9.

4.3K 167 2
                                    

Hadly

Nie spodziewałam się, że tak szybko przyzwyczaję się do nowej rzeczywistości. Chris i jego babcia sprawili, że mimo wszystko czuje się jak w domu. Choć co do mężczyzny to od wizyty swoich przyjaciół zachowuje się dosyć dziwnie. Mam wrażenie, że jakoś inaczej zaczął na mnie patrzeć, gdy jesteśmy w jednym pomieszczeniu. Nie wiem, czy powinnam się tego bać. Chris wydaje się przyjemnym mężczyzną. Nie traktuje mnie z góry ani nie obraża, szkoda, że nie spotkałam go w innych okolicznościach. Może byłabym na tyle odważna i zaprosiła go na randkę lub gdzieś. Niestety teraz dla niego pracuje i nawet gdybym chciał nie mam zamiaru narażać swojego nowego życia. Wiem, że na razie mi nie ufa, bo gdy poprosiłam go, aby pozwolił mi napisać wypowiedzenie z pracy był przy mnie przez cały czas. Zostałam porwana na kilka dni przed urlopem a to że z niego nie wróciłam niewiele znaczy dla mojego szefa. Pewnie sam mnie już zwolnił, lecz mimo wszystko sama chciałam wysłać mu swoje wypowiedzenie. Na swoim mailu nie znalazłam żadnego wysłanego do mnie z kadr firmy o tym, że zostałam zwolniona. Przynajmniej mam teraz jedno zmartwienie mniej.

- O czym tak rozmyślasz kochana?- pyta Olivia biorąc ode mnie szklane z jej ziółkami.

- Myślę co muszę jeszcze dziś zrobić.- mówię.

- Nie powinnaś robić aż tyle. Większość pokoi jest nieużywana a ty zdążyłaś już je wszystkie posprzątać.- mówi delikatnie.

- Jeśli się je zaniedba później będzie problem, aby doprowadzić je do stanu używalności w razie potrzeby.- wzruszam ramionami.

- To prawda kochana, lecz wystarczyło by gdybyś odkurzyła podłogi i starła kurze. Nie musiałaś myc wszystkich powierzchni.- mówi unosząc brwi.

- Nie lubię nie mieć nic do roboty.- mówię po prostu.

- A jeśli będziesz robiła wszystko na raz twoja praca będzie bez sensu.- mówi klepiąc kanapę.

- Ale ja jeszcze muszę posprzątać w pokoju Chrisa.- mówię szybko.

- Spokojnie mój wnuk nie wróci przed kolacją. Masz dużo czasu.- nie bierze pod uwagę mojego tłumaczenia tylko sadza mnie obok siebie i zaczyna wspominać, jak to było za czasów, gdy ona sama była w moim wieku i poznała swojego męża.

Mimo wszystko ta jej paplanina ukoiła trochę mnie. nie wiem czemu, gdy słucham jak ktoś coś opowiada jakoś się rozluźniam. Gdy Olivia idzie na popołudniową drzemkę ja w końcu mogę wziąć się do tego co sobie zaplanowałam. Z samego rana włączyłam pierwsze pranie i teraz wkładam je do suszarki a wstawiam drugie, tym razem ciemne. W tym czasie szykuje sobie miejsce, gdzie będę mogła segregować dla każdego z nas ciuchy.

- I zobacz co musisz robić. Nigdy nie lubiłaś prac a teraz to będzie jedna z twoich codzienności. Oj Hadly a trzeba było ci wyjechać z miasta jak tylko zarobiłaś trochę pieniędzy. Może nic z tego by nie miało miejsca.- mówię do siebie.

Po kolacji muszę poprosić w końcu Chrisa, żeby pojechał ktoś ze mną do mojego mieszkania. Co prawda kupił mi trochę ubrań, lecz wolałabym mieć tu mimo wszystko coś swojego. Zresztą nie jestem przyzwyczajona do noszenia tak gustownej bielizny. Wszystko co znalazłam w swojej szafie w głównej mierze składa się z koronek. Jest to zupełnie coś innego niż nosze na co dzień. No cóż nosiłam. Nigdy nie miałam dla kogo zakładać takiej bielizny, dlatego praktycznie wszystkie moje majtki i staniki są jasne i bawełniane. Jestem ciekawa jak on to wszystko dla mnie wybierał. Od razu w myślach widzę go w sklepie z ekskluzywną bielizną ma moimi nowymi czarnymi majtkami w ręce zastanawiającego się jak będą na mnie leżały.

- Nie myśl o tym dziewczyno.- kręcę głową.

Jeśli zaczniesz za dużo o tym myśleć to za tym pójdą oczekiwania, że moje jednak tym wszystkim chce mi powiedzieć coś więcej. Nie powinnam w ogóle rozpatrywać takiej możliwości. Jeśli przestane nie będę w przyszłości czulą bólu i rozczarowania, gdy on przyprowadzi tu na noc jakąś kobietę a ja będę musiała im usługiwać przy kolacji, która sama im przyrządzę. Biorę głęboki oddech i czekam aż suszarka skończy pracować. Na moje szczęście to nie trwa długo. Automatycznie segreguje rzeczy zbytnio nie zwracając na nie uwagi, jednak starannie jest składam. Bluzki, spodnie i bielizna wszystko ma swoja kupkę. Na szczęście nie jestem na tyle zafiksowana na punkcie Chrisa, aby zachwycać się nad jego bokserkami. Ich to właściwie staram się nie dotykać. Koszule zostawiam, bo i tak będę musiała najpierw je uprasować. Gdy drugie pranie jest już gotowe ląduje w suszarce a ja znów czekam. Najpierw zanoszę ubrania babci. Po cichu równo układam ubrania w jej szafie i wychodzę tak aby jej nie obudzić. Następnie odnoszę swoje ciuchy. Po drodze zabieram kilka wieszaków z garderoby Chrisa i wracam do pralni. Rozkładam deskę włączam żelazko i biorę pierwszą koszule. Przynajmniej mi to sprawnie idzie. Z sześcioma wieszakami i koszykiem czystego prania wracam do jego sypialni. Mimo że tu sprzątam jakoś nigdy nie zwróciłam uwagi na wystrój. Typowy męski, bez zbędnych dekoracji ani zbędnych akcesoriów. Na ścianach jedynie zdjęcia jakie dostrzegam to Chris z babcią i swoimi przyjaciółmi. Nie widzę żadnych które przedstawiałby jego z rodzicami. Z rozmów jakie przeprowadziłam do tej pory z Chrisem i jego babcią domyślam się, że to właśnie ona go wychowała. Zastanawiam się tylko czy dlatego że coś im się stało czy może po prostu go jej zostawili. Cóż wiem, jak to jest nie moc liczyć na wsparcie ojca, czy że matka mnie wysłucha i coś poradzi. Lecz on przynajmniej miał babcie. Chyba mu trochę zazdroszczę. Dobra dziewczyno odłóż te ubrania na miejsce i odkurz tu. Starannie wieszam koszule, układam spodnie i T-shirty. Tylko gdzie mam schować jego bokserki? Do tej pory po prostu zostawiałam jego czyste ubrania na łóżku i sam sobie je układał. Cóż chyba muszę mu poszperać po szufladach. Skoro już ułożyłam resztę to dokończę swoją prace. Podchodzę do szuflad. Nie wiem, dlaczego zaczynam od dołu. Marszczę brwi, gdy okazuje się ze ta szuflada jest zamknięta. Wzruszam ramionami, a kto wie co ona tam trzyma. W drugiej są skarpetki. Równie dobrze mogłam zajrzeć do pierwszej i od razu miałabym to z głowy. Okej to teraz jeszcze tylko odkurzę tu i będę mogła zacząć szykować lekką kolację. Na szczęście jego pokój nie jest jakiś ogromny, dlatego przejechanie odkurzaczem nie zajmuje dużo czasu. Chris potrafi zachować porządek. Właściwie to nawet nie mam u niego wiele do sprzątania podobnie zresztą jak w całym domu. Ale to jest bardzo dobre. Jeśli notorycznie nie robi się bałaganu to bardzo łatwo jest utrzymywać dom w czystości. Chris ma w całym domu odkurzacz centralny więc nie trzeba latać po całym domu z nieporęcznym odkurzaczem tylko do kontaktu podłączam rurę. Teraz chowam ją do schowka i idę na dół do kuchni. Mam jeszcze czas, aby zabrać się za posiłek, dlatego posiedzę sobie w salonie z kubkiem cieplej herbaty. Dziś poproszę Chrisa, żeby pojechał ze mną do mojego mieszkania pomógł mi się spakować. Brakuje mi poza ubraniami moich kosmetyków. Czajnik gwiżdże więc zdejmuje go z ognia i zalewam zieloną herbatę. Dmucham na napar i idę na kanapę. Siadam po czym podkurczam pod siebie nogi. Upijam jeden łyk ciepłej herbaty, gdy po domu rozchodzi się dziwek otwierania drzwi. Spoglądam spanikowana na zegarek. Nie ma jeszcze 16. Czuje jak włoski na moim karku się podnoszą. Czyli jednak Chris wcześniej skończył. Nie odwracam się. Czekam co zrobi. Słyszę szelest dywanu, gdy podchodzi. Lekko odwracam głowę.

- Hej, wybacz gdybym wiedziała, że wrócisz tak wcześnie przyrządziłabym ci coś do jedzenia, bo za kolacje jeszcze się nie brałam.- mówię patrząc w jego zielone oczy.

- Spokojnie, nie jestem jeszcze głodny. Razem z chłopakami byliśmy coś zjeść w trakcie pracy. Na spokojnie mogę poczekać.- uśmiecha się delikatnie.

Chyba ma dobry nastrój, dobra jak nie zapytam go teraz to nigdy się nie odważę. Biorę nerwowy oddech.

- Chris mam prośbę.- zaczynam niepewnie.

Unosi brwi i czeka co powiem dalej.

- Zastanawiałam się czy nie mógłbyś może pojechać ze mną do mojego mieszkania? Chciałabym zabrać z niego swoje rzeczy, skoro mam teraz tu mieszkać. Nie żebym nie doceniała tego, że kupiłeś mi ubrania i w ogóle, ale chciałbym jednak mieć tu swoje własne. Podobnie jak kosmetyki.- mówię szybko zamykam oczy i czekam na jego reakcje.

Przez chwilę nic nie mówi. Mam wrażenie ze ta chwila trwa w nieskończoność. Otwieram jedno oko. Teraz on siedzi obok mnie i patrzy niewzruszony niczym.

- Jeszcze jest na to za wcześnie. Jeśli chcesz możesz mi dać klucze, podać adres i napisać listę potrzebnych ci rzeczy. Przywiozę ci wszystko.- mówi spokojnie.

- Wolałabym sama się spakować. Nie czułabym się dobrze wiedząc, że grzebałeś w moich szafach.- mówię rumieniąc się.

- Mogę ci obiecać, że na pewno pojadę z tobą tam, lecz jeszcze nie teraz. Na razie nie słyszałem, aby ktokolwiek cię szukał lub w ciemnym światku była mowa o twojej wcześniejszej sytuacji. jeśli dowiem się czegoś i będę pewny, że jest bezpiecznie zrobię o co mnie prosisz.- mówi biorąc mnie za rękę.

Uśmiecham się lekko i kiwam głową. Mogłam się domyśleć, że tak będzie. W końcu nie bez powodu nie wychodzę z domu.

- Wiesz tak zastanawiałam się, bo nie ma cię w domu już od ponad miesiąca. Mój przyjaciel jest policjantem i pytałem się go czy ktoś nie zgłaszał twojego zaginięcia, lecz nic się nie pojawiło. Powiesz mi, dlaczego?- mówi ostrożnie, powoli.

Mogłam się spodziewać takiego pytania wcześniej czy później.

- Jestem sierotom. Wychowałam się w domu dziecka. Trafiłam tam od razu po urodzeniu. Nie wiem kim są moi rodzice. Nikogo też nie mam.- mówię starając się nie pokazać jak bardzo mnie to boli.

- Cóż teraz nie jesteś sama.- mówi szczerze.

Nie mogę się nie uśmiechnąć na te słowa.

Pokaż mi jak kochać - Mafia#3 ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz