– Naprawdę muszę tam iść? – jęknął Taehyung, zapinając swoją koszulę pod szyję.
– No tak, eh. Przecież możesz się kiedyś chociaż raz rozerwać. Poza tym twój chłopak też tam będzie. Nie chcesz się z nim spotkać? – westchnął Jin, mając już dość tego, że młodszy Kim jest tak bardzo sztywny.
– Wróciłem od niego dopiero kilka godzin temu. Nie muszę spędzać z nim ciągle czasu przecież. Gdyby go tam nie było, to pewnie nawet chętniej bym poszedł – wywrócił oczami blondyn i poprawił swoje włosy w lustrze. Naprawdę nie chciał iść na tę małą imprezę Mina, ale wiedział, że jego przyjaciel tym razem nie odpuści.
– Co? Czemu tak? – jęknął starszy, nie rozumiejąc go.
– No bo ten debil pewnie będzie się do mnie ciągle kleił, a ja dalej nie chcę ujawniać wszystkim naszego związku. Już i tak ludzie inaczej na mnie patrzą, bo się z nim przyjaźnie – westchnął cicho.
– Ale chociaż bylibyście najładniejszą parą na kampusie. Niektórzy ludzie pewnie aż za bardzo interesowaliby się waszym związkiem, ale wydaję mi się, że nie byłoby to aż takie straszne... Nie bądź takim pesymistą, no – Seokjin spojrzał na niego poważnie. Miał już dość marudzenia chłopaka o tym i najlepiej sam wyjawiłby, z kim się spotyka Jeon.
– Nie chcę po prostu być w centrum uwagi, wolałbym dalej nie być kojarzonym przez innych – powiedział cicho, w końcu był za bardzo nieśmiały i nie wyobrażał sobie, że da radę uczęszczać na wykłady, gdy wszyscy będą się mu przyglądać, rozpowiadać o nim plotki.
– Przecież w końcu się przyzwyczaisz. Jungkook będzie cię zapewne wspierał, nie da złego słowa o tobie powiedzieć i zawsze ci pomoże. My zresztą także. Zaufaj mu po prostu – starszy Kim podszedł do chłopaka, rozpinając guziki pod jego szyją. – Tak wyglądasz mniej sztywnie, możemy iść!
Nie pozwolił mu się opierać i pociągnął Taehyunga za rękę do wyjścia. Nie było już czasu na wahania młodszego. Nie mogli się spóźnić, wtedy byliby w tyle z alkoholem, a Jin tego nie chciał.
Po chwili doszli w odpowiednie miejsce. Starszy Kim od razu zaczął się witać ze swoimi znajomymi, a blondyn stał obok niego zawstydzony, mimowolnie rozglądając się za Jungkookiem. Przy nim może czułby się trochę bardziej komfortowo. Nie dostrzegł go jednak nigdzie.
– P-pójdę sobie nalać wody – mruknął, chociaż wątpił, że ktokolwiek go słuchał i odsunął się od grupki.
Poszedł do kuchni, gdzie sięgnął po czysty kubeczek, nalewając sobie troszkę wody. W końcu nie chciał nikogo okłamać i wyjść na dziwaka. Gdy miał zamiar już wychodzić, poczuł oplatające go w talii silne ręce. Spiął się trochę, ale odetchnął z ulgą, gdy poczuł te okropne perfumy Jungkooka.
– Mój Taehyungie przyszedł, awww – chłopak mruknął do jego ucha, będąc już trochę zajaranym. Nie pił z uwagi na Kima, ale takiej przyjemności nie mógł sobie odmówić.
– Jeon, weź mnie tak nie strasz – westchnął cicho młodszy i odwrócił się w jego stronie.
– Napijesz się w końcu alkoholu, skarbie? – zaśmiał się brunet, obejmując swojego chłopaka ramieniem.
– Musisz się napić, Tae – posłał mu oczko Yoongi, który akurat podsłuchał ich rozmowę.
– Nie, raczej podziękuje – westchnął cicho, odsuwając się od Jungkooka, by nikt ich nie przyłapał.
– Ej, no weź... Tylko ten jeden raz? Będę cię pilnował i odprowadzę cię nawet do pokoju! Przysięgam – brunet cmoknął go w skroń, patrząc na młodszego proszącym wzrokiem.
CZYTASZ
cat food • vkook
Fanfictiontaehyung nienawidził swojej bratniej duszy, a miarka już całkowicie się przebrała, gdy jungkook zaczął jeść kocią karmę czyli gdzie bratnie dusze czują ten sam smak ➪ soulmate!au; fluff; top!jjk; mpreg (ship poboczny); w tle przewija się sope, a pot...