Powrót do Polski wiązał się z powrotem do szarej rzeczywistości, do której Smith nie chciała wracać. Najchętniej zakopała by się pod ziemią. Po zamknięciu drzwi od swojego mieszkania, kobieta osunęła się po nich pozwalając by łzy po jej policzkach spłynęły swobodnie. Spędziła tak godzinę, może dwie.
Wchodząc w głąb mieszkania, rozejrzała się po nim, widząc gdzieniegdzie rzeczy wąsacza. Nie czuła się na siłach by spakować jego rzeczy. Zagarniając jedną z jego bluz, które trzymał u niej. Założyła ją, wtulając się w materiał, zapach perfum Filipa dawał o sobie we znaki. Jednak potrzebowała przytulić się do rzeczy, która pomimo zła jakie wyrządził jej właściciel, zapewniała jej głowie jakiś częściowy spokój. Poza tym potrzebowała poczuć się chciana.
Leżąc na łóżku, wtulając się w bluzę i poduszkę chłopaka, patrzyła na pola mokotowskie, które widziała z sypialni. Potrzebowała się wypłakać. W głowie cały czas miała słowa bruneta, które tak bardzo ją zraniły. Nigdy nie sądziła, że mężczyzna, który był jej ostoją przez tyle lat, wspierał ją za każdym razem, lub po prostu był przy niej, gdy chciała mieć kogoś przy sobie. Był w stanie zadać jej tak bolesne ciosy.
Znowu poczuła to przerażające ją uczucie, została sama. Zadawała sobie pytania dlaczego tak właśnie to wszystko się potoczyło, skoro starała się pomoc i chciała dobrze. Pierwszy raz w życiu dotknęło ją uczucie, jakby ktoś chciał jej wyrwać serce. Czuła się zbędna, niechciana.
Wiedziała, że będzie musiała niedługo wrócić do pracy, bo przecież Filip wraz z Kubą rozpoczynali koncerty, których ona była koordynatorką.
Do Filipa czuła ogromny żal, zadał jej cios prosto w serce. Znając jej bardzo wrażliwe punkty, doskonale wiedział gdzie zaatakować by bolało. Wplatając palce we włosy starała pojąć to wszystko. Czuła się rozbita jak porcelanowa filiżanka. Próbując zrozumieć czemu słowa mężczyzny ją tak bardzo zabolały zrozumiała, że pomimo tego wszystkiego, chciała się do niego przytulić, poczuć jego usta na czole i usłyszeć „ że przecież są niezniszczalni i sobie poradzą". Jednak miała świadomość, że tak się nie stanie, a oni nie są już niezniszczalni.
Pomimo, że nikomu nie dawała znać, że wróciła. Jej telefon non stop wibrował bo ktoś próbował się do niej dodzwonić. Niechętnie ruszyła się z łóżka by wyłączyć telefon, ponieważ chciała stoczyć sama w spokoju walkę ze swoimi myślami. Na wyświetlaczu ujrzała wiadomości od rodzicielki Szcześniaka i jego siostry, które bardzo przepraszały za bruneta i chciały się dowiedzieć czy dziewczyna jest bezpieczna w domu. Gdy chciała wyłączyć iPhone, na ekranie pojawiło się zdjęcie Grabowskiego.
Przecierając łzy rękawem od bluzy i próbując uspokoić swoje rozdygotanie. Odebrała telefon.
- W końcu, żyjecie! Nie mogę się do ciebie i do Filipa dodzwonić. Co się dzieje zasięg w Brukseli padł? - Zapytał od razu Grabowski mając ją na głośniku. -Kuba to nie jest dobry moment, poza tym jestem w Polsce. -Starała się brzmieć normalnie, jednak jej głos zdradził ją od razu w jak bardzo złym stanie jest.Grabowski spojrzał zmartwiony na Krzyśka, który siedząc na kanapie słyszał doskonale ich rozmowę. -Jezu, Smith co się stało? Ktoś cię skrzywdził? Filip też wrócił? Nikt nie ma z nim kontaktu. -Zapytał zmartwiony mężczyzna. -Nic się Kuba nie stało! Nic! Nikt mnie nie skrzywdził po prostu zadał cios prosto w serce. Wróciłam sama, nie interesuje mnie co jest z Filipem. -Powiedziała łamiąc się. - Kat... Zaraz przyjadę nie rób nic głupiego. Proszę.- Powiedział przerażony Kuba stanem dziewczyny. Wbrew temu, że przy obcych często po sobie jechali, tak gdy rozmawiali w „swoim" gronie traktowali się jak rodzeństwo. -Kuba piłeś, nie pojedziesz. Podaj adres, ja pojadę i ją przywiozę. - wtrącił się Krzysiek. Sam Kondracki bardzo przejął się dziewczyną, z która ostatnio bardzo się zbliżył i w każdym możliwym momencie wymieniali się wiadomościami lub rozmawiali na FaceTime. -Przyjadę po ciebie z Krzyśkiem. Dobrze? Trzymaj się będziemy za kilkanaście minut gwiazdo. - Powiedział Grabus zakładając buty. Dziewczyna wzdychając po prostu się rozłączyła, opadając na kanapę.
Krzysiek na parkingu podziemnym od razu skierował się do swojej toyoty. -No chyba śnisz, przecież nim dotrzemy tam tą hybrydą to ona może sobie coś zrobić. Masz jedź.- Brunet rzucił Kondrackiemu kluczyki od swojego czerwonego porsche.
W przeciągu kilku minut dostali się pod blok Smith. Ochroniarz osiedla poznał Grabowskiego, bo często pojawiał się tutaj z Filipem, więc bez problemu mogli przedostać się na osiedle, nie dzwoniąc do dziewczyny by ich wpuściła. Wpadli do klatki i dzikim pędem po schodach udali się na drugie piętro do dziewczyny. Kuba wpadł jako pierwszy do mieszkania Smith i o mały włos nie wywrócił się o walizkę brunetki.
-Smithy... Powiedział cicho, zmartwiony brodacz podchodząc do skulonej na kanapie kobiety. Krzysiek spojrzał tylko na otworzoną butelkę tequili i opakowanie leków, których nazwa nic mu nie mówiła. -Kat, co się stało? - Zapytał zmartwiony czerwonowłosy najdelikatniej jak umiał. Kucając obok Grabusa. Smith spojrzała na nich załzawionymi oczami. -Faceci to chuje.-Wyszeptała wpatrując się w butelkę.
Grabus spojrzał na ławę i przełknął ślinę zerkając zmartwiony na Krzycha. - Chyba nie chciałaś... Zawiesił się bo to słowo nie chciało mu przejść przez gardło. -Nie, chciałam się napić a to był jedyny alkohol jaki miałam w domu, na dodatek tego gnoja. A ja nie nienawidzę tych sików. -Mruknęła, a mężczyźni odetchnęli z ulgą. -Opowiesz nam co się stało? Jeżeli oczywiście chcesz o tym mówić.. -Powiedział Krzychu odgarniając delikatnie włosy z jej twarzy.
Dziewczyna popatrzyła na nich wzdychając ciężko. Usiadła na kanapie robiąc im miejsce, by tak przy niej nie kucali. I zaczęła opowiadać całą historie, opierając głowę o ramię Kuby. Obaj mężczyźni wysłuchiwali opowieści, dziewczyny i nie mogli w to wszystko uwierzyć. Jednak gdy dziewczyna wybuchła płaczem, Krzysztof przyciągnął ją do siebie, przytulając, by mogła się wypłakać. Czerwonowłosy popatrzył wściekły na Grabusa, który również był zły za zachowanie swojego przyjaciela.
Kat kilka razy uderzyła Krzycha w klatkę, jednak chwile później zacisnęła dłonie na jego bluzie. Mocząc bluzę chłopaka swoimi łzami. Jednak on totalnie się tym nie przejmując, gładził jej plecy kołysząc ich delikatnie na boki. -Pojedziesz do mnie dobrze? Nie zostawimy cię tutaj samej. -Powiedział Grabowski gładząc plecy dziewczyny. -Spakuje cię. -Dokończył.
-Nie spokojnie, zrobię to sama. -Mruknęła cicho zapłakana.Po kilku minutach postawiła swoją małą torbę, jakiej używała gdy chodziła na siłownie. Mężczyźni wstali i opuścili z nią mieszkanie.
Kuba poświęcając się dla dziewczyny wraz z jej torbą, poskładał się i wpakował na tył porsche, by ta wygodnie mogła usiąść z przodu. W drodze powrotnej Krzysiek jechał już spokojniej, co chwile zerkając na dziewczynę, która skulona siedziała na fotelu.Gdy zaparkowali na parkingu. Dziewczyna usnęła opierając się o szybę. Kondracki wypuścił Que z samochodu, a sam wziął na ręce śpiąca Smith. -Zabije gnoja. Jak można coś takiego zrobić tak cudownej osóbce. Szczególnie, że tak wiele dla nas zrobiła. -Warknął szeptem Quebo do swojego Hypemana, bo nadal nie mógł pojąć całej tej sytuacji. -Que, trzeba będzie z nim pogadać, sam mam chęć go zapierdolić, ale to nic nie da. Niedługo ruszamy w trasę, a ja napewno nie pozwolę, by się kręcił za blisko Kate- Szepnął. Smith wtuliła się w chłopaka, doskonale słyszała rozmowę przyjaciół. Jednak wolała udawać, że nadal jest w krainie Morfeusza. Bardzo bała się tego co czeka ją przez najbliższe tygodnie. Nawet nie wiedząc kiedy, faktycznie wróciła do krainy morfeusza.
Obudziła się w nocy spocona rozglądając gdzie jest. W drzwiach pojawili się od razu mężczyźni. Kate spojrzała na nich wyrwana ze snu, bo śniła jej się sytuacja ze szpitala. Krzysztof znalazł się od razu przy brzegu łóżka i przytulił do siebie brunetkę. -Tutaj nic Ci się nie stanie jesteś bezpieczna. To tylko był sen. -Szepnął całując ją w czubek głowy. -Śnił mi się ... -Szepnęła czując napływające łzy do jej oczu. -Ten horror dział się od nowa.-Wyszeptała, zaciskając powieki.
-Spokojnie,nie pojawi się tutaj, a na pewno
Cię nie dotknie. Nie pozwolę na to. -Powiedział Kondracki zerkając na Que, który cicho zamknął drzwi od pokoju gościnnego...#teamKrzychu czy #TeamFilip ?
CZYTASZ
Bogini
Fanfiction-Ta twoja bogini mówi nieźle w trzech językach.-Westchnął Que patrząc na kumpla - zawalcz o nią. W końcu nawet i ty zasługujesz na szczęście. - poklepał przyjaciela po plecach - Jeśli nie wypali przynajmniej w trzech językach powie ci spierdalaj...