12.

100 5 1
                                    

Kasjan nie odzywał się jeszcze przez kilka dni. Musiałam przyznać, że był wytrzymały, ja żeby nie myśleć o naszej rozłące zabijałam czas sprzątając dom i oglądając telewizję.

Właśnie oglądałam jakiś film fantastyczny, gdy usłyszał z dołu głos mamy.

- Alicja! Chodź tu, ktoś do ciebie!

Wyszłam z pokoju i zeszłam powoli po schodach na dół.

- Kto? - zapytałam. Podniosłam wzrok i ujrzałam w drzwiach Kasjana.

Serce zabiło mi mocniej. Bardzo powoli podeszłam w stronę mojego wampira i stanęłam niedaleko drzwi wejściowych. Odwróciłam się do tyłu i spojrzałam na mamę. Stała obok wieszaka i patrzyła na nas ze zdziwieniem. Popatrzyłam na nią wymownie i szepnęłam.

- Mamo, proszę...

Ocknęła się i pokiwała głową. Wyszła do salonu, a ja odwróciłam się z powrotem w stronę Kasjana.

- Co chciałeś? - zapytałam, krzyżując ręce na piersiach.

- Alicja, ja... chciałem ci powiedzieć, że... - urwał niespodziewanie i westchnął głośno. - Pieprzyć to, chciałem, żebyś wiedziała, że się zgadzam. Dobrze, przychodź po mnie do pracy, jak tak bardzo ci na tym zależy...

Nie mogłam uwierzyć, w to co mówił Kasjan. On zaczął dalej.

- Przepraszam, chyba masz rację. Nie powinienem być taki zaborczy, wybacz mi. Ja... po prostu chcę tylko, żebyś była bezpieczna. Wierz mi, nie chcę cię w jakikolwiek sposób ograniczać. Chodzi mi tylko o twoje bezpieczeństwo. Wybacz mi, że się tak uniosłem, przepraszam, nie powinienem. Zgadzam się na wszystko... tylko proszę cię pogódźmy się już. Bo nie wytrzymam bez ciebie tyle czasu. - To ostatnie zdanie dodał niemal szeptem.

W końcu odważyłam się na niego spojrzeć. Był jak zwykle w wyprasowanej koszuli, rozpiętej pod szyją i ciemnych, materiałowych spodniach. Ręce trzymał w kieszeni, a na jego twarzy malowała się skrucha.

Bez słowa podeszłam do niego i przytuliłam go, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Westchnęłam i złożyłam pocałunek w miejscu, gdzie powinno być serce. On objął mnie mocno i pocałował w czubek głowy.

- Co ja z tobą mam... - szepnęłam.

- Przepraszam - powiedział cicho. - Mogę ci to jakoś wynagrodzić?

- Chodźmy do ciebie - odparłam, patrząc mu w oczy. On uśmiechnął się do mnie szeroko, ukazując białe zęby.

- Dobrze - rzekł i zaraz potem dodał. - Ubierz się.

Puściłam go i podeszłam do lustra. Założyłam kurtkę i trampki. Kasjan złapał mnie za rękę i poprowadził do swojego samochodu.

Gdy byliśmy już u niego w domu, mój wampir ujął moją twarz w dłonie i popatrzył na mnie z miłością. Pocałował mnie namiętnie. Ja oddychając szybko, powiedziałam.

- Chodź ze mną - złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę łazienki. Tam napełniłam wannę wodą i dodałam po kilka kropli olejków do kąpieli. Pomieszczenie od razu wypełniła woń wanilii.

Odwróciłam się w stronę Kasjana i pocałowałam go czule. Z jego ust wydobył się pomruk rozkoszy. Popatrzył na mnie, iskrzącym od podniecenia wzrokiem.

Cały czas patrząc na niego, zaczęłam ściągać bluzkę. Gdy byłam już w połowie, on zatrzymał moje ręce.

- Pozwól, że ja to zrobię - wyszeptał.

Zbliżył się do mnie i bardzo powoli ściągnął ze mnie jedwabną bluzkę. Moja skóra w kontakcie z delikatnym materiałem, zareagowała natychmiastowo. Poczułam, jak obsypała mnie gęsia skórka, a sutki stwardniały.

Wysłannicy diabła: Karmazyn Tom II ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz