30.Epilog

6.8K 181 15
                                    

Chris 

Udało mi się znaleźć ojca Hadly. Zajęło mi to miesiąc, ale w końcu się udało. Markus musiał trochę poszperać, bo faktycznie wyszło, że był żołnierzem, dlatego jego kartoteki było ciężko zdobyć. Dziś mam jej powiedzieć co udało mi się dowiedzieć. Sam poza upewnieniem się, że są to informacje dotyczące właśnie jej ojca nie czytałem ich. Biorę teczkę i wychodzę z gabinetu. Dwa tygodnie temu zaczął się rok akademicki i Hadly zaczęła chodzić na zajęcia. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak zadowolonej jak w tedy gdy wraca z zajęć. Mam nadzieje, że na dziś już skończyła i jest w domu. Odkąd dogadałem się z Dantem nie muszę się już bać, że ja porwie. Gdy przyszedł do mnie połączyłem nas z Eriką i jej znajomymi na Sycylii. Wszyscy zgodzili się co do współpracy. Jeszcze muszą skontaktować się z Chicago i Seattle. Ale na szczęście to już nie mój problem. Zadowolony idę korytarzem, gdy widzę, że Hadly wchodzi do domu obładowana książkami. Uśmiecha się na mój widok i zamyka noga drzwi.

- Haje skarbie. Jak było dziś na zajęciach?- pytam podchodząc do niej.

- Świetnie. Nie sądziłam, że tyle jest rzeczy dotyczących dzieci i ich rozwoju. To fascynujące.- mówi i całuje mnie szybko po czym wymija i idzie do kuchni.

- Cieszę się, że jesteś z nich zadowolona. A skoro jutro jest sobota to nie musisz dziś nic robić. Mam coś dla ciebie.- mówię i kładę teczkę na blacie.

Cały czas obserwuje jej twarz. Oczy ma wielkie i przygryza swoją dolna wargę. Jest niepewna tego co ma teraz zrobić.

- Dowiedzieliście się już wszystkiego?- pyta spoglądając na mnie.

- Mam nadzieje, że tak. Z podstawowych rzeczy powinnaś wiedzieć, że on żyje i obecnie mieszka w mieście. Jest na emeryturze. Tamta misja była jego ostatnią. Został poważnie ranny. Mieszka sam, nie ma rodziny. Ale całą historie masz spisaną. Markus dogrzebał się do jego akt i spisał to co może cię interesować.- mówię dotykając jej ręki.

- Nie obrazisz się, jeśli poproszę cię abyś zostawił mnie samą z tym. Jeśli będę cię potrzebowała to przyjdę do ciebie.- mówi zamykając oczy i biorąc głęboki oddech.

- Oczywiście że nie. W razie czego będę ćwiczył.- całuje ją i zostawiam.

Mam już na sobie dresy więc gdy jestem na sali ściągam tylko koszulkę i zaczynam rozgrzewać oraz rozciągać mięśnie. Odpowiednio zabezpieczam ręce i zaczynam uderzać w worek bokserski. Wymierzam ciosy zastanawiając się co czuje teraz Hadly. Czy jest zawiedziona informacjami czy może wręcz przeciwnie. Nie chciałbym, aby czuła się winna temu co stało się jej tacie. Mężczyzna przeszedł przez piekło i nie dość, że stracił nogę to jeszcze po powrocie do domu dowiedział się, że kobieta, którą kochał nie żyje a on nie może nawet dowiedzieć się nic o okolicznościach jej śmierci. W dodatku żył nie wiedząc, że ma córkę. Pewnie, gdy Hadly będzie chciała się z nim spotkać on przeżyje szok. Zdyszany opieram głowę o worek. Dobrze jest móc się zmęczyć po takim czasie. Dawno nie miałem okazji porządnie zmęczyć się ćwicząc. Biorę butelkę wody z barku i opróżniam połowę. Siadam pod ścianą i biorę głęboki oddech. Patrzę się w drzwi. Po jakimś czasie staje w nich Hadly. Widać, że płakała. Szybko podchodzę do niej i dotykam jej twarzy.

- Wszystko w porządku?- pytam cicho.

- Chce się z nim spotkać Chris. I to jeszcze dzisiaj.- mówi patrząc mi prosto w oczy.

- Jesteś pewna? Nie chciałabym wszystkiego przemyśleć i dopiero jak będziesz miała wszystko poukładane do niego pojechać?- pytam przytulając ją.

- Nie, proszę cię chce do niego pojechać dziś.- mówi pewnie.

- Dobrze to daj mi chwilę. Wezmę szybki prysznic i pojedziemy do niego.- mówię i zaczynam zdejmować taśmy z rąk.

Pokaż mi jak kochać - Mafia#3 ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz