18.

3.9K 149 8
                                    

Hadly

Chris zaprosił mnie na kolacje. Oczywiście się zgodziłam. Patrzył na mnie z takim uśmiechem, że nie mogłam mu odmówić. Ostatni spędziłam cały dzień tylko z jego babcią, bo on musiał coś załatwić na mieście przez co nie było go przez cały dzień. A jak wrócił był strasznie zamyślony. A dziś rano wszyscy jego współpracownicy jak i Ian przyszli do niego i zamknęli się w gabinecie. Zlitowałam się nad nimi i zaniosłam lunch i coś do picia. Powitali mnie zadowolonymi okrzykami. Mało brakowało a by mnie wyściskali. Na szczęście Chris ich powstrzymał. Objął mnie i warknął na pozostałych. Musiałam od odganiać, bo nie mogłam postawić tacy z jedzeniem. Colin dopiero podszedł i ja ode mnie zabrał. Chłopaki żartowali sobie z niego, że jest zazdrosny. Gdy wychodziłam kręciłam głową na ich docinki i jego odpowiedzi. Widać, że lubią mu dogryzać. Nie wiem, czy wiedzą co się między nami wydarzyło, ale od tego wieczoru, gdy się całowaliśmy ich komentarze stały się częstsze. Ale wątpię, aby Chris dzielił się z nimi tym co jest między nami. Może sami zauważyli albo po prostu lubią go denerwować. Mężczyźni są dziwni. W swoim pokoju siadam na łóżku i biorę laptopa, którego dał mi Chris. Co jakiś czas sprawdzam swoją skrzynkę mailową, aby pousuwać z niej reklamy. Automatycznie pozbywam się tych maili patrząc na adresata. Gwałtownie zatrzymuje palec nad myszką. Dostałam maila od mojej dawnej opiekunki z sierocińca. Otwieram go i czytam wiadomość. Prosi mnie o spotkanie. Podobno ma mi coś do przekazania. Niedawno znalazła to w dokumentach w pracy. Jakiś list, który miałam dostać w momencie, gdy będę opuszczała sierociniec. Jakimś głupim zrządzeniem losu zapomniano mi ją dać. Chciałabym się z nią spotkać i porozmawiać. Dawno nie miałam na to okazji. Tylko teraz nie wiem, czy Chris pozwoli mi wyjść z domu. Cóż zapytać nic nie szkodzi. Podczas dzisiejszej kolacji go o to poproszę. Może jeśli obiecam, że będę się trzymała ochroniarza to nie będzie miał aż tak dużych obiekcji.

- Hadly gdzie jesteś kochana!- woła Olivia.

Odkładam laptopa uprzednio go wyłączając i wychodzę na korytarz. Jestem zaskoczona, gdy widzę, jak babcia schodzi z dużą walizką. Marszczę brwi.

- Po co ci ta walizka?- pytam pomagając jej ją zdjąć ze schodów.

- Zostałam zaproszona na Florydę do przyjaciółki ze szkoły. Samolot mam za 4 godziny, ale muszę jeszcze przekonać do tego wyjazdu wnuka. Liczę, że mi pomożesz.- uśmiecha się do mnie szeroko.

- Ale to jest niewykonalne.- mówię szczerze.

- Oj daj spokój. Na pewno nam się uda. Tylko trzeba jakoś dobrze go podejść. Zresztą jak się dowie, że jest tam bezpiecznie to nie będzie robił mi żadnych przeszkód.- mówi, gdy schodzimy na dół.

Nie jestem pewna tego co mówi.

- Dobrze spróbuje, ale nie miej do mnie pretensji, gdy nic z tego nie wyjdzie.- mówię patrząc na nią.

- A ja jestem w 100% pewna, że się zgodzi. W końcu macie zjeść dziś razem kolacje. Przynajmniej nie będę wam przeszkadzać i zostaniecie w domu całkiem sami. Może to wykorzystacie i zaszalejecie trochę.- mówi patrząc na mnie specyficznie.

- Zastanawiam się jak to jest możliwe, że pani jeszcze myśli o takich rzeczach.- mówię z niedowierzaniem na jej słowa.

- Oj kochana, gdy będziesz miała tyle lat co jak to zostanie ci tylko myślenie o tym. No i szaleństwa z przyjaciółkami. Bo tylko to nam zostaje poza zabawianiem wnuków i prawnuków.- mówi idąc pewnie w stronę gabinetu Chrisa.

- Ale on nie jest sam.- mówię, gdy ona szykuje się do wejścia.

- Wiem, ale ci chłopcy mnie uwielbiają zresztą zaraz sama się przekonasz.- mówi i wchodzi do środka.

Pokaż mi jak kochać - Mafia#3 ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz