*BERLIN*
- Kiedy w końcu powiesz Profesorowi, że zabiłeś zakładniczkę?! - krzyknęła Tokio.
- Nie wiem. Może nigdy? - zaśmiałem się.
- Koniec tego, Berlin - Tokio przyłożyła mi pistolet do głowy. - Dzwoń! Dzwoń, albo strzelę ci w łeb i Paris zobaczy twoje zakrwawione ciało na ziemi!
Wykręciłem numer.
- Tak, Berlin?
- Kazałem zabić zakładnika.
- Kogo?
- Monicę Gaztambide.
- Berlin, chyba sobie żartujesz. Błagam, powiedz, że to żart.
Tokio szturchnęła mnie bronią.
- Nie.
Usłyszałem, jak uderza pięścią w stół.
- Ukarz mnie, jeśli chcesz. Czasami, żeby wzbudzić respekt, trzeba pokazać swoją siłę.
Profesor się rozłączył.
- Tokio... Możesz odłożyć już ten pistolet.*PARIS*
Po wielu staraniach udało nam się wyjąć kulę z uda Monici.
- Odpoczywaj, Denver będzie cię pilnował - powiedziałam.
- Dziękuję - wyszeptała.
- Nie ma za co. Tylko nigdzie nie wychodź.
Wróciłam do zakładników i spędziłam z nimi dwie godziny. Porozmawiałam chwilę z Rio i dowiedziałam się, że Berlin przyznał się Profesorowi do zabójstwa.
Sprawy z Monicą zaczęły się komplikować.
- Zaraz wracam - rzuciłam i ruszyłam w stronę gabinetu Andrésa. Nagle na korytarzu usłyszałam huk.
- Ciszej - rozpoznałam głos Denvera.
- Co wy robicie?! - syknęłam, wychodząc zza rogu.
- Monica musiała iść do łazienki - wyjaśnił, rozglądając się dookoła i wpuszczając ją do środka.
- Denver, co jeżeli...
- Witaj, skarbie, co tu robisz? - zapytał Berlin, który nagle za mną stanął.
- Ja? Nic. Spotkałam Denvera i zaczęliśmy rozmawiać - skłamałam, uśmiechając się do niego. - A ty?
- Muszę przemyć twarz wodą, jestem wykończony - ominął mnie i chwycił za klamkę.
- Nie możesz tam wejść! - zatrzymał go Denver.
- Czemu nie? - uniósł brwi.
- Bo... Niedawno był tu Arturito i teraz jebie smrodem! - palnął.
Uderzyłam się dłonią w czoło. Andrés zaczął się śmiać tak, że aż z oczu popłynęły mu łzy.
- Wiedziałem, że na coś się przydasz, Denver - poklepał go po plecach. - Rozbawiłeś mnie, ale chyba nie sądziłeś, że uwierzę w coś takiego, co? Arturito miał niedawno operację i nie może wstawać przez najbliższe parę godzin.
Berlin wyminął chłopaka i wszedł do środka.
- Co tak stoicie i się gapicie? - zapytał, ochlapując twarz zimną wodą.
- Chcieliśmy z tobą porozmawiać.
- To mówcie.
- Ale nie tutaj, bo...
Nagle usłyszeliśmy kaszel.
Monica.
Berlin uśmiechnął się szeroko.
- Głos jakby znajomy, ale wolę się upewnić...
Zaczął otwierać wszystkie kabiny, aż natrafił na Monicę. Zakryła się szybko bluzką, a on krzyknął:
- Niedziela Zmartwychwstania! - rozłożył szeroko ręce, a po chwili zamknął drzwi.
- Berlin... - powiedziałam.
- Jak to się stało, kochanie? - ton jego głosu był ostrzejszy niż zwykle.
- On jest w ciąży. Nie rusza cię to?
- Profesor się ucieszy - zignorował moje pytanie. - Zabierzcie ją do głównego pokoju.
Skinęłam głową.
Poczułam ulgę, że nie kazał nam jej "ponownie" zabić.*BERLIN*
Pokazałem Monicę do kamery, tak, żeby Sergio ją zobaczył.
- Ona żyje - powiedziałem.
- Dobrze, że Paris miała głowę na karku - rzucił. - I Denver, tobie też dziękuję.
Chłopak skinął głową.
- Berlin, trzymaj się planu.
- Nie ukarzesz mnie?
- Tego nie powiedziałem - rozłączył się.
- Kochanie, przepraszam - powiedziałem, gdy zostałem sam z Dianą. - Myliłem się.
- Zmieniłeś się, Andrés... - po raz pierwszy od dłuższego czasu powiedziała moje prawdziwe imię. - Nie poznaję cię.
- Trzeba przystosowywać się do sytuacji. Myślisz, że chciałem ci kazać ją zabić? Nie...
Potrzebowałem respektu zakładników. A wiesz dlaczego? Bo chcę, żeby to się udało, chcę już z tobą wyjechać, wziąć ślub! I zabiję każdego, kto mi w tym jakkolwiek przeszkodzi.
- Andrés...Trzymaj się planu - powiedziała tylko.
- Moim planem jesteś ty. Jesteś nieodgadniona, więc czasami będę improwizować.
Uśmiechnęła się słabo.
- Andrés? Jestem zmęczona. Mogę się przespać u ciebie w gabinecie?___________________________________________
Witam wszystkich ❤️
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Jak zwykle zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.Do następnego,
frenchtimothee
CZYTASZ
bello e impossibile ✓
Fanfiction"Dewastuje mnie to uczucie i nie wiem dlaczego oprócz pocałunku tłumu widzę tylko Ciebie" Nieodwzajemniona miłość bywa trudna. Najgorsza jest jednak wtedy, gdy dwie osoby, którym ufałeś, wbiły ci nóż w plecy. Fanfiction o la casa de papel - Tylko p...