*DIANA*
Za dwa dni mieliśmy spotkać się z innymi, którzy brali udział w napadzie. Przez pięć najbliższych miesięcy będziemy się do niego przygotowywać. A potem... Żyć nie umierać.
- Czemu się tak uśmiechasz? - zapytał Andrés, przypatrując mi się.
- A co, nie można? Po prostu się cieszę.
- To dobrze - odparł beznamiętnie.
- Andrés, wszystko w porządku? Jesteś dzisiaj jakiś inny...
- Nie, wydaje ci się.
Skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Skarbie, nie mydl mi oczu.
Andrés westchnął.
- Po prostu się o ciebie martwię. Może powinnaś się wycofać? - powiedział.
- Chyba sobie żartujesz! - przerwałam mu.
- To ryzyko - zignorował mnie. - Możemy umrzeć.
- Andrés, chcę umrzeć z tobą... - chwyciłam go za rękę. - Nieważne, czy będzie to za pięćdziesiąt lat na Jamajce czy za parę miesięcy w mennicy... Przez cały nasz związek dałeś mi więcej szczęścia i miłości niż Jacques przez dwa lata. Chcę z tobą być, bez względu na wszystko.*ANDRÉS*
"Chcę z tobą być, bez względu na wszystko" - te słowa utkwiły mi w głowie na długo.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Jesteś lojalna - zauważyłem. - Właśnie to w tobie lubię.
Zarumieniła się.
- Czyli nie zrezygnujesz z napadu? - dopytałem.
- Poszłabym za tobą nawet do piekła.
- To dobrze, bo to właśnie tam będzie piekło.
- Andrés... Możemy teraz o tym nie myśleć? Później będziemy się martwić - pogładziła mnie po policzku. - Cieszmy się chwilą.
- Carpe diem - stuknęliśmy się kieliszkami.
Później siedzieliśmy na tarasie i podziwialiśmy zachodzące słońce.
- Skarbie, brakuje ci dwóch rzeczy.
- Hm? - zdziwiła się i na mnie popatrzyła.
- Pierścionka i mojego nazwiska.
Wyciągnąłem z kieszeni pudełeczko i uklęknąłem.
- Przepraszam, że nie zabrałem cię do żadnej drogiej restauracji... Zasługujesz na wszystko, co najlepsze, ale chciałem zrobić to, zanim wejdziemy do mennicy. Nie wiem, czy z niej wyjdziemy... Ale jeżeli nam się uda, to zostaniesz moją żoną?
- Tak, oczywiście, że tak - z jej oczu popłynęły łzy.
Włożyłem jej na palec pierścionek.
- Taki brzydki ten pierścionek, że aż się rozpłakałaś? - zaśmiałem się głośno.
- Tak, kradziony czy po jednej z byłych żon? - roześmiała się, a ja razem z nią. - Diament z Champs-Élysées?
- Owszem.
- Piękny - przyznała, przyglądając się swojej ręce. - Ale wiesz, co czyni naprawdę czyni go najpiękniejszym?
Pokręciłem głową.
- To, że jest od ciebie.
Pocałowałem ją w czubek głowy.
- Najpiękniejsze jest to, że ty go nosisz. Powiemy Martínowi?
- Jutro. Dzisiaj chcę się tobą nacieszyć.
Czas się dla nas zatrzymał. Nie zastanawialiśmy się, jak trzeba będzie otworzyć sejf czy jaką kupić broń.
Koło 23.00 Diana zaczęła ziewać i położyła się na łóżku. Przykryłem ją kołdrą.
- Nie idziesz spać? - spytała, kiedy wychodziłem z sypialni.
- Zaraz przyjdę.
Wszedłem do łazienki i wyciągnąłem torbę z szafki. W środku znajdował się mój lek, Retroxil i strzykawki. Wstrzyknąłem substancję pod skórę. Byłem do tego przyzwyczajony, w końcu robiłem to od dawna.
Spojrzałem w lustro. Pierwszy raz od wielu miesięcy miałem ochotę płakać. Czułem się słaby, ta choroba to prawdziwy skurwiel. Ale nie bałem się o siebie, bałem się o Dianę. Co zrobi, kiedy umrę? Wszystkie emocje kłębiły się w mojej głowie. Złość, ból, żal...
Uderzyłem pięścią w szklaną powierzchnię. Lustro z hukiem rozbiło się na tysiące kawałków.
- Andrés?!
Szybko schowałem leki do szafki. Po chwili do środka wbiegła Diana.
- Wszystko w porządku?!
- Spokojnie, nic mi nie jest - skłamałem.
- Twoja ręka krwawi... Rozbiłeś lustro? Pomogę ci.
- Nieważne, idź spać, poradzę sobie.
- Nie, Andrés. Nie musisz zawsze być twardy i silny. Daj sobie pomóc.
Westchnąłem.
Diana ostrożnie wyjęła pęsetą kawałki szkła i zdezynfekowała ranę. Następnie powoli zawinęła moją rękę bandażem i pozbierała z podłogi odłamki.
- Uważaj na siebie, Andrés.___________________________________________
Witam wszystkich ❤️
Mam nadzieję, że wam się podobało. Oczywiście jak zwykle zachęcam do komentowania.Do następnego,
frenchtimothee
CZYTASZ
bello e impossibile ✓
Fanfiction"Dewastuje mnie to uczucie i nie wiem dlaczego oprócz pocałunku tłumu widzę tylko Ciebie" Nieodwzajemniona miłość bywa trudna. Najgorsza jest jednak wtedy, gdy dwie osoby, którym ufałeś, wbiły ci nóż w plecy. Fanfiction o la casa de papel - Tylko p...