"Kochająca matka"

499 37 9
                                    

*MARTÍN*
- Co mogę jej kupić? - zapytał Andrés, marszcząc brwi.
- Czy ja wiem? - wzruszyłem ramionami. - Diana nie obchodzi swoich urodzin, bo nasza matka zmarła dzień po nich. Zawsze wydawało mi się, że była z nią bardzo zżyta. Odeszła, kiedy Diana miała 15 lat. Moja siostra nigdy nie pojawiła się na cmentarzu, nawet podczas pogrzebu.
- Mam pomysł - przerwał mi. - Gdzie jest pochowana wasza matka?
- A co? Wskrzesisz ją? - zaśmiałem się ironicznie.
- Nie, ale mogę zabrać tam Dianę.
- Andrés, nie wiem, czy to dobry pomysł... Widocznie miała powód, żeby tam nie jeździć. Może kupisz jej jakąś biżuterię? Kobiety lubią diamenty...
- Nie, polecę z nią do Argentyny - odparł, zakładając płaszcz. - Gdzie to dokładnie jest?
- Los Olivos - westchnąłem. - Pamiętaj, ostrzegałem cię.
Andrés zaśmiał się, ukazując swoje białe zęby.
- Do zobaczenia!

*ANDRÉS*
Skoro Diana nie chce świętować, to przynajmniej w ten sposób pokażę jej, że ją wspieram.
W poniedziałek pojechaliśmy na lotnisko.
- Gdzie mnie zabierasz? - spytała, uśmiechając się. - Chociaż lepiej mi nie mów, wolę, żeby to była niespodzianka.
Po paru godzinach byliśmy w Argentynie.
- Jesteśmy w Buenos Aires?
- Tak. Cieszysz się?
- Myślałam, że zapomniałeś o moich urodzinach! - pocałowała mnie w policzek.
- Więc... Może pokażesz mi swoje ulubione miejsca w mieście, a potem ja cię gdzieś zabiorę?
Skinęła głową.

*DIANA*
Pokazałam Andrésowi dzielnicę La Boca. Kiedyś ciągle chodziłam tu ze znajomymi po szkole. Kolorowe budynki wyróżniały się na tle innych, szarych budowli.
- Czyli to tutaj się wychowałaś...
- Tak. Nie wiem jak ty, ale ja nie byłam jednym z tych bogatych dzieciaków. W dzieciństwie przesiadywałam na ulicy...
- A Martín?
- On też, ale się do tego nie przyznaje - na chwilę odwróciłam od niego wzrok i zobaczyłam cmentarz.
- Jesteśmy - oznajmił.
- Andrés, to na pewno tu? To jest cmentarz, wiesz o tym?
- Jasne, że tak. Dowiedziałem się o twojej matce. Pomyślałem, że może skoro nie chcesz świętować urodzin z jej powodu, to przynajmniej...
- To źle pomyślałeś... - po moich policzkach zaczęły spływać łzy. - Pokażę ci coś.
Złapałam go za ramię i pociągnęłam w stronę jednego z grobów.
- Tu jest pochowana moja matka. Wiesz, co mnie denerwuje? Że kazali napisać na jej nagrobku "kochająca matka".
- Martín mówił, że byłaś z nią bardzo zżyta...
- Nie wiem, jak to wyglądało z jego perspektywy, ale ja pamiętam, jak... Zapomnij, nie powinnam ci tego mówić...
- Diano, wiesz, że cię kocham - mruknął mi do ucha. - Możesz mi powiedzieć wszystko.
- Każdy rodzic mówi, że nie ma swojego ulubionego dziecka. Ale to bzdura. Martín dostawał wszystko. Ja byłam wpadką, nie było pieniędzy, żeby utrzymywać nas oboje. Wtedy matka ubzdurała sobie, że będę modelką. Rozwiązała problem pieniędzy i jedzenia równocześnie. Zabierała wszystko, co zarobiłam, a ja chodziłam głodna. Regularnie mnie biła, zwykle pasem po plecach albo brzuchu. Nigdy po twarzy, bo nie wzięliby mnie do sesji. Martín i ojciec nie wiedzieli, byli zajęci swoimi sprawami. Któregoś dnia... - zawahałam się na chwilę. - Miarka się przebrała. Żaden rodzic nie ma prawa znęcać się nad dzieckiem... Wróciłam do domu ze szkoły, a ona leżała na kanapie. Mówiła, że źle się czuje, błagała mnie o szklankę wody, żebym otworzyła okno... A ja... Patrzyłam na nią i cieszyłam się, że w końcu to ja mam władzę... Nie pomogłam jej. Powiedziałam "radź sobie sama". Godzinę później zmarła na zawał. To ja ją zabiłam, rozumiesz?! Gdybym jej pomogła, dalej by żyła!

*ANDRÉS*
- Rozumiem, jeżeli będziesz chciał mnie teraz zostawić... - zaszlochała, ukrywając twarz w dłoniach.
Zamknąłem ją w szczelnym uścisku.
- To nie twoja wina, skarbie... Spokojnie... Byłaś dzieckiem, a to był nieszczęśliwy przypadek. Nie zostawię cię.
-  Naprawdę?
- Każdy popełnia błędy. Grunt, że wiesz jak je naprawić.
Po chwili Diana wróciła ze zniczem. Zapaliła go i ustawiła na grobie.
- Przepraszam, mamo. Może kiedyś się spotkamy i wyjaśnimy sobie wszystko.
Później wróciliśmy do Hiszpanii.
- Przepraszam, że twoje urodziny tak wyglądały... - zacząłem, kiedy byliśmy już w domu.
Pokręciła głową z uśmiechem.
- Nie przepraszaj. Dziękuję ci, że mogłam zamknąć ten etap w życiu.

___________________________________________

Witam wszystkich ❤️
Bardzo się cieszę, bo "bello e impossibile" ma już tysiąc wyświetleń!
Dziękuję za wasze komentarze i gwiazdki.

Do następnego,
frenchtimothee

bello e impossibile ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz