Natalie

391 36 21
                                    

*BERLIN*
Byłem wściekły.
- Zabiję cię!!! - wrzasnąłem, rzucając się na nią. - Mam w dupie to, że jesteś kobietą, zamorduję cię gołymi rękami!!!
- Co tu się dzieje?! - krzyknął Rio, odciągając mnie od Tokio.
- Ta suka właśnie wsypała Paris!!!
- To prawda, Tokio? - zapytał, a ona wzruszyła ramionami. - Paris to nasza przyjaciółka! Moja przyjaciółka! Wspierała mnie za każdym razem, kiedy ty chciałaś mnie zostawić! Niszczysz wszystko!
- Rio, ale...
- Nie ma żadnego ale! - przerwał jej. - Jesteś samolubna i chcesz wszystkimi rządzić! Poświęciłaś nawet własną przyjaciółkę! W imię czego?! Udowodnienia, że tylko ty masz rację? -  pokręcił głową. - Nie poznaję cię, Tokio. Nie chcę już z tobą być.
Szybko opuścił hol, nie patrząc się za siebie. Kobieta chciała za nim pobiec, ale wycelowałem w nią bronią.
- Nigdzie nie idziesz. Skoro Rio już skończył, teraz moja kolej. Arturito, chodź tu! - zawołałem, a Helsinki i Oslo wprowadzili dyrektora mennicy. - Już nam się nie przydasz, Tokio, ale trzeba cię trzymać krótko.
Wyjąłem kajdanki i przykułem jej rękę do nadgarstka Arturo.
- Broń już ci się nie przyda - wyrwałem jej karabin. - Teraz jesteś zakładniczką. Powodzenia w spędzaniu czasu z Arturito.
- Pieprz się! - krzyknęła, próbując wyszarpnąć swoją dłoń z metalowego uścisku i zabijając Arturito wzrokiem.
Uśmiechnąłem się złośliwie i zacząłem szukać Diany. Znalazłem ją w moim gabinecie. Siedziała na biurku, ściskając w dłoni jakiś przedmiot.
- Wszystko w porządku? - uniosłem jej podbródek do góry.
- Nie, Andrés. Nic nie jest w porządku...
- Jeśli cię to pocieszy, to ukarałem już Tokio.
- Jak? Chyba jej nie...
- Zabiłem? Nie, ale spędzi teraz trochę czasu z Arturito. Przykułem ją do niego kajdankami.
- Rzeczywiście, gorsze niż śmierć - zaśmiała się cicho.
- Rio z nią zerwał. Widocznie wszyscy stoją po twojej stronie.
- Wiesz, co naprawdę mnie martwi? To, że już nie wrócę do Paryża.
- Zamieszkamy na jakiejś wyspie... We dwoje. Dam ci wszystko, czego potrzebujesz.
- Mam mieszkanie.
- Daj spokój, to śmieszne. Czemu tak ci zależy na jakiejś klitce?
- Po śmierci matki musiałam wyjechać, ale nie miałam dokąd. Moja kuzynka, Natalie, zaproponowała mi, żebym zamieszkała z nią w Paryżu. Nie chciała ode mnie pieniędzy. Była niesamowitą osobą. Właściwie to moją najlepszą przyjaciółką... Wiedziała o tym, że napadam na banki, ale się ode mnie nie odwróciła. Dwa lata temu zmarła. Nowotwór - pokiwała smutno głową. - To mieszkanie było jedyną rzeczą, która mi po niej pozostała.
- Nie wiedziałem, że to dla ciebie takie ważne...
- Była dla mnie jak siostra, Andrés. Ale wspomnienia nie przywrócą jej do żywych... - westchnęła, chowając twarz w dłoniach. - Na pewno chciałaby, żebym żyła dalej.
- Masz rację - przyciągnąłem ją do siebie.
Chciałem trzymać ją w ramionach tak długo, jak się tylko dało.
- Muszę porozmawiać z Rio. Nie powinien być teraz sam...
- A co ze mną? - zaśmiałem się.
- Niedługo wrócę. Wtedy możemy się tobą zająć...
- W takim razie czekam - pocałowałem ją. - Skarbie, jeszcze jedna rzecz... Jeżeli będziemy mieć kiedyś córkę, nazwijmy ją Natalie.
- Naprawdę? To cudowne, Andrés - jej twarz rozjaśnił uśmiech. - Wiedziałam, że mnie zrozumiesz.

*PARIS*
- Rio, musimy pogadać - powiedziałam.
- Racja, przepraszam cię za Tokio. Nie miałem pojęcia, że taka jest naprawdę... - potarł skroń dłonią.
- Hej, to nie twoja wina.
- Myślisz, że daliśmy jej zbyt surową karę? Może powinniśmy trochę...
Wiem, że chłopakowi na niej zależało.
- Musi zrozumieć swoje błędy - westchnął. - Nie może za wszystko obwiniać innych.
- Jak ty się trzymasz?
- Chyba dobrze.
- Powinieneś się przespać, masz wory pod oczami...
- Właściwie to...
Nie zdążył dokończyć, bo runął na ziemię.
- Helsinki, Denver! Rio zemdlał!

___________________________________________

Witam wszystkich ❤️
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Jak zwykle zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.

Do następnego,
frenchtimothee

Od razu uprzedzam, to nie będzie ostatnia kara dla Tokio...

bello e impossibile ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz