W weekend od samego rana krzątałam się po domu. Sprzątałam, wycierałam podłogi, odkurzałam meble i rozwiesiłam pranie. Wszystko zajęło mi ponad godzinę, gdyż wysprzątanie tak dużej powierzchni domu wiązało się z pewnym nakładem energii i czasu. Kasjan chciał mi pomóc, ale ja odmówiłam, gdyż chciałam czymś zająć myśli.
Tak więc, mój chłopak po bez owocnych próbach przekonania mnie poszedł do swojego gabinetu i tam pracował przez większą część czasu. Wyszedł dopiero, gdy krzątałam się po kuchni, z włosami zawiniętymi w ręcznik, przygotowując coś dla siebie na obiad.
Znalazł się przy mnie niemal bezszelestnie i objął delikatnie ramionami w pasie. Prawie podskoczyłam.
- Przestraszyłeś mnie, prawie bym się zacięła – odezwałam się z szybko bijącym sercem.
- Przepraszam – rzekł. – Zawsze zapominam, żeby się tak nie skradać.
Zaśmiałam się cicho i zapytałam.
- Co chciałeś?
On puścił mnie i stanął niedaleko, obserwując cały czas. Zerknęłam na niego kątem oka.
- Nic – wzruszył ramionami. – O której widzisz się z przyjaciółką?
- Umówiłyśmy się na piętnastą. Chciałyśmy porozmawiać, spędzić miło czas, więc pewnie wrócę jakoś pod wieczór. A co?
- Tak pytam. Ja też będę musiał wyjść. Mam parę spraw do załatwienia na mieście, więc weź klucze.
- Dobrze – zgodziłam się i po chwili zapytałam ostrożnie. – Co masz do załatwienia?
Kasjan nagle znieruchomiał z rękoma założonymi na piersi. Widziałam, że momentalnie zrobił się spięty.
- Alicjo, proszę nie zawracaj sobie tym głowy. Muszę spotkać się z Maxem – odezwał się i popatrzył na mnie wymownie. Zrozumiałam, że więcej z niego nie wyciągnę, więc wróciłam do krojenia warzyw.
- Martwią mnie, te twoje sekrety – powiedziałam. Usłyszałam jego westchnienie i swoje rytmiczne stukanie nożem o deskę.
- Już ci mówiłem. Nie zawracaj sobie tym głowy, nie dzieje się nic złego.
- Wątpię – powiedziałam i zaraz dodałam. – Skoro nie chcesz mi o tym mówić, to chyba nie jest to nic dobrego.
Wrzuciłam pokrojone warzywa do gotującej się wody i dodałam kostkę rosołową. Brudne naczynia i deskę włożyłam do zlewu. Zamieszałam zupę w garnku. Usłyszałam za sobą spokojny głos wampira.
- Po prostu uważam, że nie ma potrzeby, żebyś zapychała sobie głowę dodatkowymi problemami, gdy na pewno masz dość swoich.
- Masz jakieś problemy? – spytałam, opierając się o blat i popatrzyłam na Kasjana. Widać było, że ta rozmowa nie była dla niego wygodna. Przejechał nerwowo ręką po włosach.
- Nie, nie o to chodzi – mówił do mnie, gdy zdjęłam z włosów ręcznik i ruszyłam do łazienki, żeby je rozczesać.
- A o co? – spytałam, patrząc na siebie w lustrze. Zaczęłam rozczesywać jeszcze wilgotne włosy.
- Kochanie – znowu westchnął ciężko. – Muszę po prostu spotkać się z Maxem i tyle. Nie martw się o mnie, nic mi nie grozi. Poradzę sobie.
Jego słowa ani trochę mnie nie uspokoiły, zamiast tego w mojej głowie zrodziły się pytania, na które nie mogłam znaleźć sensownej odpowiedzi. Kasjan uznał naszą rozmowę za zakończoną, ponieważ wrócił z powrotem do siebie. Ja poszłam do sypialni, żeby w dużej szafie znaleźć coś, co nadawałoby się do założenia na dzisiejsze wyjście.
Po obiedzie usiadłam przed toaletką w szlafroku i zaczęłam nakładać na twarz makijaż. Kasjan wyszedł z dobrą godzinę temu, nie mówiąc mi gdzie idzie ani kiedy wróci. Nie miałam na niego żadnego wpływu, wciąż nie chciał mi powiedzieć o powodzie swojego wyjścia.
Akurat kończyłam się malować, gdy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię mojej znajomej, z którą miałam się dzisiaj zobaczyć.
- Hej – usłyszałam jej głos w słuchawce.
- Cześć.
- Słuchaj, chyba musimy przełożyć nasze spotkanie – odezwała się. - Moja córka dostała gorączkę.
- Co się stało? – spytałam.
- Cały dzień bolało ją gardło, miałam ją odwieźć do moich rodziców, ale teraz dostała gorączkę. Będziemy jechać do lekarza, a Grzesiek jest w delegacji.
- Rozumiem – rzekłam troszkę zawiedziona. Wiedziałam, że czekało mnie samotne popołudnie w domu.
- Wybacz, nie sądziłam, że tak się stanie – odezwała się Kamila i zaraz dodała. – Obiecuję, że zobaczymy się, jak tylko mała wyzdrowieje.
- Jasne, nie ma sprawy. Powodzenia – zgodziłam się.
- Dzięki, do zobaczenia.
- Pa – rozłączyłam się.
Wstałam z krzesełka i schowałam kosmetyki do zgrabnej szuflady w toaletce. Schowałam także wyjęte wcześniej z szafy ubrania i przebrałam się w wygodne spodenki i wycięty podkoszulek. Doszłam do wniosku, że nie będę zakładać pod niego stanika, skoro i tak nie spodziewałam się żadnych gości. Czułam się bardzo wygodnie w takim zestawie.
Zamknęłam drzwi od środka i poczłapałam wolno do salonu. Tam usadowiłam się wygodnie na kanapie, stojącej w salonie i włączyłam jakiś film komediowy. Oglądałam go zajadając się słonymi paluszkami, które znalazłam w szafce, niedaleko barku.
Czas płynął wolno, a słońce opadło nad czubki tuji, które rosły po drugiej stronie domu. Wysyłało swe ciepłe promienie, zanim miało całkowicie zniknąć z linii horyzontu.
Film był bardzo ciekawy i zrelaksowałam się oglądając go. W domu panowała przyjemna cisza, przerywana jedynie odgłosem tykającego zegara i od czasu do czasu podmuchami wiatru na dworze. Gdy skończyłam oglądać, wyłączyłam telewizor i przeniosłam się do sypialni, gdzie ułożyłam się wygodnie z ulubioną książką. Mała lampka dawała spory strumień światła na pożółkłe strony.
Lektura tak mnie pochłonęła, że straciłam kompletnie rachubę czasu. Czytało mi się bardzo przyjemnie i niemal połykałam kolejne rozdziały i strony.
Spędziłam tak większość czasu inawet nie zauważyłam jak zrobiło się ciemno za oknem, a świat spowił się ciemnąszatą wieczoru. Czytałam w skupieniu i ciszy, gdy nagle usłyszałam skrzekotwieranego zamka. Ktoś zamknął drzwi z trzaśnięciem. Potem usłyszałam szybkie ciężkie kroki i męskie głosy. Rozpoznałam w nich głos Kasjana i jeszczejakiegoś mężczyzny, którego nie znałam. Ktoś zapalił światło na korytarzu, a mnie doszedł zdenerwowany głos Kasjana.
CZYTASZ
Wysłannicy diabła: Karmazyn Tom II ✔️
RomanceCZĘŚĆ DRUGA POWIEŚCI WYSŁANNICY DIABŁA! Druga część powieści o niespotykanej i na pierwszy rzut oka, niemożliwej miłości. Jak łowca może kochać swoją ofiarę? Czy ich miłość przetrwa wszystko? Czy starczy im sił, aby przeciwstawić się przeciwnościom...