szczerze? Średnio mi się uśmiechało słuchać twoich nocnych igraszek z Lis. -Mruknęła, krzywiąc się lekko na myśl wspomnienia. -Aaa emmm przepraszam. -Westchnął mimo wszystko zakłopotany. -Luz, taka kolej rzeczy. -Wzruszyła ramionami.
-Co z Kondrackim? Widziałem go ostatnio na imprezie i bardzo średnio z nim. -Powiedział. Smith jak usłyszała o mężczyźnie, od razu spuściła wzrok. -Nie ważne. -Ucięła. -Rozpisałam trasę, pasuje Ci? -Zapytała, płynnie zmieniając temat.
-Tak, jestem pod wielkim wrażeniem, że to wszystko ogarnełaś. Dziękuje. -Uśmiechnął się. -Nawet osobiście je sprawdziłam. Wszystko jest ustalone, dlatego też nie będę ci tam potrzebna. -Uśmiechnęła się delikatnie. -Jak to? Nie jedziesz ze mną? Dlaczego? -Zdziwił się. -Bo pojedziesz z Igą, a nie chce, żeby było nie przyjemnie. -Powiedziała, prosto z mostu.-Smithy, obiecuje, że nie będzie ci wchodziła w drogę. Możesz wziąć Krzyśka ze sobą. Jednak proszę, by on też zachował się jak człowiek i nie wchodził mi w drogę. Dla mnie to również nadal ciężki temat napewno niekomfortowy. Dlatego niech działa to w dwie strony. -Wyznał. - Dlatego ja będę zdalnie. Tak będzie lepiej. Nikt nikomu nie wejdzie w drogę. -Uśmiechnęła się blado. -Proszę cię. Nie wyobrażam sobie trasy bez ciebie. No coś ty! To z tobą zawsze jem pizzę przed. -Przypomniał ich tradycje. -Fifi...-Zaczęła. -No weź, proszę. Nie rób mi tego. -Przerwał jej. -Chociaż pojaw się na kilku. Proszę?-Zrobił maślane oczy. -Przemyśle to, dobrze? -Zapytała, czekając na jego odpowiedź.
Porozmawiali jeszcze długo. Zarówno Kat, jak i Filipowi brakowało ich rozmów, szczerych i od serducha. Powiedzieli sobie wszystko, co im leżało na sercach. Wąsacz po trzech godzinach pożegnał się z brunetką. Prosząc, by zastanowiła się nad trasą.
Smith wieczorem odpaliła swój telefon, który od napływu powiadomień sam z siebie się wyłączył. Postanowiła odsłuchać wszystkie wiadomości głosowe. Po przesłuchaniu wszystkich od Krzyśka miała łzy w oczach. Czytając SMS od chłopaka, odpuściła sobie powstrzymywanie łez. Brakowało jej tego czerwonowłosego wariata. Dlatego stwierdziła, że odezwie się do niego. Nie oczekiwała cudów, jednak liczyła, że chłopak odpowie na jej wiadomość.
Krzysiek, siedząc z chłopakami w studiu, nudził się cholernie. Zmarszczył brwi, gdy dostał powiadomienie, że telefon Katie jest znowu dostępny. Z wrażenia zrestartował aż telefon. Urządzenie, gdy odpaliło się ponownie, wydało dźwięk przychodzącego SMS. Sprawdził go szybko. Widząc, od kogo jest SMS, poderwał się z miejsca, o mały włos nie wylewając kawy. Ciekawy wcisnął ciąg liczb, jaki przysłała mu dziewczyna. Od razu przeniosło go do map i zaznaczonego miejsca, a jego serce momentalnie przyspieszyło swoją pracę. -Em słuchajcie, ja się zbieram. Muszę jechać. -Powiedział szybko, zbierając kluczyki od swojego samochodu. -Krzysiek co się stało?- Zainteresował się Maciek, odrywając wzrok od nagrywającego w pomieszczeniu obok brata. -Nie teraz Maciek. Na razie. -Powiedział i wybiegł ze studia, odpalając nawigację.
-A jemu co? Ostatnio taki żywy był... dawno...-Zainteresował się sam Kuba, wychylając z pokoju nagrań. -Pieron wie. Powiedział, że później powie. I wybiegł. -Mruknął Maciek.
Kondracki wyruszył z Warszawy przed 20, czekał go szmat drogi do przebycia. Był jednak bardzo rozbudzony. Nie wiedział, co ma jej powiedzieć, jak się zachować, przecież nie widzieli się miesiąc. Dojeżdżając do celu po kamienistej drodze, w głowie modlił się, żeby nie przebiła mu się opona na środku niczego.
Skręcając pod duży biały dom w charakterystycznym stylu, zobaczył samochód Kate i palące się światło z jednego z pomieszczeń.Niepewnie podszedł do drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Nim drzwi się otworzyły, było słychać głos zza nich,"kogo tak niesie po nocy". Chwile później mężczyzna zobaczył przed sobą zdziwioną lekko brunetkę. -Jesteś tutaj. -Szepnęła. -Katka, jesteś cała. -Powiedział i odetchnął z ulgą. -Emm wejdź, nie będziemy tak stali w progu.- Westchnęła Smith, patrząc na niego. Krzysiek ściągnął buty, zamykając drzwi i nic nie mówiąc, przytulił brunetkę. Od razu poczuł się potrzebny. Jego spojrzenie na świat zmieniło się z marszu. -Czemu mi tak uciekłaś słońce?-Wyszeptał w jej szyje, składając na niej pocałunek.
Kobieta wtuliła się w niego, rozumiejąc, że zrobiła jedną z najgłupszych rzeczy w swoim życiu. -Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. -Szepnęła, unosząc wzrok na niego. Krzysztof kciukiem dłoni wytarł jej łzę. -Jesteś tutaj, cała i zdrowa, nic ci nie jest. To jest dla mnie najważniejsze. Kopciuszku ty mój. -Uśmiechnął się delikatnie. -Czemu kopciuszku?-Uniosła brew zdziwiona. -Bo tyle, co się ciebie na szukałem to woah. No, ale nie ważne to jest teraz. -Mruknął, wpijajac się w jej usta. -Jesteś głodny?-Zapytała pomiędzy pocałunkami. -W dupie z jedzeniem. Kieruj mnie. -Westchnął, biorąc ją na ręce. Dziewczyna zaśmiała się i pokierowała go na górę do sypialni.
Mężczyzna odpadł z nią na łóżko, które aż strzeliło. -Jak złamałeś deskę to...-Zaczęła. -To co? Później będziemy się martwić. Ale ja leciutki jestem. - Wywrócił oczami, odgarniając jej włosy z twarzy. -Jesteśmy tutaj...?-zapytał. -Sami.-Dokończyła zdanie za niego. -Chciałem to usłyszeć. -Uśmiechnął się, wypijając w jej usta.
CZYTASZ
Bogini
Fanfiction-Ta twoja bogini mówi nieźle w trzech językach.-Westchnął Que patrząc na kumpla - zawalcz o nią. W końcu nawet i ty zasługujesz na szczęście. - poklepał przyjaciela po plecach - Jeśli nie wypali przynajmniej w trzech językach powie ci spierdalaj...