Czekając, aż Roksana zaśnie, Smith leżała w hotelowym łóżku, wpatrując się zawzięcie w sufit. W pewnym momencie wstała i po cichu spakowała się, po ciemku, starając nie wydawać żadnych dźwięków.Wyglądając zza drzwi, sprawdziła, czy reszta już wróciła. Na jej szczęście ekipa jeszcze nie wróciła, a Roksana zasnęła wtulona w kołdrę. Najciszej jak umiała z walizką w dłoni, przedostała się do drzwi,zostawiając swoją kartę na stoliku. Stając w windzie, łzy ponownie zaatakowały jej policzki. Była bardzo rozbita na malutkie elementy. Została sama, a to ją przerażało. Parsknęła cicho, gdy pomyślała, że Iga zajmie „godnie" jej miejsce w ekipie.
Nie chciała zostawiać Krzyśka, wiedziała, że będzie się martwił o nią najbardziej. Jednak gdyby została, narobiłaby mu jeszcze więcej spin i konfliktów swoją obecnością. Nie chciała tego strasznie. Zresztą dosyć często było jej to wytykane, że dobro i szczęście innych stawiała ponad swoje.
W pewnej chwili złapał ją nawet moment zawahania się. Chciała wrócić do pokoju, poczekać na czerwonowłosego chłopaka. Przytulić się do niego, wypłakać i poczekać aż świat będzie trochę dla niej łaskawszy.
Siedząc pod hotelem, w wynajętym na szybko samochodzie. Widziała jak, podjeżdża bus, którym jechali do Klubu. Widziała, że atmosfera między wszystkimi była na tyle gęsta, że można było ją kroić. Widząc wściekłego, a zarazem załamanego Kondrackiego, coś w niej jeszcze bardziej pękło. Pomimo to, uznała, że będzie im łatwiej bez niej. Dlatego w momencie, gdy chłopak wszedł do hotelu, ruszyła z impetem z hotelowego parkingu.Krzysiek bez słowa udał się do siebie, licząc, że będzie mógł z nią porozmawiać. Lub poczekać na rozmowę, czuwając przy niej do rana. Zastając w pokoju jedną walizkę i praktycznie żadnych rzeczy dziewczyny, od razu wytrzeźwiał. -Gdzie ona jest? -Zapytał siadając obok, zaspanej Roksany, która obudziła się w chwili ich przyjścia. -Śpi, także jej nie budź. -Powiedziała, przecierając oczy. -To hotel zmieniła przy okazji? Bo nie ma jej rzeczy. -Powiedział cicho, dobijając się. -Co jak to?!- Zerwała się, ruszając do jej pokoju. Z sypialni szło usłyszeć tylko „cholera jasna". -Co jest?- Zapytała Natalia, wracając do pokoju głównego. -Zniknęła, ja go kurwa zabije po prostu. -Jęknął Kondracki, ruszając do części w której spał Que.
-Krzysiek. Zobacz. -Powiedziała ciemnowłosa, gdy już miał nacisnąć na klamkę. Momentalnie znalazł się przy Roxy. -To zostawiła ci, było na poduszce. -Powiedziała, podając mu złożoną kartkę. Chłopak, czytając kartkę, w pewnym momencie schował twarz w dłonie, wypuszczając ją z rąk. Roksana zerknęła na kartkę i zauważyła, że dziewczyna pisząc ,to musiała bardzo płakać bo połowa rzeczy była rozmazana. Cała trójka dzwoniła na przemian do brunetki, jednak bez skutku.
-Krzysiek, spróbuj się przespać, im szybciej pójdziesz spać to wytrzeźwiejesz. Jutro wsiadamy w samochód, jak wytrzeźwiejemy i będziemy jej szukać. Teraz nie ma to sensu. Wróciła pewnie do Warszawy. Nie martw się tak strasznie, bo jeszcze nie daj Boże tobie się coś stanie. -Westchnęła Roksana, patrząc na niego smutno.
Mężczyzna pokręcił lekko głową i udał się do siebie. Był cholernie zagubiony i średnio rozumiał, dlaczego znowu wszystko się posypało jak domek z kart. Kładąc się na łóżku w ubraniach, wtulił się w poduszkę dziewczyny, która tak słodko pachniała jej perfumami. Krzysiek był cholernie zły na Grabowskiego, że wpieprzył się w nie swoją sprawę. Chłopak wiedział, że poniekąd był on elementem w całej tej rozgrywce między Szcześniakiem, a Smith. Było to mocno widoczne, że budowali sobie dwa wrogie obozy, byle by bardziej wbić sobie wzajemnie nóż. Jednak on powoli zauważał, że dziewczyna stopniowo zaczynała odpuszczać i sama z siebie wolała oddać mu triumf. Podłamał go fakt, że dziewczyny nie było tu przy nim. On nie wiedział, gdzie jest i czy jest bezpieczna. Bezskutecznie próbował się do niej dodzwonić, dopóki nie zasnął.
Z samego rana obudziła go Natalia. - Nie mogłam spać w nocy i zobaczyłam, że Kat coś wrzuciła. Specjalnie nagrałam z ekranu i dobrze, bo teraz jak wstałam,to już tego nie było. -Tłumaczyła szybko. -Gdzie to było? -Zapytał, rozbudzając się od razu. -Na bliskich przyjaciół wrzuciła. - Odpowiedziała, siadając na brzegu łóżka. Krzysiek odpalił nagranie, na którym dziewczyna nagrała, jak gna po autostradzie, a w tle leci piosenka „Lonley" Lovato z Lil Waynem, która odkryli niedawno z Kondrackim. -Gdzie ty jesteś Katty? -Zapytał sam siebie, oddając dziewczynie telefon. -Chodź, pójdziemy na śniadanie i ruszycie z Roksaną do Warszawy. Ja muszę tu zostać i ogarnąć Kubę. Przy okazji go zjebać. -Westchnęła.
Krzysiek, zmieniając tylko bluzę, wyszedł za dziewczyną na śniadanie. Wyglądał okropnie, ale tak też się czuł. Starał się poprawić nieogarnięte włosy w lustrze windy, ale odpuścił, bo wiedział, że i tak dzisiaj nic nie pójdzie po jego myśli. Roksana siedziała przy osobnym stoliku, pijąc kawę. Krzysiek przysiadł się do niej, przecierając twarz.
Maciek z Adamem widząc, że dwójka nie siedzi z resztą, postanowili podejść do stolika. -Czemu siedzicie tak osobno? -Zapytał Maciek, patrząc na dwójkę. -Bo nie będę siedziała ze zwyrolem przy jednym stole. Już zrobił w chuj szkód. -Warknęła Roksana. -Jak z Kate? Maciek mi opowiedział. Wszystko okey? -Zapytał przejęty Adam. Krzysiek spojrzał na niego szklistymi oczami. -Sam chciałbym stary wiedzieć. Jednak Kuba tak na wywijał, że nie wiem, gdzie jest. Dlatego ruszamy zaraz do Warszawy. - Westchnął. - Macie czym? -Zapytał starszy Grabowski. - Tak mają, załatwiłam, oddacie w Warszawie. W sumie to zadzwonicie, podacie mi adres i wypożyczalnia sama zabierze auto. -Powiedziała cicho Natalka, podając mu dyskretnie kluczyki. -Dzięki. -Uśmiechnął się blado Kondracki.
-Dajcie mi 15 min, pojadę z wami. A ty będziesz zdawał relacje z tego, co się tutaj dzieje. -Powiedział Adam, patrząc na Maćka, który w odpowiedzi mu przytaknął.
Tak też się stało chwile po śniadaniu, trójka wyruszyła z walizkami w stronę wynajętego auta. -Chociaż będzie się sprawnie zbierać, -Powiedział Krzysiek, zamykając bagażnik BMW. Siadł za kierownicą, podpinając telefon do systemy w samochodzie. -Muszę sorry. -Powiedział cicho i na ekranie wyświetliło się, że wybiera numer do księżniczki. Mimowolnie Roksana uśmiechnęła się na nazwę, jaką Kondracki nadal dziewczynie w swoim telefonie. Niby drobny gest, ale uroczy. Po chwili w głośnikach rozbrzmiał głos brunetki, a Mojes aż się podniósł. -Cześć tu Kate, jeśli nie obieram, to oznacza, że ogarniam wariatów na scenie. Jeśli to pilne próbuj dobijać się dalej, zadzwoń na firmówkę lub napisz maila. Adios- Głos brunetki zakończył sygnał rozpoczynający nagrywanie poczty głosowej. Przez co chłopak się rozłączył.
Przez większość podróży nikt ze sobą nie rozmawiał, Rox z Adamem co trochę sprawdzali social media czy dziewczyna przypadkiem czegoś nie dodała.
W Warszawie pierwsze co skierował się do mieszkania brunetki, jednak nikt nie otwierał zarówno domofonu, jak i drzwi. Bezradnie usiedli na ławce przed blokiem. -Może pojedź do jej mamy. Chyba mieszka w Warszawie nie?-Podrzucił temat Adam. -Właśnie, kiedyś do niej dzwoniła ode mnie, bo padł jej telefon. -Wymamrotał, szukając od razu numeru w telefonie. Gdy go znalazł, zerwał się z miejsca i odszedł kawałek, by do niej zadzwonić.
-I co? -Zapytała Roksana, gdy mężczyzna do nich wrócił. -Nic nie wiedziała na ten temat. Gdy tylko czegoś się dowie, da znać. -Westchnął. -Chodźcie, odwiozę was, na razie i tak nic nie zdziałamy. Dziękuje, że ze mną przyjechaliście. -Uśmiechnął się blado. -Od tego są przyjaciele. -Powiedział Mojes, klepiąc przyjaciela po plecach. -No właśnie...-Mruknęła Roksana.
Wieczorem do Krzyśka oddzwoniła mama Smith. -Dobry wieczór, przepraszam, że tak późno. -Zaczęła. -Nic nie szkodzi. Wie pani co u niej? Czy jest cała i zdrowa? -Zapytał od razu zmartwiony. -Jest cała i zdrowa i bezpieczna, nie powiedziała mi, gdzie jest, ale powiedziała, żeby jej nie szukać, że wróci, jeśli wszystko sobie ułoży. Dlatego spokojnie, musi sobie ustabilizować wszystko. Daj jej czas. Opowiedziała mi o wszystkim. Musi sobie to ułożyć i odpocząć. Uprzedziła mnie, że pewnie będziesz się bardzo martwić i mam ci przekazać, że jeżeli coś się będzie działo, odezwie się do ciebie. Naprawdę to doceniam, że dbasz tak o nią. Mam nadzieje, że będziemy mieli okazje się poznać.- Powiedziała spokojnie rodzicielka Katie. -Dobrze, spróbuje uszanować jej wolę i będę czekał. Dziękuje Pani bardzo za pomoc, też mam nadzieje, że będzie kiedyś okazja się spotkać. Nie będę już Pani przeszkadzał, bardzo dziękuje i miłej nocy. Do usłyszenia. -Powiedział, kończąc rozmowę.
Cześć wszystkim!
Jest mi niesamowicie miło, że tak wiele osób przybyło.❤️
Myślicie, że Smith się odnajdzie? I dojdzie do pojednania jej i Grabowskiego?
CZYTASZ
Bogini
Fanfiction-Ta twoja bogini mówi nieźle w trzech językach.-Westchnął Que patrząc na kumpla - zawalcz o nią. W końcu nawet i ty zasługujesz na szczęście. - poklepał przyjaciela po plecach - Jeśli nie wypali przynajmniej w trzech językach powie ci spierdalaj...