Podgłośniłam radio i odwróciłam twarz, w stronę bocznej szyby. Po chwili ciszy, tata odezwał się.
- Widziałaś się dzisiaj z mamą?
- Nie - pokręciłam głową.
- Nie spotkałaś jej nigdzie?
- Tato, mama jest na pediatrii. Z jakiej racji mogłam ją widzieć?
- Chciała cię zobaczyć, będzie w domu dopiero wieczorem - powiedział.
- Kurcze, dlaczego wszystkiego muszę się domyślić. Poza tym wcale się nie umawialiśmy, że przyjedziesz. Mama też nic nie mówiła - zakończyłam i odwróciłam głowę z powrotem w stronę szyby.
Kuźwa, denerwowało mnie to, że byłam wyrywana każdemu z rąk. Moi rodzice byli czasami nadopiekuńczy.
Tata nie odezwał się już w ogóle, aż do przyjazdu pod dom. Wyszedł z auta i otworzył bramę wjazdową, po czym wjechał na podjazd. Gdy znaleźliśmy się pod domem, od razu wysiadłam z auta. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do środka. Wzięłam głęboki oddech. Nie było mnie tutaj tak długo. Tęskniłam za tym miejscem, ono dawało mi poczucie bezpieczeństwa.
Rozejrzałam się dookoła i poszłam na górę do swojego pokoju. Wszystko wyglądało tak samo jak zostawiłam to, gdy szłam do Kasjana. Łóżko było starannie pościelone, a laptop leżał nietknięty na biurku.
Otworzyłam okno i położyłam się na łóżku. Leżałam i delektowałam się spokojem, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - odparłam.
Ujrzałam mojego tatę, który trzymał torbę z moimi rzeczami.
- Przyniosła twoje rzeczy - powiedział i rozejrzał się po pokoju.
- Dzięki - powiedziałam patrząc w sufit.
Tata odłożył torbę koło biurka i podszedł do mnie. Usiadł na brzegu łóżka.
- Alicja, nie gniewaj się - powiedział.
- Nie gniewam się - odparłam, nawet na niego nie spojrzawszy.
- Przecież widzę - odparł i zaraz zapytał. - To dlatego, że przyjechałem?
Westchnęłam, ale nic nie powiedziałam.
- Ala, przecież wiesz, że martwię się o ciebie - rzekł i zaczął głaskać mnie po ramieniu.
- Oj tato, ale zrozum. Chciałam wrócić z Kasjanem, tak dawno go nie widziałam.
- Alicja, a my? - zapytał. - Swoich rodziców też nie widziałaś.
- Tak, jasne - prychnęłam. - Mama wpadała do mnie codziennie, przed pójściem na pediatrię.
- Córeczko, to chyba dobrze, że się o ciebie troszczymy?
- Okej - odparłam i zaraz dodałam. - Ale bez przesady. Kasjan odwiózł by mnie w jednym kawałku.
Tata cmoknął. Nic nie powiedział. Jego milczenie tłumaczyło wszystko.
- No właśnie - odparłam na jego reakcję.
- Ala... - znowu zaczął.
- Nie - powiedziałam. - Dobrze wiem, co o tym myślisz. Proszę cię, chciałam odpocząć.
Ojciec patrzył na mnie nieruchomo. W końcu uśmiechnął się delikatnie. Westchnęłam i przycisnęłam sobie poduszkę do twarzy, żeby odciąć się od świata.
- Kolacja będzie niedługo - powiedział. - Mama wróci, to zjemy razem.
- Mhm - powiedziałam dość niewyraźne.
Tata westchnął i wyszedł. Odłożyłam poduszkę na bok i rozłożyłam się na łóżku i wypuściłam głośno powietrze. Cholera.
Gorące powietrze poruszyło firankę i wleciało przez otwarte okno. Poczułam jego ciepły podmuch na twarzy. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie był teraz Kasjan i co robił. Wrócił już? I czy przyjdzie do mnie, tak jak obiecywał? Co będziemy robić?
Tak dawno nie czułam na sobie jego dotyku, rąk, zimnych ust. Gdy o tym myślałam czułam, że rumieniec wypełzał na moje policzki. Przygryzłam wagę i westchnęłam.
Żeby zająć sobie czas włączyłam telewizor. Zaczęłam skakać po kanałach, szukając dobrego programu, który by mnie zaciekawił. W końcu postanowiłam zostawić jakiś muzyczny program.
Oglądałam telewizję, aż usłyszałam warkot, nadjeżdżającego samochodu. Wstałam z łóżka i wyjrzałam przez okno.
Mama otwierała właśnie bramę. Od razu mnie zobaczyła i pomachała mi. Odmachałam jej i wyłączyłam telewizor. Akurat schodziłam ze schodów, gdy mama weszła na korytarz. Podbiegła do mnie i przytuliła mocno.
- Kochanie, tęskniłam za tobą - powiedziała, a jej słowa brzmiały, jakby mówiła ,,Kochanie witaj w śród żywych" .
Nic nie powiedziałam, jedynie uśmiechnęłam się słabo. Mama złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę kuchni. Tata właśnie nakrywał do stołu. Gdy mnie zobaczył zapytał:
- Może pomożesz nam i nakryjesz do stołu?
Pokiwałam głową, na znak, że się zgadzam i zaczęłam w milczeniu przecierać sztućce. Mama podała lazanie, przygotowaną wcześniej przez ojca. Jadłam w milczeniu, wpatrzona w talerz. Po dłużej ciszy, mama postanowiła podjąć temat.
- Wróciłaś z tatą? - zapytała ni stąd ni z owąd.
- Tak - odparłam.
- Tęskniliśmy za tobą - złapała mnie za rękę, a ja uśmiechnęłam się blado. Zaraz potem uśmiech zniknął z mojej twarzy.
Czułam do nich pewną urazę, a raczej do taty. Po moim wypadku i pobycie w szpitalu, stał się oschły dla Kasjana. Całą winę, za mój wypadek zrzucił na niego. Z drugiej strony, mama też nie była lepsza. Gdy zaczynałam rozmowę o moim chłopaku czułam, że wkraczałam na niewygodny dla niej temat.
- Chcesz dokładkę? - zapytała nagle.
- Nie, dziękuję.
Znowu nastała cisza, przerywana jedynie stukaniem sztućców o talerze. Mama jednak postanowiła kontynuować rozmowę.
- Alicja, a co z pracą? - zapytała.
Wzruszyłam ramionami i odparłam wymijająco.
- Wezmę tydzień wolnego.
Sama jednak nie wiedziałam do końca, co zrobię. Czułam się dobrze, a z Oktawianem jeszcze nie rozmawiałam. Czy on w ogóle wiedział, że byłam w szpitalu? Ani razu do mnie nie zadzwonił.
Skończyłam kolację i odniosłam naczynia do zmywarki. Gdy już to zrobiłam, odwróciłam się z powrotem w stronę stołu, przy którym siedzieli rodzice.
- Ja już pójdę - mruknęłam.
Mama pokiwała głową i uśmiechnęła się delikatnie.
Wbiegłam po schodach do swojegopokoju. Podeszłam do biurka, na którym leżał mój laptop i telefon. Nikt niedzwonił. Westchnęłam i położyłam się na łóżku. Włączyłam telewizor i oglądałammój ulubiony serial.
CZYTASZ
Wysłannicy diabła: Karmazyn Tom II ✔️
RomanceCZĘŚĆ DRUGA POWIEŚCI WYSŁANNICY DIABŁA! Druga część powieści o niespotykanej i na pierwszy rzut oka, niemożliwej miłości. Jak łowca może kochać swoją ofiarę? Czy ich miłość przetrwa wszystko? Czy starczy im sił, aby przeciwstawić się przeciwnościom...