Hadly
Powoli otwieram oczy. Nie wiem co się dzieje, znowu. Mam już tego dość. Muszę jak najszybciej odzyskać świadomość. Staram się poruszyć kończynami. Udaje mi się kiwnąć palce.
- Pospieszmy się, bo ta już się budzi!- słyszę czyjś głos.
Mam wrażenie, że moje nogi są w powietrzu. Po chwili czuje pod nimi coś miękkiego i słyszę trzask drzwi. Kolejny raz mnie gdzieś zamknęli. Otwieram oczy. Mgła powoli mi z nich schodzi i widzę coraz więcej. Ciemne ściany pokoju pochłaniają wszelkie światło, brak tu okna. Jest tylko para drzwi. Pewnie jedne prowadzą do wolności a drugie do łazienki. W samym pokoju jest tylko niewielka komoda i łóżko. Czuje się cała ciężka, ale powoli się podnoszę. Najpierw byłam zamknięta w jakiejś piwnicy, później trafiłam do pokoju a teraz znów mnie przeniesiona tyle że tym razem ta sypialnia jest o wiele bardziej obskurna od poprzedniej. W tamtej wszystko miało na celu mnie uspokoić a tu raczej przestraszyć. Przełykam ślinę. Mam sucho w ustach. Napiłabym się czegoś. Wstaję z łóżka i idę do pierwszych drzwi. Jest za nimi malutka łazienka. Nie widzę żadnej szklanki, ale mimo to podchodzę do kranu i nachylam się nad umywalką. Upijam kilka łyków chłodnej wody. Od razu mi lepiej. Opieram się o porcelanową misę i patrzę w lustro. Moje włosy są poplątane a pod oczami mam cienie. Nie wiem, ile byłam nieprzytomna, lecz to nie mogło być długo. Dlaczego wiec wyglądam tak źle? Zaraz co ja pamiętam jako ostatnie. Przymykam oczy i staram się cokolwiek sobie przypomnieć. Przed oczami przelatuje mi samochód i przerażone twarze innych kobiet a potem nic. Ponownie zostałam odurzona. Tylko że to nie tłumaczy mojego obecnego wyglądu. Biorę kilka uspokajających wdechów i wracam do sypialni. Powinnam sprawdzić co jest w komodzie. Oczy o mało nie wychodzą mi z orbit, bo to co znajduje się w szufladach nie da się nazwać ubraniami. Większość to bardzo skąpa bielizna. Głownie stringi i bardzo skąpe staniki. Niżej są gorsety i prawie nieistniejące szorty składające się głownie z siateczek. W ostatniej znajduję się buty. I to same szpilki. Ja nawet nie potrafię chodzić na takich wysokich obcasach. Gdzie ja trafiłam. To jakieś chore miejsce. Zamykam szufladę i siadam na łóżku. Łapie się za głowę i pochylam. Boże co mnie tym razem czeka. Dlaczego ja mam takiego pecha. Za każdym razem jak moje życie zaczyna się jakoś układać w pewnym momencie, gdy mam już nadzieje, że będzie dobrze i nic złego nie może się stać przychodzi huragan i wszystko mi rozwala. Podnosiłam się za każdym razem, lecz w tym wypadku jest inaczej. Jeśli przeżyje nie wiem jak będzie wyglądało moje życie po tym wszystkim. Będę musiała na pewno zacząć chodzić do jakiegoś psychologa.
- W którym pokoju jest ta nasza?- słyszę jakiś głos za drzwiami.
- Chyba w tym. Chłopcy wspominali, że to któryś z tych.- to już ktoś inny.
Wydaje mi się, że są to kobiety. Marszczę brwi.
- Tylko do jednych pasuje ten klucz. Po prostu musimy sprawdzić po kolei.- to ta co mówiła na początku.
Gdy słyszę, że zaczynają majstrować przy moich drzwiach chowam się za nimi. Może uda mi się wymknąć, gdy je otworzą. W końcu drzwi się otwierają i wchodzą przez nie dwie kobiety. Na pewno są starsze ode mnie. nie widzę ich twarzy, nawet nie zwracam na nie szczególnej uwagi, bo rzucam się w stronę drzwi. Jednak szybko się one zatrzaskują, a gdy siłuje się z klamką nie chce ona nawet drgnąć.
- Ooo spójrz Coco nasza nowa dziwka myśli ze uda jej się wyjść. Przykro mi kochana, ale bez klucza ich nie ruszysz.- słyszę szyderczy ton jednej z nich.
Powoli odwracam się w ich stronę. Widać ze są lekkich obyczajów. Ubrane w to co znajduje się w mojej szafie z włosami natapirowanymi i posypanymi brokatem jak zresztą ich ciała. Obie maja ciemne włosy. Ta starsza patrzy na mnie z cwaniackim uśmiechem. Młodsza, wnioskuje, że to ona ma na imię Coco ma inny wyraz twarzy, bardziej współczujący.
CZYTASZ
Pokaż mi jak kochać - Mafia#3 ✔ (zakończona)
RomanceZAKOŃCZONA Przypadek. Tyle wystarczy, aby zmienić swoje dotychczasowe życie. Tylko pytanie czy zmieni się ono na lepsze czy na gorsze? Dziewczyna zostaje porwana z przed jej własnego domu. Nie wiem, o co chodzi i bardzo się boi, choć stara się być...