14.

92 4 1
                                    

Kasjan jak powiedział, był dziesięć minut później. Zaparkował samochód naprzeciwko mojego, wysiadł i podszedł do mnie. Pocałował mnie w czoło.

- Nie chce odpalić? - zapytał. Pokiwałam głową.

- Kasjan - powiedziałam do niego. - Poznaj moją przyjaciółkę Monikę. Mieszkałyśmy razem w czasie studiów. Opowiadałam ci, pamiętasz?

Kasjan odwrócił niechętnie wzrok ode mnie i spojrzał na Monikę.

- Kasjan - powiedział i podał jej rękę, którą ona uścisnęła szybko.

- Monika - powiedziała, rumieniąc się na całej twarzy. Patrzyła na niego z zainteresowaniem.

Kasjan zmierzył ją wzrokiem. Puścił mnie i podszedł do mojego samochodu. Otworzył drzwiczki i spróbował go włączyć, ale auto ani nie drgnęło. Wysiadł i poszedł do swojego samochodu, w miedzy czasie podwijając rękawy koszuli do łokci. Nie mogłam nic na to poradzić, że przygryzłam wargę.

Kasjan tymczasem otworzył bagażnik i wyjął z niego długie, czarne i czerwone kable.

- Ala, ja już pojadę - powiedziała do mnie Monika.

- Mhm, okej - rzekłam i przytuliłam ją ciepło. - Wpadnij do nas kiedyś.

- Dobrze - powiedziała.

- Trzymaj się - szepnęłam do niej.

- Ty też, pa.

- Pa.

Odwróciła się w stronę Kasjana.

- Cześć Kasjan.

- Cześć - powiedział, nawet nie patrząc w jej stronę. Otwierał teraz maski obu samochodów.

Monika odeszła w stronę swojego samochodu i chwilę później wyjeżdżała z parkingu, machając mi przez szybę.

Kasjan zaklął pod nosem, sprawdzając coś w masce swojego auta. Potem podszedł do mojego i zaczął grzebać w masce, mrucząc pod nosem wiązanki przekleństw. Spojrzałam na niego i nagle zaczęłam chichotać.

- Co cię tak bawi? - zapytał z głową pochyloną nad maską mojego auta.

- Ten niecodzienny widok - odparłam ze śmiechem.

- Jaki bynajmniej?

- Pan profesor, humanista, grzebiący w masce mojego samochodu.

Kasjan nic nie odpowiedział, zajął się przypinaniem kabli do akumulatora, od swojego auta aby potem przyczepić je na drugim końcu do mojego. Patrzyłam, jak uwijał się przy samochodach, klnąc od czasu do czasu .

- A mówią, że humaniści nie potrafią wkręcać żarówek - odparłam.

- Bawi cię to? - zapytał, poprawiając kable.

- Tak, bardzo. Panie profesorze.

- Jeszcze jedno słowo, a będziesz wracała do domu, na piechotę - mruknął i podszedł do swojego auta. Otworzył drzwi od strony kierowcy i wsiadł do środka. Włączył silnik i wyszedł sprawdzić, co z moim autem. Po jakiejś minucie włączył mój samochód i stanął obok niego, trzymając ręce w kieszeniach.

Po kolejnej minucie podszedł do swojego Porsche i wyłączył je. Odpiął kable od mojego akumulatora i zaczął je zwijać. Otworzył bagażnik swojego auta i wrzucił tam kable. Zaklął pod nosem. Zamknął maski, obu samochodów i spojrzał na mnie.

- Czyli mogę nim już jechać? - zapytałam, łapiąc się pod boki.

Mój wampir podszedł do mnie i położył mi dłonie na biodrach, patrząc w oczy.

Wysłannicy diabła: Karmazyn Tom II ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz