Kolejny dzień był tak samo ciekawy, choć na szczęście nie obfitował rano w niespodzianki. Kasjan jak obiecał, po śniadaniu zabrał mnie na spacer do lasu.
Z domu wyruszyliśmy dość późno, gdyż leżeliśmy długo w łóżku, rozmawiając i śmiejąc się. Potem zjedliśmy szybkie śniadanie, włożyłam wodę w plecak i wyszliśmy w stronę leśnej ścieżki.
Kasjan cały czas prowadził, a ja podążałam za nim. Czasami zapominał się w tempie i musiałam nadrabiać, truchtając za nim. Widziałam, że lesie czuł się jak u siebie w domu. Co rusz zatrzymywał się, żeby pokazać mi coś albo wytłumaczyć sposób poruszania się po terenie. Pokazywał mi słońce, mech i różnego rodzaju drzewa i tłumaczył.
Słuchałam go z uwagą, gdy on nagle złapał mnie za rękę i ścisnął mocno. Podeszłam do niego bliżej, a wtedy on złożył mi pocałunek na skroni.
Zerknęłam na niego, unosząc delikatnie głowę w górę. Kasjan poczochrał mi włosy, a potem z powrotem założył na nie czapkę. Uśmiechnęłam się do mojego wampira.
- Chodźmy dalej – odezwał się niespodziewanie.
Ruszył ponownie przed siebie, a ja z racji tego, że szliśmy wąską ścieżką podążałam za nim. Szliśmy jeszcze trochę czasu, Kasjan narzucił tempo, więc musiałam go doganiać. Stawiałam szybkie kroki i nie skupiałam się zbytnio nad tym, gdzie stawiałam stopy. Zależało mi na tym, aby dogonić mojego chłopaka. Co chwilę obracałam się za siebie, wydawało mi się, że słyszałam ciche trzaski łamanych gałęzi. Nikogo jednak nie było w promieniu kilkuset metrów.
Podążałam tak za wampirem, gdy niespodziewanie zahaczyłam stopą o wystający korzeń i runęłam jak długa na wilgotną, ziemistą ścieżkę.
Kasjan słysząc łoskot od razu odwrócił się i gdy zobaczył mnie próbującą podnieść się z ziemi, niemal natychmiast podbiegł do mnie. Spojrzał zaniepokojony.
- Co się stało?
- Zahaczyłam o korzeń – wytłumaczyłam. – Nie widziałam go kompletnie.
Kasjan kucał przede mną, pomógł mi podnieść się do pozycji siedzącej. Złapał delikatnie za moją kostkę i przeniósł na nią wzrok.
- Boli? – spytał z troską w głosie.
- Nie.
- Możesz nią ruszać?
- Tak – odparłam zgodnie z prawdą.
- Musisz patrzeć pod nogi i w ogóle być bardziej uważna – powiedział, patrząc mi tym razem w oczy.
Wbiłam wzrok w ziemię i westchnęłam cicho. Kasjan powolnymi ruchami próbował rozmasować mi zdrętwiałą stopę.
- W porównaniu z tobą jestem niezdarna – odezwałam się nagle. On przerwał na chwilę masowanie mojej stopy, potem wrócił do tej czynności.
- Nieprawda, ruszasz się pięknie skarbie. Jesteś bardzo kobieca.
- Wiesz, że nie o tym mówię – dodałam, patrząc na niego uważnie. Kasjan przymknął na chwilę powieki. Nie odezwał się jednak. Ja natomiast, nie dawałam za wygraną. – Jestem niezdarna, cały czas się potykam, chodzę wolniej od ciebie, nie mam tak dobrego refleksu i innych rzeczy...
- Znowu zaczynasz? – spytał. Westchnęłam i nachyliłam się lekko w jego stronę.
- Kasjan, nie chcę taka być – przyznałam się. – Chciałabym być taka, jak ty. Taka silna, zwinna, mieć bardzo dobry słuch – wyliczałam.
- Nie żartuj sobie.
- Nie żartuję. Takie sytuacje, jak ta nie miałyby miejsca, gdybyś zdecydował się mnie...
CZYTASZ
Wysłannicy diabła: Karmazyn Tom II ✔️
RomanceCZĘŚĆ DRUGA POWIEŚCI WYSŁANNICY DIABŁA! Druga część powieści o niespotykanej i na pierwszy rzut oka, niemożliwej miłości. Jak łowca może kochać swoją ofiarę? Czy ich miłość przetrwa wszystko? Czy starczy im sił, aby przeciwstawić się przeciwnościom...