Umiesz liczyć? Licz na siebie

610 36 10
                                    

*MARTÍN*
Wstałem koło ósmej rano. Diana siedziała na fotelu, czytając Vogue'a.
- Dasz wiarę? Dalej wypisują o moim "tajemniczym zniknięciu z branży". Przecież mówiłam, że rezygnuję, bo nie mam czasu na modeling - prychnęła, przewracając kolejne strony magazynu.
- Oni dalej wypisują, a ty dalej czytasz - odparłem.
- Martín. Musimy porozmawiać - powiedziała, wstając i odkładając czasopismo na bok.
- Przecież już to robimy.
- Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko, prawda? - zaczęła, chwytając mnie za ręce.
Przewróciłem oczami.
Szkoda, że ty mi o niczym nie mówisz.
- Podoba ci się Andrés?
- Co? Nie! - odwróciłem wzrok.
- Martín, widzę, że kłamiesz. Jesteś przy nim zupełnie innym człowiekiem. Powiedz mi prawdę...
- Co cię to w ogóle obchodzi?! - wybuchnąłem. - Przez pięć lat siedziałaś w tym swoim Paryżu i interesowałaś się tylko sobą i pokazami! I jeszcze tym ćpunem, którego niedawno rzuciłaś!
Zraniłem ją. Ale w tym momencie o tym nie myślałem. Nie mogłem dłużej tłumić w sobie uczuć.

*DIANA*
Zatkało mnie. Kiedy byliśmy młodsi, mówiliśmy sobie o wszystkim. To mi pierwszej powiedział, że jest gejem i całował się z kolegą z klasy. Powiedział mi o planie napadu. A teraz nie chciał odpowiedzieć na moje zwykłe pytanie. Może rzeczywiście to przeze mnie zaczęliśmy się od siebie oddalać?
- Martín, posłuchaj mnie - poprosiłam.
- Nie, Diana, ty posłuchaj - warknął. - Przez pięć lat wiele cię ominęło i teraz chciałem dać ci szansę na odnowienie naszej relacji, ale teraz żałuję... Myślałaś, że uwierzę ci w tę historyjkę z krawatem? Wczoraj w nocy, kiedy spałaś, zadzwoniłem do Andrésa. Podobno spotkaliście się na wino. Jakoś nie wierzę, że tylko na to... Chcesz go zdobyć dla siebie, bo straciłaś Jacquesa i szukasz nowej zdobyczy, co? Tak, zawiodłem się na Andrésie, ale najbardziej na tobie.
- Martín, to nie tak, naprawdę! To on mnie...
- Widzimy się po południu - syknął.
Wychodząc, trzasnął drzwiami.
I w ten sposób uzyskałam odpowiedź na moje pytanie: Martín kocha Andrésa. Tylko szkoda, że mnie już nie.
Schowałam twarz w dłoniach. Nie mogę się załamywać, to zrobię później. A teraz zabiję Fonollosę.

*MARTÍN*
W końcu to z siebie wyrzuciłem. Kiedy się dowiedziałem o mojej siostrze i Andrésie, miałem ochotę wyć. Zdradziły mnie dwie osoby, które kochałem. Chciałem być teraz sam. Kurwa, przecież jestem sam. Cały czas. Czy ktoś w ogóle zauważyłby, gdybym zniknął?
Jestem żałosny. Nawet gdybym chciał ze sobą skończyć, nie potrafiłbym. Cały czas widziałbym przed oczami mężczyznę, którego kocham. Jego ciemne, brązowe oczy, które tak cudownie lśniły w słońcu... Czuł jego drogie perfumy...

*ANDRÉS*
Kupno domu pod miastem zdecydowanie było dobrym pomysłem. Siedziałem rano na tarasie, delektując się kawą i szkicując w moim notatniku. Promienie słońca oświetlały zielone krzewy i drzewa. Nagle usłyszałem dzwonek przy bramie. Wstałem z krzesła i się przeciągnąłem. Powoli podszedłem do ogrodzenia.
- Cóż za miła niespodzianka - uśmiechnąłem się cynicznie do Diany.
- Wpuścisz mnie czy nie? - zapytała.
- Niecierpliwa - zaśmiałem się i otworzyłem jej.
- Napijesz się Sangrii?
- Nie przyszłam na długo.
Zaprowadziłem ją na taras. Zajęła miejsce naprzeciwko mnie.
- Czemu tak daleko? - spytałem.
- Jakbym usiadła bliżej to mogłabym ci "przypadkiem" wydrapać oczy.

*DIANA*
- Jesteś zabawna Diano - zaśmiał się.
Po chwili stanęła za nim rudowłosa kobieta.
- Prawie bym zapomniał... To jest Tatiana, moja żona.
Że co kurwa?!
Przywitałam się z nią, a ona się uśmiechnęła, kiwając głową.
- Tatiana nie mówi po hiszpańsku - wyjaśnił z uśmieszkiem na ustach. - Żyjemy w dosyć... Otwartym związku. Głównie z mojej strony. Często wyjeżdża - skinął głową na kobietę, która najwyraźniej nic nie rozumiała z naszej rozmowy i dalej się uśmiechała.
- Jesteś kurwa obrzydliwy. Miałam z tobą porozmawiać o Martínie, ale straciłam jakiekolwiek chęci - wstałam od stołu i uśmiechnęłam się do Tatiany, w głębi duszy współczując jej związku z Andresém.
Dobrze, że nic nie rozumie.
- Rezygnuję ze współpracy z tobą i z Martínem. Wracam do Paryża - powiedziałam, zostawiając go w szoku.
Umiem liczyć, więc od teraz liczę tylko na siebie.

___________________________________________

Witam wszystkich ❤️
Mam nadzieję, że wam się podobało. Jak zwykle zachęcam do komentowania.

Do następnego,
frenchtimothee


bello e impossibile ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz