30

89 7 1
                                    

Westchnęłam, tkwiąc nad talerzem spaghetti. Powróciłam do jedzenia.

- Alicja, jak zjesz, to pojedziecie z tatą. Dobrze? - odezwała się mama.

- Gdzie?

- Przerejestrować twój samochód.

Gdy to usłyszałam, mało nie zakrztusiłam się jedzeniem.

- Po co? - zapytałam, marszcząc brwi.

- Jak to po co - odezwał się tym razem tata. - Przerejestrujemy go na mnie i będziesz miała większe zniżki.

- Nie ma takiej potrzeby - pokręciłam głową.

- Alicja... - zaczęła mama.

- Nie - odparłam, a zaraz potem dodałam. - Auto jest od Kasjana, na niego jest zarejestrowane. I koniec tego tematu.

Wstałam, żeby odnieść brudne naczynia do zmywarki.

- Dlaczego jesteś taka uparta? - spytała mama.

- Nie jestem uparta, po prostu mam swoje zdanie - odezwałam się z kuchni. - Poza tym postanowiłam o tym, że się do niego przeprowadzam.

Po tych słowach czekałam na reakcję rodziców, jednak w salonie zapanowała cisza. Dało się tylko słyszeć grający telewizor. Gdy wróciłam z powrotem do salonu, rodzice wpatrywali się we mnie w osłupieniu.

- Słucham ? - spytał lekko zdziwiony ojciec.

- Przeprowadzam się do Kasjana - powtórzyłam spokojnie.

- Czemu nam nic nie powiedziałaś? - zabrała głos mama.

Chciałam coś dodać, lecz tata od razu mi przerwał.

- O właśnie! Czemu nic nie powiedziałaś o swoich zamiarach? A może wy już jesteście po ślubie, tylko jakoś wam to umknęło, żeby nam powiedzieć?!

- Nie, nie jesteśmy małżeństwem, nawet jeszcze nie jesteśmy zaręczeni.

- Super, ale dajcie znać, jak już zaprosicie wszystkich na gratulacyjne przyjęcie - rzucił sarkastycznie.

- Jurek, nie przesadzaj - uspokoiła go mama. - Ostatecznie to będzie jej decyzja.

- Dobrze, ale zauważ, jaki ona ma do nas stosunek. Nie widzisz tego? - zwrócił się do żony. - To, że nie ma jej nigdy w domu to już pomijam. Ale najważniejsze jest to, że nawet jeżeli coś już zaplanuje, to nie raczy nam o tym normalnie powiedzieć, tylko napomina.

- A kiedy mam wam o tym mówić, jak was nigdy nie ma w domu?! - oburzyłam się. - Mama łączy dwa etaty w szpitalu, tata mimo, iż wraca wcześniej to potem wychodzi z kolegami na piwo. My się cały czas mijamy. Nie widzicie tego?

- Dziecko, ale ty też wcale z nami nie rozmawiasz. Prawie w ogóle nie ma cię w domu - odezwała się mama.

- Nie ma mnie, bo pracuje do późnego popołudnia, a potem też chciałabym zobaczyć się z Kasjanem - stwierdziłam, a chwilę później dodałam. - Odnoszę wrażenie, że wy się mną wcale nie interesujecie.

- Jak to się nie interesujemy - odezwał się tata. - Przecież daliśmy ci wszystko, co potrzebowałaś, płaciliśmy za twoje wykształcenie, jeździłaś co roku na wakacje, kupiliśmy ci samochód.

- Wiem, dziękuję wam, ale mi chodzi o to, że nie poświęcacie mi uwagi. Nie porozmawiacie ze mną o przyszłości, o moich obawach, o planach jakie mam w związku z Kasjanem. Nic was nie obchodzi. A gdzie byliście, gdy potrzebowałam waszego wsparcia, gdy się bałam?!

- Dziecko drogie - zaczęła mama - przecież dostałaś od nas wszystko co najlepsze.

- A ty o tym samym... - bąknęłam w bezsilności.

- Alicja, nie przesadzaj - wtrącił się tata.

- Tato, ale to prawda. Ty potrafisz zapytać tylko. "A co u Mikołaja?"

- Dobrze wiesz, że tak nie jest - rzucił zdenerwowany ojciec.

- Ależ to są twoje własne słowa. Ciągle wypytujesz o Mikołaja, gdy tymczasem moim chłopakiem jest ktoś inny. Nigdy nie zapytacie o Kasjana, jak żyje, jakie mamy plany. I nie tylko ja to zauważyłam, bo on też się na to skarżył!

Patrzyłam na ojca, jak z każdym słowem stawał się coraz bardziej wzburzony. Jego twarz momentalnie poczerwieniała.

- Dobrze, cholera dobrze! Zapraszam go jutro na rozmowę. Przekaż mu, że ma się tu stawić!

Pokręciłam głową.

- Jutro nie może.

- A to niby czemu? - syknął ojciec.

- Ma jakiś ważny wykład.

Tata westchnął głośno, widać było, że był na skraju wytrzymałości.

- No chyba sami widzicie, jak się zachowujecie. Najpierw spójrzcie na siebie, a potem dopiero zabierajcie się za ocenianie innych!

- Wracając do twojej wyprowadzki. To jesteś pewna, że znasz tego człowieka? - spytał już spokojniej tata.

- Kto, jak kto, ale ja znam go raczej najlepiej - odparłam.

Ojciec prychnął, założył ręce na piersi.

- Nie wiem, jak ty, ale ja pamiętam bardzo dobrze twój pobyt w szpitalu. Przez tego właśnie człowieka, tam trafiłaś.

- To był wypadek - wtrąciłam zdenerwowana.

- Wypadek, nie wypadek. Ale moje dziecko dzisiaj leżałoby w trumnie! Tego nie mogę mu przebaczyć! I ty chcesz się teraz do niego przeprowadzić? Co z tego, że jest od ciebie starszy! Ja odnoszę wrażenie, że on jest skrajnie nieodpowiedzialny. Dziecko drogie zastanów się, co chcesz zrobić ze swoim życiem, które nota bene masz tylko jedno!

- To oni nie są w podobnym wieku? - zapytała mama, która teraz postanowiła się odezwać.

- Bzdura, jest od niej dużo starszy - rzucił zdenerwowany ojciec.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Uśmiechnęłam się ironicznie, a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Wy mnie naprawdę nigdy nie słuchaliście... - powiedziałam, jakby do siebie, a potem zwróciłam się do mamy. - Ty nawet nie wiesz, ile lat ma chłopak twojej córki. Nic o mnie nie wiecie, a chcecie mi układać życie! Nie chce mi się już dłużej z wami gadać.

Po tych słowach zakręciłam się na pięcie, po drodze zabrałam torebkę i kluczyki od samochodu. Zaczęłam ubierać buty w korytarzu, gdy dotarł do mnie głos taty.

- Gdzie znowu wychodzisz?!

- Jadę do Kasjana.

- No oczywiście! - skomentował tata.

Zerknęłam jeszcze na chwilę na swych rodziców, złapałam kurtkę iwyszłam bez słowa z domu. Od razu wsiadłam do auta i ruszyłam do mojego wampira.

Wysłannicy diabła: Karmazyn Tom II ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz