47

85 7 1
                                    

- Cholera jasna, że też musiał się tak trzepać, skurwiel – skomentował.

- Widziałem po jego minie, że może nie być łatwo – odezwał się nieznajomy głos.

Podniosłam się powoli na łóżku i odłożyłam książkę, nasłuchując w ciszy. Głosy stały się wyraźniejsze, a w kuchni dało się słyszeć poruszenie.

- Daj spokój, ale aż tak? – spytał mój wampir i zaraz dodał. – Cała koszulka zalana.

- Dobrze, że jest wieczór – odezwał się nieznajomy. – Przynajmniej ciekawscy sąsiedzi nie widzą całej tej szopki. Na drugi raz woź ze sobą jakieś zapasowe ubranie.

- Dobra, dobra, wiem nie musisz mnie uczyć – tłumaczył coraz bardziej zdenerwowany Kasjan.

- Nie ma co gadać, ważne, że już po nim, bo działał mi na nerwy. Sądzę, że tobie też.

Nie miałam pojęcia o czym albo o kim rozmawiali. Szybko wstałam i otworzyłam drzwi, zatrzymując się w progu. Stanęłam jak wryta, gdy moim oczom ukazał się Kasjan w towarzystwie Maxa.

Jednak nie to zdziwiło mnie najbardziej, a fakt, że Kasjan stał na środku kuchni z olbrzymią plamą świeżej krwi na koszulce. Aż otworzyłam usta ze zdziwienia. Stałam w bezruchu, chcąc posłuchać ich rozmowy.

- Prawie go miałem, gdyby nie fakt, że się na mnie rzucił, nie miałbym teraz na sobie tego całego dziadostwa – rzekł ze śmiechem Kasjan. Mnie zmroziło z jaką lekkością rozmawiali o takich sprawach. Podejrzewałam, że zabili kogoś, tylko nie wiedziałam kogo.

Rozmawiali ze sobą, jakby przed chwilą spotkali się na ulicy i zajęli czas przyjemną gadką. Patrzyłam na to z przerażeniem. Max znowu odezwał się do Kasjana.

- Specjalnie ci go wystawiłem – rzekł ze śmiechem. – Chciałem, żebyś przećwiczył swoje umiejętności.

Kasjan zaśmiał się pod nosem.

- Dobra, idę po jakąś koszulkę i przebiorę się.

To mówiąc, mój wampir odwrócił się w moją stronę. Zrobił krok i stanął jak wryty. Na jego twarzy malowało się olbrzymie zdziwienie. Max patrzył na mnie spode łba.

- Alicja – powiedział zdziwiony. – Już wróciłaś?

- Nigdzie nie poszłam, ale za to ty musiałeś bawić się świetnie – rzuciłam do niego i zaraz dodałam. – To są te twoje sprawy na mieście?

- Alicja posłuchaj – wtrącił się Max, ale nie chciałam go słuchać. Patrzyłam na Kasjana z poważnym wyrazem twarzy.

- Nie rozmawiam z tobą Max.

Ten zmarszczył czoło i popatrzył na mnie nieprzyjaźnie. Nic sobie z tego nie robiłam i kontynuowałam przesłuchiwanie Kasjana.

- Kasjan, masz mi coś do powiedzenia? – spytałam, patrząc mu w oczy.

On westchnął cicho i opuścił ramiona, włożył ręce do kieszeni i wzniósł oczy do sufitu, jakby próbował zebrać myśli. W końcu postanowił się odezwać i rzekł jedynie krótkie:

- Nie.

- Słucham? – spytałam szybko. – Wracasz do domu cały we krwi i nie masz mi nic do powiedzenia?

- Alicja, przestań panikować, dobra? Nic się takiego nie stało – wtrącił się ponownie Max.

Zaczynał działać mi na nerwy swoimi wypowiedziami i tym jak pewnie czuł się w naszym domu. Próbowałam się uspokoić, mając na uwadze to, że rozmawiałam chcąc nie chcąc ze swoim teściem.

Wysłannicy diabła: Karmazyn Tom II ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz