57

78 5 1
                                    

Pod wieczór, przebrana w puszysty szlafrok stałam w łazience i patrzyłam tępo, jak woda w kranie płynęła wprost do dużej, białej wanny. Napełniała się powoli, a płyn do kąpieli pienił się dużymi kłębami. Wokół paliły się sporych rozmiarów świece, których blask nadawał nastroju pomieszczeniu.

Gdy wanna napełniła się do odpowiedniego poziomu, zdjęłam szlafrok i weszłam do wanny. Zanurzyłam się w ciepłej wodzie, która działała kojąco i relaksująco. Odchyliłam się do tyłu i oparłam głowę o brzeg wanny, przymknęłam powieki.

Leżałam tak sporą ilość czasu, próbując się zrelaksować i nie myśleć o ostatniej rozmowie z Kasjanem. Kąpiel bardzo mi w tym pomogła, więc gdy woda ostygła wyszłam na zewnątrz. Postawiłam stopy na miękkim i puszystym chodniku i złapałam za ręcznik, żeby wytrzeć mokre ciało, potem zarzuciłam na siebie szlafrok i schyliłam się, żeby wyjąć korek z wanny.

Sama nie wiedząc czemu, uniosłam wzrok na linię lasu, która rozciągała się za domem. Wieczorem, gdy wszystko dookoła spowiła ciemność, wyglądał na jeszcze większy i trochę przerażający. Patrzyłam tak, gdy kątem oka zauważyłam coś, co wprawiło mnie w zdziwienie. Przymrużyłam oczy, żeby lepiej się przyjrzeć.

Po lewej stronie, przy ogrodzeniu, tuż przy drzewach dostrzegłam wysoką postać. Skupiłam na niej wzrok, żeby zidentyfikować, czy jest to człowiek, czy jednak moja wyobraźnia płatała mi figle. Niespodziewanie postać zniknęłam w ciemnym, rozległym lesie.

Przeszły mnie ciarki, zadrżałam. Serce zaczęło wybijać szybszy rytm, zdałam sobie sprawę, że oprócz nas, na posesji był jeszcze ktoś. Szybko wyszłam z łazienki i skierowałam się do sypialni, gdzie na łóżku leżał Kasjan.

Gdy przekroczyłam próg drzwi, on zerknął na mnie szybko. Przerwał pracę na komputerze.

- Coś się stało? – spytał. – Masz dziwny wyraz twarz.

- Kasjan, w lesie za domem ktoś jest.

- Co?

- Tam ktoś jest, zauważyłam jak brałam kąpiel – wytłumaczyłam. – Stał koło drzew, a potem zniknął w lesie. To chyba mężczyzna.

Podeszłam bliżej wampira, który odłożył laptop na ziemię. Patrzył na mnie uważnie.

- Coś jeszcze zauważyłaś? – spytał mnie Kasjan.

- Boże kochany, Kasjan jest ciemno, co miałam zobaczyć... Boję się.

Czułam narastającą panikę i ogarniający mnie strach. Bałam się, że osoba będąca w lesie chciała zrobić nam krzywdę.

Mój wampir widząc moje zachowanie, zbliżył się do mnie i objął ramionami, głaszcząc delikatnie po plecach.

- Kochanie uspokój się - mówił cicho. - Jesteś tu ze mną, poza tym zamki w drzwiach są bardzo dobre. Nie bój się.

- Co zrobimy? - spytałam, patrząc mu w oczy. Kasjan był opanowany, mówił cały czas spokojnie.

- Zostaniesz tu, a ja pójdę sprawdzić - odparł.

- Co? Jak to? - panikowałam.

- Alicja, posłuchaj - złapał mnie za ramiona i patrząc w oczy powiedział. - Nic ci nie będzie, ja tylko sprawdzę teren. Wrócę szybko uwierz mi.

Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami.

- Boję się - powtórzyłam.

- Skarbie, proszę zostań tu i nie ruszaj się. Dobrze?

Pokiwałam głowa na znak, że się zgadzam. Kasjan pogłaskał mnie po głowie i uśmiechnął się delikatnie.

- Nie martw się. Wiesz, że dużo dla mnie znaczysz i że nie dam ci zrobić krzywdy?

Wysłannicy diabła: Karmazyn Tom II ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz