Dzień każdy spędził inaczej. Kuba zniknął gdzieś, obrażony na cały świat i przez pół dnia nie dawał znaku życia. Filip wyszedł na kawę z Igą do hotelowej kawiarni. Smith wybrała się na spacer z Krzyśkiem, Karoliną i jego mamą. Musiała oczywiście się ubrać tak, by nie była rozpoznawalna. Chwile przed obiadem dziewczyna zostawiła trójkę, by spędzili trochę czasu w swoim gronie, bo ostatnio mieli go dosyć niewiele.
-Bardzo miła jest Kate. -Zaczęła rodzicielka, uważnie badając reakcję Krzysztofa. -Fakt, jest fajniejsza niż Olka. Idzie z nią pogadać, no i na wiele pytań mi odpowiedziała. Poza tym jest mega śliczna. Ty byś mógł mieć taką dziewczynę. Aleksandra jest... taka... hmm... za sztuczna. - Wtrąciła się Karolina. -Karolina. To dziewczyna Krzyśka, nie twoja. To jego decyzja z kim jest. My zawsze będziemy go wspierać, bo od tego jesteśmy. -Zwróciła jej uwagę Grażyna. -A propo Olki. -Podrapał się po karku. Starając się wymyślić przemowę, jaką ma wygłosić. -No to nie jesteśmy już razem. A spotykam się z Kate. Dlatego zaprosiłem ją, żeby poszła z nami i żebyście ją lepiej poznały. -Wyrzucił z siebie. Poprawiając okulary na nosie. -No w mojej głowie brzmiało to lepiej. -Mruknął, upijając soku. -Jesssst. -Powiedziała cicho Karolina. -Ała. Jak chciałaś kopnąć Karolinę, to kopnęłaś mnie mamo. - Zaśmiał się czerwonowłosy.
-Sory. Nie trafiłam. -Zaśmiała się kobieta. - Opinie Karoliny już znam, a co ty sądzisz mamo? -Zerknął uważnie na rodzicielkę. -Muszę z nią więcej porozmawiać i spędzić czasu. Zaproś ją do Ciechanowa. Wydaje się naprawdę inteligentną kobietą. Jednak powiedz mi co z Filipem? Media dopiero huczały o nich. W sumie nadal to robią. Martwię się tylko o ciebie, jesteście moimi dziećmi i jesteście dla mnie najważniejsi. Czujesz się przy niej szczęśliwy? -Zapytała, kiwając głową kelnerce, która przyniosła im deser. -Jestem szczęśliwy. -Mruknął, uśmiechając się.Krzysztof zabrał dziewczyny jeszcze na szybkie zwiedzanie Wrocławia przed ich powrotem do Ciechanowa.
Smith będąc z Roksaną na zakupach, zobaczyła torebkę, o której wspominała jej Karolina. -Rox, chodź, zajrzymy tutaj, muszę kupić jedną rzecz. -Powiedziała, kierując się do sklepu. -Co tutaj robimy? -Zapytała, przeglądając torebki Obag. -Robię prezent. -Mruknęła, podając ekspedientce konkretny wzór. -Wkupujesz się w łaski? -Zaśmiała się Roxy. -Roksana zluzuj. Chce zrobić prezent. Daj spokój. -Warknęła, Smith odbierając pudełko i wychodząc ze sklepu. -Wracajmy mamy mało czasu. Powiedziała biorąc taksówkę.
Kondracki pożegnał się z Karoliną i matką. Po chwili zamykając drzwi od samochodu. Smith podbiegła do Krzyśka. - Uf zdążyłam. Proszę, otwórz jak ruszycie. -Uśmiechnęła się Kat, podając jej pudełko przez okno. -Bardzo dziękuje, że zgodziła się Pani na niespodziankę. Miło było Panią poznać. -Uśmiechnęła się szeroko. - Dajcie znać jak będziecie na miejscu Ok? -Zapytał Krzychu, patrząc z troską na kobiety. -Pewnie. Bardzo dziękuje, nie spodziewałam. -Uśmiechnęła się Karolina. I pomachała im gdy samochód ruszył.
-Co tam było? -Zapytał chłopak, patrząc na Smith. -Takie tam. Babskie sprawy, które obgadałyśmy. -Puściła mu oko, kierując się w stronę hotelu. -No powiedz mi. Ej! -Krzyknął, ruszając za nią. Brunetka zaśmiała się. -Nie mogę zrobić małego prezentu twojej siostrze?-Zapytała w windzie. -Możesz, ale oddam ci połowę. -Powiedział, całując ją w policzek. -Już oddałeś. -Zaśmiała się, klepiąc go w ramie i wychodząc z windy.
Krzysztof wywrócił oczami i ruszył za brunetką do pokoju. - Mamy mało czasu na ogarnięcie się. Idę pierwsza pod prysznic. -Krzyknęła Kat, znikając w łazience. Po niespełna 15 min wyszła w szlafroku. -Dojadę do was. Muszę się ubrać i nie wyrobie się. Dobrze? Wyślij mi wiadomością adres. -Powiedziała, dopinając ostatni guzik Krzyśkowi. -To dojedziemy oboje. Poczekam na ciebie. -Uśmiechnął się, gdy dziewczyna poprawiła mu kołnierzyk koszuli. -Jedź z Kubą. Już i tak jest na mnie bardzo cięty. Zobaczymy się niedługo. -Powiedziała, stając na palcach i pocałowała mężczyznę w policzek.
CZYTASZ
Bogini
Fanfiction-Ta twoja bogini mówi nieźle w trzech językach.-Westchnął Que patrząc na kumpla - zawalcz o nią. W końcu nawet i ty zasługujesz na szczęście. - poklepał przyjaciela po plecach - Jeśli nie wypali przynajmniej w trzech językach powie ci spierdalaj...