23. Telefony

266 23 1
                                    


Krzysztof w chwili przekroczenia progu mieszkania spełnił prośbę brunetki. Zameldował się, że żyje i cały, zdrowy dotarł do miejsca docelowego. Uśmiechnął się lekko, widząc, że od razu do niego oddzwania. -To dobrze, zaczynałam się martwić. -Powiedziała od razu. -Spokojnie, królewno mnie nic nie ruszy. Mam dobrą motywację, by stać się nieruszalnym. -Zaśmiał się. -Już w łóżku? - Spytał, ogarniając trochę mieszkanie. -Tak przytulam się właśnie do twojej poduszki. -Powiedziała, wtulając się w materiał. -No to dobrze. Mam nadzieje, że szybko będziesz mogła przytulić się bezpośrednio do mnie. -Uśmiechnął się, opadając na łóżko. -No wiesz, z poduszką się kochać nie będę. Dziwnie by to wyglądało. -Zachichotała. -Wow, wow, wow. Gdzie jest moja słodka i grzeczna Kate. Zadziwiasz mnie, widać, że post był. -Zaśmiał się. Słysząc jej śmiech, od razu poczuł się znacznie lepiej. -Dokończymy ten temat, jak pojawisz się u mnie okey? Zrobiłam małe zakupy, także szykuj się. -Ostrzegła.

Kondracki zamruczał. -No słońce. Nie prowokuj, spróbuje pojawić się w weekend u ciebie. Gwarantuje ci, że nie wyjdziesz z łóżka. A obecne siniaki to będzie pikuś. -Wymruczał. Słysząc świst wypuszczonego powietrza, uśmiechnął się szeroko. -Nie mogę się doczekać. Odpocznij kotek po podróży. Załatw wszystko i szybko do mnie wracaj. Bo tęsknie. -Westchnęła. -Dobrze kochanie. Zadzwonię rano. Śpij dobrze. -Powiedział, ściągając koszulkę. -Wzajemnie, miłej nocy. Dobranoc. -Mruknęła już sennie. -Smithy? -wtrącił się na ostatnie sekundy. -Kocham Cię. -Dokończył. -Dobranoc płomyczku. -Szepnęła przez sen.

Czerwonowłosy wybrał się pod szybki prysznic. Układając się do snu, wlepił wzrok w sufit. Nie mógł uwierzyć, że jego miłość znowu wróciła. Mimo że dzieliło ich trochę kilometrów. Był szczęśliwy, że odważył się wyznać swoje uczucie. Przypominając sobie ostatnią dobę, zasnął na łóżku z uśmiechem na ustach.

Rano wpadł do studia jak piorun. -Witam panów, kupiłem kawę i śniadanie. Bierzemy się do roboty?-Zapytał energicznie. -Brałeś coś? -Zapytał zdziwiony Que, przyglądając się mu uważnie. -Raczej kogo. -Wtrącił się Maciek. -Powiesz, gdzie tak zniknąłeś?-Zapytał młodszy Grabowski. Krzysiek opadł na kanapę uśmiechając się. -Miałem ważną sprawę do załatwienia. Uśmiechnął się pod nosem odpisując do Smith SMS, że już jest w studiu i odezwie się później. -Chyba porządnie ja załatwiłeś, patrząc na twoją siną szyję. -Zaśmiał się Maciek. -Się kocha, się ma. Bierzmy się do roboty, do piątku chce zamknąć temat. Bo wyjeżdżam na cztery dni. -Mruknął, odpalając swojego laptopa. Kuba przyjrzał mu się, wzdychając. -Nie powinienem się tak zachować. -Powiedział Młody Grabus. -To ona powinna to usłyszeć nie ja. Doskonale o tym wiesz. -Odbił piłeczkę Kondracki. -Nigdy więcej tak nie zrobisz. Nie wpierdalaj się w moje życie i szczęście. Jak widać, są rzeczy ważne i ważniejsze. Przegniesz pałę, to będziesz sobie szukał Hypemana. Za twoja sprawką Kuba, ona jest bardzo daleko. Dziewczyna, którą kocham cholernie, została sama, bo ty na wywijałeś. No ale zawsze ty wiesz lepiej, co dla reszty będzie najlepsze. -Wyrzucił z siebie chłopak.

Grabowski przetarł twarz, wzdychając, jego przyjaciel miał ogromną rację. Której nie powinien podważać. -Wiem, że zjebałem. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł to odbudować. Zarówno z tobą, jak i Kate. -Powiedział, wpatrując się w swojego przyjaciela. -Krzysiu się nam zakochał. Ale kurwa jazda. -Wtrącił się Maciek, udając wzruszoną matkę. Krzysiek tylko parsknął i pokręcił głową, wracając do pracy.

Całe trzy dni Kondracki rozmawiał w każdych wolnych, chwilach z brunetką, która nawet przez Face Time, pomagała mu wybierać prezent na chrzest siostrzenicy. -Będę ojcem, czyli ty matką poniekąd. -Zaśmiał się do telefonu, odkładając go tak, żeby Brunetka go dobrze widziała. -Już miałam stresa. Takiego, także wole być poniekąd. -Mruknęła. -Chwila co? -Chłopak spojrzał zszokowany na ekran telefonu. -No, przestraszyłam się, bo w dniu twojego wyjazdu, skończyły mi się tabletki. Nie byłam pewna, czy nasz romantyczny poranek. Był pewny, że nie będzie z niej niespodzianki. Ale zadzwoniłam do swojej lekarki i powiedziała, że na pewno działały. Także jestem spokojna. -Powiedziała, patrząc na minę Krzysztofa.

Mężczyzna chwile przetwarzał informacje i odetchnął z ulgą. -Znacz ucieszyłbym się, ale no jeszcze za wcześnie. -Wytłumaczył z automatu.-Też tak uważam. Spokojnie już tabletki mam, także nie będzie niespodzianek. -Uśmiechnęła się lekko. -Spoko ja zaopatrzę się w więcej towaru. -Zaśmiał się. -Już jutro rano będę przy tobie. -Zaśpiewał jej do tylko mu znanej melodii. -Nie mogę się doczekać. -Uśmiechnęła się, stawiając telefon na szafce nocnej. Krzysiek przyglądał się, co robi dziewczyna. Gdy zobaczył, że ściąga ona szlafrok i w samej bieliźnie kładzie się do łóżka, z wrażenia aż zagwizdał.

Rozmawiali tak, mając telefony na drugich poduszkach. Krzysiek przebudzając się w nocy zakończył ich rozmowę na Face Time. Widząc, że dziewczyna już dawno śpi. Chłopak przetarł twarz, siadając na łóżku. Nadal w głowie tkwiło mu, że przypadkowo mógł zostać ojcem. Śniło mu się nawet jak przyjeżdża do Smith, a ta mówiła mu, że będzie ojcem. Sen był dla niego na tyle stresujący, że obudził się spocony. Nie był jeszcze gotowy na dziecko. Chciał cieszyć się chwilą, zwiedzić cały świat i wyszaleć się z brunetką tyle na ile będzie mógł. Jeśli kiedyś jednak trafiłaby się niespodzianka w postaci dziecka. Sam nie był w stanie odpowiedzieć sobie czy podjąłby rękawice ojcostwa.

BoginiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz