6.

133 8 2
                                    

Mikołaj przyjechał, tak jak obiecywał. Piętnaście minut później, jego auto stało już na podjeździe do mojego domu.

Poszłam na dół otworzyć. Nim dobiegłam do drzwi, on już zadzwonił dzwonkiem. Otworzyłam mu i od razu wymusiłam na sobie szeroki uśmiech.

- Hej - powiedziałam, a Mikołaj tylko się uśmiechnął. Zamknęłam za nim drzwi, gdy nagle uścisnął mnie delikatnie.

- Jak się cieszę, że żyjesz - powiedział mi do ucha.

- Mhm, ja też - mruknęłam dość niewyraźnie. Czułam się trochę niezręcznie, będąc tak obejmowaną przez Mikołaja.

- Tak się cieszę - powiedział i puścił mnie, żeby mi się przyjrzeć.

- Em... - zawahałam się. - Może chodźmy do mnie.

On skinął głową i ruszył za mną. Będąc w salonie, przywitał się z moim tatą.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry - powiedział patrząc w telewizor, lecz na moment odwrócił głowę i widok Mikołaja sprawił, że uśmiechnął się do niego szeroko.

- O Mikołaj, tak dawno cię u nas nie było! - powiedział z entuzjazmem. Szkoda, że nie potrafił wykrzesać takowego na wizyty Kasjana. Westchnęłam tylko.

- Wie Pan, mamy dużo pracy - powiedział grzecznie Mikołaj.

- No tak - odparł mój ojciec.

Znowu westchnęłam. Mikołaj chyba zauważył moje zniecierpliwienie, bo powiedział:

- My już pójdziemy na górę.

Ojciec spojrzał na nas, a ja uśmiechnęłam się sztucznie, zaraz potem wywróciłam oczami.

- Musimy kiedyś umówić się, na wspólny mecz - odparł tata.

- Oczywiście - zgodził się Mikołaj.

- Tato, to my już pójdziemy do mnie - powiedziałam ze stoickim spokojem.

- Dobrze, idźcie idźcie.

Mikołaj jeszcze raz uśmiechnął się do mojego ojca i ruszył za mną, po schodach do pokoju.

Mikołaj - to był wymarzony zięć, dla mojego ojca. Posiadał stałą pracę, może nie był bogaty, ale mój tata znał go odkąd Mikołaj był mały i uważał, że był to dobry i sprawdzony materiał na męża. Do tego dochodziło jeszcze to, że Mikołaj tak dobrze dogadywał się z moim ojcem. Jak gdyby byli starymi przyjaciółmi. Zawsze miły, uśmiechnięty, a na dodatek zawsze znajdował dogodny temat na rozmowy. Tak. Był zięciem, wprost doskonałym dla mojego ojca. I tylko dla niego, bo mnie Mikołaj nie kręcił. Nie chciałabym zostać jego żoną. Może i był miły i serdeczny, ale zawsze był dla mnie, jak brat. Nic poza tym.

Otworzyłam drzwi od pokoju i weszłam do środka.

- Em, rozgość się - bąknęłam pod nosem, przy okazji podeszłam do biurka, sprawdzić telefon. Nie dzwonił. Zacisnęłam usta w cienką linijkę.

Mikołaj spojrzał na mnie, ciekawie i usiadł w fotelu pod oknem. Pomyślałam, że bardzo chciałabym, żeby siedział tam teraz kto inny. Zacisnęłam mocno szczękę, tak że moje kości policzkowe się uwidoczniły. Mikołaj patrzył na mnie ostrożnie.

- Wszystko dobrze? - zapytał, po chwili zwątpienia. - Dziwnie wyglądasz.

Pokiwałam tylko głową i usiadłam na krawędzi łóżka. Popatrzyłam na Mikołaja.

- Jak się czujesz? - powtórzył.

- W miarę - odparłam wymijająco.

On spojrzał na ekran telewizora, a potem na sekundę, na mnie.

Wysłannicy diabła: Karmazyn Tom II ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz