*DIANA*
- Moje ubrania są dalej mokre... - powiedziałam, dotykając materiału. - Pozwolisz, że się przebiorę?
- Oczywiście.
Wyjęłam z szafy luźną, białą sukienkę i odwróciłam się w stronę łazienki.
- A ty gdzie się wybierasz? - zapytał Andrés, stając przede mną.
- Chyba nie myślałeś, że będę się przy tobie przebierać - zaśmiałam się.
- Właściwie to miałem nadzieję na... - zaczął z uśmieszkiem.
- Błagam cię, nie kończ tego zdania - przerwałam mu.
- A co, zawstydziłaś się? - zapytał, dalej się uśmiechając.*ANDRÉS*
Kobieta bez słowa zniknęła za drzwiami łazienki, a ja stanąłem przy komodzie. Leżały na niej papiery Martína. Zacząłem je przeglądać. Po chwili na podłogę spadło jedno zdjęcie. Podniosłem je.
- To ja z Martínem podczas moich pokazów w Paryżu - wyjaśniła Diana, stając za moimi plecami.
Na fotografii była ubrana w beżową, zdobioną kryształkami sukienkę. Uśmiechała się szeroko, obejmując swojego brata.
- Martín nie mówił mi, że jesteś modelką - zacząłem, odwracając się do niej przodem.
- Byłam - poprawiła mnie. - Zanim zaczęłam się tym wszystkim zajmować... - westchnęła, pokazując na stół z mapami i planami napadu.
- Wolisz czerwone czy białe wino?
- Zdecydowanie czerwone - odparłem.
Wyjęła z małej lodówki butelkę i nalała alkoholu do kieliszków.
- Możesz usiąść na moim łóżku, Martín oczywiście jak zwykle zostawił syf na... Właściwie to wszędzie.
Zaśmiałem się i usiadłem obok niej na materacu.
- Za co pijemy? - spytałem.
Wzruszyła ramionami.
- W takim razie wypijmy za nasze spotkanie - odparłem, patrząc jej głęboko w oczy.*DIANA*
Andrés nie spuszczał ze mnie wzroku.
Był jak drapieżnik, który polował na swoją ofiarę. Był niebezpieczny. Ale przecież ludzie kochają niebezpieczeństwo...
- Nigdy nie całowałem modelki - przyznał, zjeżdżając wzrokiem na moje usta.
- Andrés... Nie zaczynaj... - powiedziałam bez przekonania.
Alkohol zaczął na mnie działać. Nigdy nie miałam mocnej głowy do picia, nie wiem, czemu zaproponowałam mu to cholerne wino.
- Miałaś dzisiaj ciężki dzień, wiem. Ale mogę ci pomóc o nim zapomnieć. Zapomnieć o Jacquesie...
- Nie łączy się związków z pracą i dobrze o tym wiesz - mruknęłam.
- Jeden raz i zapomnimy o wszystkim - wyszeptał mi do ucha, uśmiechając się łobuzersko.
Jaka ja byłam głupia.*MARTÍN*
W Zaragozie udało mi się spotkać z Jose, handlarzem, od którego kupiłem inne plany mennicy. O 19.00 zatrzymałem się na stacji benzynowej żeby zatankować. Czekając aż bak się napełni, wyciągnąłem telefon. Jedno nieodebrane połączenie od Diany.
Oj, kiedyś mnie zabije.
Zapłaciłem za benzynę i godzinę później byłem w hotelu. Moja siostra leżała na łóżku.
- Hej - przywitałem się.
- Nie odebrałeś - zauważyła.
- Miałem ważną sprawę do załatwienia.
- W porządku - mruknęła, przewracając się na drugi bok.
Odłożyłem teczkę na stół.
- Możesz mi wyjaśnić czemu na krześle wisi krawat Andrésa? - zapytałem.
- Widocznie musiał go tu zostawić - wzruszyła ramionami.
- Ciekawe, bo jak wychodziłem, to go tu nie było - oparłem się o stół jedną ręką.
- Martín, nie mam dzisiaj siły na twoje teorie spiskowe z Andrésem i ze mną w roli głównej - jęknęła. - Ostatni raz widziałam go koło 15.00.
- Rzeczywiście, przepraszam - pogłaskałem ją po głowie.*DIANA*
Nienawidziłam okłamywać Martína. Zawsze kiedy to robiłam, czułam się jakbym miała wielki napis "kłamca" wypisany na czole... Wiedziałam, że mój brat czuje coś do Andrésa, a jednak nie przeszkodziło mi to w przespaniu się z nim. Jestem okropną siostrą.
- Dobranoc, Martín.
- Już Idziesz spać? - zdziwił się.
- Tak. Miałam dzisiaj ciężki dzień...___________________________________________
Witam wszystkich ❤️
Mam nadzieję, że wam się podobało. Oczywiście zachęcam do komentowania.
Do następnego,
frenchtimothee
CZYTASZ
bello e impossibile ✓
Fanfiction"Dewastuje mnie to uczucie i nie wiem dlaczego oprócz pocałunku tłumu widzę tylko Ciebie" Nieodwzajemniona miłość bywa trudna. Najgorsza jest jednak wtedy, gdy dwie osoby, którym ufałeś, wbiły ci nóż w plecy. Fanfiction o la casa de papel - Tylko p...