Koło 4 nad ranem cała ekipa wybrała się na wschód słońca. Oczywiście nie obyło się bez wrzucenia kilka osób do wody. Standardowo banda dorosłych osób, bawiła się w najlepsze na pustej jeszcze plaży.Po powrocie ze wschodu słońca. Smith średnio uczestniczyła w rozmowie z resztą. Myślami cały czas uciekała do Krzyśka. Filip od czasu ich wczesnego śniadania, doskonale zdawał sobie sprawę, że Kate coś gryzie. Kulturalnie dał do zrozumienia młodemu Grabowskiemu, że pora wdrożyć ich plan w życie. Kuba chrząknął, czym zwrócił uwagę brunetki. -Wszystko w porządku? -Zapytała, klepiąc go delikatnie po plecach. -Tak, tak. Chodź, pogadamy co? -Zerknął na nią Que. Dziewczyna przytaknęła i ruszyła z nim na zewnątrz. Nawet nie zauważyła, że za nimi wyszedł Filip.
-Wiemy, że masz kogo innego teraz na głowie. Dlatego chce ci podziękować za to wszystko co dla nas robiłaś i robisz. - Powiedział Kuba, przytulając Kat. -W ramach podziękowań mamy dla ciebie prezent. - Powiedział Filip odwracając Kat w stronę samochodu, którym przyjechała. Samochód miał zmienioną rejestrację w aucie na KFKQQ. Kate spojrzała zdziwiona na mężczyzn. Kuba podał dziewczynie kluczyki. -KFKQQ? -Zapytała nie rozumiejąc co się dzieje. -Ah tak rejestracja jest special for u o trzech najważniejszych mężczyznach w twoim życiu. Krzysiek, Filip, ja no i Que.Quality.
Taki nasz sekretny kod. -Uśmiechnął się dumnie Kuba.Filip przytulił ją. -Jest twój. Taki bonus za współpracę i obronę. -Uśmiechnął się. -Chyba oszaleliście. Nie mogę przyjąć tak w chuj drogiego „bonusu" -Powiedziała w szoku, pokazując cudzysłów. -Papiery masz w środku. Jest już twój także się nie wymigasz. Jedź do Krzycha. Przestańcie się kłócić. On cię cholernie kocha i wie, że zrobił źle, tylko nie łatwo mu o tym mówić.-Powiedział Kuba uśmiechając się lekko. - Szczególnie, że nic nie można mu ostatnio powiedzieć, bo się awanturuje. Teraz też, na bank, zależy mu na tym, żebyś przy nim była. -Dodał. -Swoje torby masz w środku. Spakowałem cię. Jak coś zapomniałem to ci podrzucę. Jedz ostrożnie. Jak będziesz na miejscu to daj znać. -Dodał Filip, uśmiechając się pokrzepiająco. -Naprawdę jechać? -Zapytała, gdy otworzyli jej drzwi. Mężczyźni pokiwali głowami. -Szerokości! -Uśmiechnęli się żegnając z nią.
Dziewczyna wyruszyła w trasę z samego rana. Nadal nie docierało do niej to wszystko. Po drodze zatrzymała się na stacji. Robiąc postój, przy okazji przebrała się w sukienkę i zakupiła jakieś szybkie drugie śniadanie. Według nawigacji miała dojechać idealnie na kilka minut przed Chrzcinami. Nikt tak naprawdę nie wiedział, że ma ona się tam pojawić. Bała się reakcji Kondrackiego.
Nim wysiadła pod kościołem, spędziła w samochodzie bite kilka minut, rozważając za i przeciw. Napisała do Karoliny, że życzy im powodzenia. Dziewczyna odpisała, że „nie wiadomo czy się to wszystko odbędzie, bo mama właśnie kłóci się z moim bratem". Wiadomość od młodej Kondrackiej przekonała ją do tego,by jednak pojawić się przy Krzyśku nie ważne co. Przed kościołem już słyszała jak Krzysztof coś donośnie mówi, żywo przy tym gestykulując. -Nie obchodzi mnie to mamo. Daj mi żyć do cholery. Kate nie będzie przestań się dopytywać. -Warknął wściekłe czerwonowłosy.
-Synu coś ty znowu nawywijał? -zapytała poddając się. Popatrzyła na syna zmartwiona. -Zjebałem. Powiedziałem coś czego nigdy w życiu nie powinienem powiedzieć. Wiec błagam do cholery dajcie mi spokój! - Ryknął.Brunetka podeszła do niego po cichu. Delikatnie położyła dłoń na jego karku. Zdezorientowany mężczyzna odwrócił się. -Wiem, nerwy nerwami, ale już się nie denerwuj. -Powiedziała spokojnie, wpatrując się w jego tęczówki. Kondracki widząc brunetkę od razu się rozluźnił. -Jesteś tutaj. -Powiedział cicho. - Oczywiście. Przepraszam były straszne korki. Mam nadzieje, że się wyrobiłam. -Uśmiechnęła się miło do Grażyny. -Skądże miło cię widzieć Kate. Chodźcie do środka. - Uśmiechnęła się miło. Kate pogładziła plecy Krzysztofa. Chłopak splótł ich palce, chwile po tym jak Smith poprawiła mu muchę i pocałował ją w dłoń. -Jesteś tutaj. -Mruknął zdumiony. -Jak miałabym nie być? To ważny dzień dla ciebie. - Uśmiechnęła się delikatnie. -Mnie nie było na twoim ważnym dniu. Przepraszam. -Powiedział cicho. -Porozmawiamy o tym później dobrze?-Uśmiechnęła się.
Mimo tego, że Kate nie była za mocno wierząca. Wiedziała, że zostanie ojcem chrzestnym dla Krzyśka było czymś niesamowicie ważnym i wyróżniającym. Uśmiechała się widząc jak mężczyzna z dziką dumą wymalowaną na twarzy, trzyma malutką dziewczynkę.
Impreza rodzinna się rozkręciła wszyscy bawili się w najlepsze. Smith przerażona trzymała na rękach chrześnice Czerwonowłosego. - Weź no boje się, ona jest malutka. -Spojrzała szukając pomocy w Krzysztofie. Mężczyzna podszedł uśmiechając się i pocałował ją w skroń. -Widzisz nic się nie dzieje. Panikujesz kochanie, nie ukrywam do twarzy ci. -Uśmiechnął się. -I co jeszcze?- Zapytała parskając.
-I nasz byłoby dużo ładniejsze. -Szepnął jej do ucha, całując w skroń i udał się do babci, która go wolała. Zostawiajac przy tym zdezorientowaną brunetkę.
CZYTASZ
Bogini
Fanfiction-Ta twoja bogini mówi nieźle w trzech językach.-Westchnął Que patrząc na kumpla - zawalcz o nią. W końcu nawet i ty zasługujesz na szczęście. - poklepał przyjaciela po plecach - Jeśli nie wypali przynajmniej w trzech językach powie ci spierdalaj...