Dziewczyna gdy tylko usłyszała te dwa imiona, domyśliła się, że dzieje się coś bardzo złego.
Biegiem udała się do garderoby wąsacza. Już w holu było słychać krzyki i wyzwiska, co spowodowało u Kat jeszcze szybsze bicie serca.W garderobie Filipa wszystko było przewrócone do góry nogami, a Krzysztof z brunetem prali się na podłodze. -Uspokójcie się do cholery! -Krzyknęła podchodząc do nich. Z każdym zadawanym sobie wzajemnie ciosem, dziewczynie napływały łzy do oczu. Jednak nie była w stanie nic zrobić. Słysząc te krzyki, zleciała się reszta chłopaków i ledwo zdołali ich rozdzielić. -Co w was wstąpiło, do jasnej cholery! Jeszcze na chwile przed próbą! -Krzyknęła. -Nie mogę patrzeć, jak on jest przy tobie, a nie ja. -Odezwał się Filip, patrząc na nią z bólem. -Naprawdę teraz?! Naprawdę teraz o tym pomyślałeś? -Zapytała z kpiną, robiąc krok w jego stronę. -Myślałeś może o tym wtedy jak o mały włos mnie rozszarpałeś? I gdyby nie reakcja twojej rodziny, to nie wiem co by ze mnie zostało?! Myślałeś o tym, jak wytykałeś mi te cholernie raniące rzeczy?! Myślałeś o tym rujnując mnie doszczętnie? - Zapytała ciszej, a po jej policzkach zaczęły spływać pierwsze łzy.
-Katty, ja wtedy.. - Filip chciał się jej wytłumaczyć ze swoich tragicznych czynów w stosunku do niej. Jednak kobieta mu przerwała. -Pomyślałeś chociaż na sekundę o tym co czułam w tamtym momencie? I jak robiłeś coś takiego? -Zapytała ściągając bluzę, pod którą miała top, a na jej obu ramionach widniały olbrzymie fioletowe krwiaki, które się rozlewały, a ciemniejszy kolor miały w kształcie jego dłoni.
Wszystkich z najbliższej ekipy zamurowało, zapadła cisza, bo nikt nie wiedział jak ma to wszystko skwitować. Brunetka popatrzyła na niego zapłakana. - To nie boli tak, jak rany jakie mi zadałeś wewnętrznie. Ale podobno jak się kogoś kocha, to się dostaje po dupie. -Powiedziała ciszej, uśmiechnęła się blado przez łzy, zakładając bluzę i wyszła do łazienki by ukryć to, że płakała. Była rozbita, czuła się jak w dzieciństwie, którego nie miała. Nie sądziła, że ktoś kiedykolwiek spowoduje, że jej serce po raz kolejny będzie złamane.
Szcześniakowi napłynęły łzy do oczu. Wyswobodził się z „blokady" Kotojelenia i Maćka. Przecierając twarz. -Nie dam rady dzisiaj. Odwołajcie koncert. -Powiedział zerkając załzawionymi oczami na Que. Cierpiał i czuł się okropnie z faktem jak bardzo okaleczył dziewczynę psychicznie i fizycznie. Nie był w stanie sobie wybaczyć tego wszystkiego. Wyszedł na dwór odpalając papierosa i kucnął w rogu przy ścianie, spuszczając głowę. Pierwszy raz od dawna pozwolił sobie, by kilka łez spłynęło po jego policzku.
Ekipa była rozwalona całą sytuacją, która miała miejsca. Jednak wiedzieli jedno, muszą ogarnąć Filipa, by zagrał koncert bo nie byli w stanie go już odwołać. Kat ogarnięta wyszła z łazienki od czasu do czasu pociągając jeszcze cicho nosem. Kuba zaczepił ją. -Kat, jest problem. Wiem, że to dla was bardzo trudny i wrażliwy czas, ale nie jesteśmy w stanie odwołać koncertu tak jak chce tego Filip. Niektórzy już od wczoraj są pod Areną. -Powiedział zaniepokojony. -Napisze mu SMS. -Westchnęła brunetka wyciągając iPhone. „ Idź zagraj koncert. Nie zawiedź chociaż fanów, bo niektórzy czekają od wczoraj by was zobaczyć.„
Smith pokazała Que SMS, którego wysłała do wąsacza. -Mamy duży koncert do ogarnięcia. Do roboty. - Powiedziała, wymijając Kubę i wracając do pracy. Reszta chłopaków, cały czas w trakcie trwania próby mieli ją na oku. Nadal ciężko było im skomentować, całą sytuacje z garderoby. Kondracki ze sceny obserwował każdy ruch Smith. Martwił się o nią, ale wiedział, że nie jest to za dobry moment do rozmowy.
Przyszedł czas koncertu, przed którego rozpoczęciem stanęli w kółku, kładąc dłoń na dłoni. -Dajcie z siebie wszystko! W was nadzieja! -Powiedziała Smith uśmiechając się lekko, by dodać im otuchy. Postanowiła obserwować cały koncert z backstage. Na kilku piosenkach czuła na sobie wzrok Filipa, po którym widać było, że nie jest on w najlepszej formie. Samo show wyszło lepiej niż wszyscy się spodziewali.
CZYTASZ
Bogini
Fanfiction-Ta twoja bogini mówi nieźle w trzech językach.-Westchnął Que patrząc na kumpla - zawalcz o nią. W końcu nawet i ty zasługujesz na szczęście. - poklepał przyjaciela po plecach - Jeśli nie wypali przynajmniej w trzech językach powie ci spierdalaj...