Kasjan, jak obiecywał zabrał mnie w piątek, po pracy na zakupy. Spędziliśmy w galerii kilka godzin. Mój wampir ze spokojem wchodził do różnych sklepów odzieżowych, a ja przymierzałam sukienki, które wpadły mi w oko.
W końcu na dłużej zatrzymałam się w jednym sklepie. Tam zauważyłam zgrabną, czarną suknię. Była długa do ziemi, połyskująca z rozcięciem z boku.
Gdy ją ubrałam, odsunęłam zasłonę w przebieralni i pokazałam się memu chłopakowi. Kasjan widząc mnie w takiej kreacji, od razu wstał i podszedł bliżej. Widziałam, jak przelustrował mnie od góry do dołu. Oczy zaświeciły mu się jak pięciozłotówki.
Obserwowałam go cały czas, czekając jego reakcji. On włożył ręce do kieszeni spodni i odchrząknął, patrzył na mnie uśmiechając się zadziornie.
- I jak? – spytałam, zniecierpliwiona brakiem jego reakcji. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Pięknie – odparł zachrypniętym głosem.
- Naprawdę?
- Oczywiście. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem.
Odwróciłam się z powrotem w stronę lustra, żeby przyjrzeć się sobie jeszcze raz. Kasjan miał rację, sukienka była piękna. Gdy tak patrzyłam na swoje odbicie, dołączył do mnie Kasjan. Podszedł od tyłu i objął w pasie, przykładając twarz do mojej szyi.
- Podoba ci się? – spytał. Pokiwałam głową. – No to bierzemy – szepnął mi do ucha, przy okazji zaczepiając je ustami. Owiał mnie zapach jego intensywnych perfum.
- Bardzo bym chciała, ale Kasjan jest za droga. – Zerknęłam na metkę, znajdującą się przy długim rękawie. Wskazywała ładną sumę trzech tysięcy.
- Alicjo – odezwał się po chwili. – To nie ma znaczenia, uwierz mi.
Na dźwięk swojego imienia w jego ustach przechodziły mnie ciarki. Sam Kasjan zachwycał się, jak to mówił: jego pięknym brzmieniem i zawsze używał tylko pełnej formy. Uważał, że różnego rodzaju zdrobnienia typu: Ala albo Alutka, upośledzały mnie jako kobietę i czyniły ze mnie małą dziewczynkę, z której zdaniem nie zawsze warto się liczyć albo nie brać mojej osoby na poważnie.
Osobiście nie robiło mi to różnicy, czy nazywano mnie Alą, czy Alicją. Mikołaj albo moi znajomi często używali tej pierwszej formy i nie miałam im tego za złe. Uważałam to raczej za gest przyjacielski, niż poniżający moją osobę. Kasjan natomiast, uważał inaczej i na dobre wymazał to zdrobnienie ze swojego słownika poprawnej polszczyzny.
Popatrzyłam jeszcze raz i dokładnie na czarną kreację. Ciężko było mi kupić coś, na co nie byłam w stanie zarobić przez miesiąc, nawet jeżeli miał to być, jak to uznał Kasjan: „skromny prezent od chłopaka". Nigdy od tak nie wydałam tak pokaźnej sumy pieniędzy.
Z zamyślenia wyrwał mnie Kasjan swoim pytaniem.
- Kochanie, nad czym się zastanawiasz? Jeżeli ci się podoba, to ją weźmiemy.
- Dobrze, weźmy ją – zgodziłam się, a potem dodałam zgodnie z prawdą. – Jest piękna.
Kasjan uśmiechnął się do mnie szeroko i zasunął zasłonkę w przebieralni. Zdjęłam z siebie sukienkę i założyłam swoje ubrania. Wyszłam z przebieralni z sukienką na wieszaku.
- Pasuje? – spytała ekspedientka, która pojawiła się niespodziewanie.
- Tak, chciałam ją wziąć – odezwałam się do niej.
- Nie ma sprawy, zaraz zapakuję.
To mówiąc odebrała ode mnie sukienkę i ruszyła z nią do kasy. Tam starannie złożyła, uważając żeby nie uszkodzić materiału i włożyła do ogromnej torby. Nabiła cenę na kasę, a Kasjan zapłacił. Złapałam torbę i wyszliśmy z Kasjanem ze sklepu.
CZYTASZ
Wysłannicy diabła: Karmazyn Tom II ✔️
RomanceCZĘŚĆ DRUGA POWIEŚCI WYSŁANNICY DIABŁA! Druga część powieści o niespotykanej i na pierwszy rzut oka, niemożliwej miłości. Jak łowca może kochać swoją ofiarę? Czy ich miłość przetrwa wszystko? Czy starczy im sił, aby przeciwstawić się przeciwnościom...