Hadly
Jestem podekscytowana dzisiejszym spotkaniem z panią Johns. Wychowała mnie traktuje ją jak ciotkę. Chris ma dziś spotkanie, gdy ja będę w restauracji. Mam jeszcze trochę czasu do wyjścia, dlatego szykuje mu lekki lunch. Mówił mi, że nie muszę, ale skoro jeszcze mam czas to coś mu przygotuje.
- Nie jestem zadowolony, że wychodzisz. Wolałbym abyście spotkały się tutaj.- mówi po raz setny, odkąd wstaliśmy.
- Nie będę sama. Przy stoliku obok będzie siedziała ochrona a w lokaju będzie jeszcze mnóstwo innych ludzi. Nie musisz się o mnie martwic. Postaram się ograniczyć spotkanie tak żeby dowiedzieć się wszystkiego jak najszybciej i wrócić do ciebie.- mówię krojąc warzywa.
- Wiem, powtarzasz to za każdym razem, gdy wyrażam swoje wątpliwości.- słyszę, jak wzdycha zdenerwowany.
- Chris wiem, że chciałbyś być wtedy ze mną, ale musisz być na spotkaniu. Wypadło ci trudno. Przecież poradzę sobie przez dwie godziny sama. Będę miała telefon więc gdyby coś mnie zaniepokoiło zadzwonię do ciebie.- mówię spoglądając na niego.
Dalej nie jest zadowolony. niestety nic z tym nie zrobię. To już on sam musi się z tym pogodzić.
- Sam zatrudniłeś tych ludzi, musisz im ufać, jeśli chodzi o moje bezpieczeństwo.- mówię i stawiam przed nim talerz.
- Powinnaś ze mną zjeść.- mówi, gdy opieram się o blat i pije swoją herbatę.
- Zjem coś na spotkaniu. Nie musisz się martwic.- uśmiecham się lekko.
- Nie chce abyś omijała posiłki. Odzyskałaś wagę po tym jak cię tu przywiozłem.- wzrusza ramionami.
- Wiem wyglądałam w tedy strasznie. Tylko omijając jedzenie mogłam się im przeciwstawić. Jadłam tyle rzeczy nie umrzeć. Miałam nadzieje, że jak zobaczą, jak chudnę pomysłom, że jestem chora i mnie puszczą.- patrzę się w przestrzeń wspominając te straszne chwile.
- Teraz już możesz o tym zapomnieć. Nie pozwolę, aby cokolwiek ci się stało. Może niedługo okaże się, że jesteś już bezpieczna. Muszę tylko pomyśleć jak to rozegrać, aby nikt nie ucierpiał.- mówi przestaje na chwile jeść i spogląda na mnie.
- Nigdy nie będę w stanie ci się odwdzięczyć za to co dla mnie robisz.- mówię poważnie patrząc mu w oczy.
- Nie liczę na to kochana.- mówi i wraca do jedzenia.
Podchodzę do niego całuje w policzek i idę do siebie. Chciałbym się przebrać nim wyjdę z domu. Zależy mi na pokazaniu pani Johns, że dobrze sobie radze i nie musi się o mnie martwic. Przez pierwszy rok po opuszczeniu sierocińca miałam w niej wielkie oparcie, gdy miałam jakiś problem mogłam się jej wygadać i liczyć na pomoc. Lubiła, gdy chodziłam w jasnych ubraniach. Wybieram lazurową koszulkę w kratę i białe spodnie. Wygodne kremowe baletki dopełniają stroju. Splatam włosy w luźny warkocz, żeby mi nie wchodziły w oczy. Delikatnie się maluje po czym biorę torebkę i wychodzę. Chris dalej jest w kuchni. Musiał usłyszeć, że idę zresztą nawet nie starałam się stawiać kroków cicho. Odwraca się do mnie, gdy staję w drzwiach.
- Powinienem cię zamknąć w sypialni i nie wypuszczać. Wyglądasz przepięknie. Teraz nie będę mógł się skupić na spotkaniu tylko będę rozmyślał ilu mężczyzn ogląda się za tobą, gdy przechodzisz.- mówi podchodząc do mnie.
- Dziękuję za komplement. Nie martw się żaden z nich nie przykuje mojej uwagi, skoro mam ciebie.- uśmiecham się i cmokam go szybko.
- Jeden z ochroniarzy już czeka, drugi zaraz przyjdzie. Gdyby coś się z tobą działo od razu dadzą mi znać i przyjadę. Mam nadzieję, że nic się nie będzie działo, ale to tak na wszelki wypadek.- mówi poważnie.
CZYTASZ
Pokaż mi jak kochać - Mafia#3 ✔ (zakończona)
RomansaZAKOŃCZONA Przypadek. Tyle wystarczy, aby zmienić swoje dotychczasowe życie. Tylko pytanie czy zmieni się ono na lepsze czy na gorsze? Dziewczyna zostaje porwana z przed jej własnego domu. Nie wiem, o co chodzi i bardzo się boi, choć stara się być...