Twelve

25K 824 388
                                    

*Emily*

Mimo to, że nie mam stroju kąpielowego to mam krótkie spodenki dresowe i luźna koszulkę.Bo na pewno nie będę płynąć w bieliźnie przed tym debilem.Szczerze nie miałam ochoty siedzieć w samochodzie z tym ciołkiem ani jechać z nim na plaże ale co poradzić.Na szczęście będzie także David i Alex, więc mogę być trochę bezpieczniejszy. Najpierw oczywiście jedzenie.Podjechaliśmy pod McDonald's i zrealizowaliśmy zamówienie.Po kilka minut dostaliśmy jedzenie i ruszyliśmy dalej w podróży.Ja zamówiłam sobie burgera i kawę latte.Nie wzięłam frytek, bo zawsze podbieram kilka albo Alex'owi albo David'owi.

I tak oboje są wystarczająco spaseni.

-Kto jest spasiony? -Usłyszałam oburzony głos przyjaciela.

Powiedziałam to na głos?

-Tak.-odparł brunet.-To jak, kto jest spasiony?

-Wszyscy jesteście spaseni.-burknęłam.-Zwłaszcza ty Chris.-zastosam.

-Ja? -Spytał.-Ja ci zaraz pokaże jaki jestem jestem spasiony.-w tym momencie, gdy jesteś jedną ręką, zdjąć swoją koszulkę.-I co teraz?

-Weź mi te fałdy z przed twarzy.-powiedziałam, mimo że uważałam inaczej.

-Chcesz dotknął? -spojrzał na mnie, poruszając znacznie brwiami.

-Nie dzięki.-przez chwilę była cisza, która wszyscy przerwaliśmy głośny śmiechem.

Nie wierze, że śmieje się z Chris'em, siedząc razem w samochodzie.I jeszcze się nie pozabijaliśmy.To jest aż niemożliwe.
Brzuch Chris'a strasznie mnie rozprasza i jego satysfakcja wymalowana na twarz jeszcze bardziej mnie wkurza.

-Chris, możesz założyć koszulkę? -Spytałam.

-Uuuu ale czerwona się zrobiłaś.-zaśmiał się Alex.Spiorunowałam go wzrokiem i czekałam na odpowiedź bruneta.

-A co, przeszkadza ci?-uśmiechnął się łobuzersko na co przewróciłam oczy.

-Nie ale chyba zapomniałeś użyć dziś dezodorantu.

-Nie, po prostu nie jesteś przyzwyczajona do męskich feromonów.

-Nie widzę tu żadnych mężczyzn.-powiedziałam z uśmiechem.

-Osz ty! Dorwać ją! -Krzyknął szatyn, przechodzić na tylne siedzenie gdzie aktualnie siedziałam.

-Co ty robisz?!-warknęłam na niego no bo kurde może spowodować wypadek.

-Zasługujesz na karę.-mruknął w moje ucho, kiedy był już całkowicie na tyłach auta.

-Jaką karę? -Zaśmiałam się.

Ten zamiast coś powiedzieć zaczął mnie łaskotać.Zaczęłam się głośno śmiać i błagać żeby przestał.

-Przestań! Prz..Przestań!-śmiałam się i kopałam David'a.Mimo że to nic nie dawało dalej działałam.-Bo cię ugryzę.-burknęłam.

-Nie odważysz się.-powiedział przekonany.

-Chcesz się przekonać?

-Dobra remis ale później razem ci nie odpuszczę.-odparł i przesiadł się z powrotem do przodu.

Reszta drogi minęła spokojnie z dużą ilością śmiechu.Chris w końcu po długim namawianiu założoną koszulkę.

LIVE WITH THE ENEMY // Zamieszkać z wrogiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz