Po kilkunastu minutach dojechali już na miejsce. Wyszli z samochodu i żwawym krokiem ruszyli w stronę mieszkania państwa Kim. Jungkook trzymał mocno rękę swojego chłopaka, gdy ten naciskał na dzwonek. Chociaż nie był za bardzo wierzący, w myślach modlił się, by wszystko poszło dobrze.
Otworzyła im uśmiechnięta matka Taehyunga, robiąc im od razu miejsce, by mogli wejść do środka. Pozwoliła chłopcom rozebrać się na spokojnie, a dopiero potem przytuliła ich na powitanie.
– Pasuje ci ta koszula, Jungkook – zaśmiała się cicho, spoglądając na o wiele wyższego od niej chłopaka.
– Tae ją w sumie wybrał – powiedział brunet z delikatnym uśmiechem i objął swojego ukochanego ręką w pasie.
– Och, wiedziałam od zawsze, że chociaż mój jeden syn ma dobry gust – westchnęła cicho.
Jakby na potwierdzenie jej słów brat blondyna pojawił się w przejściu. Miał na sobie zieloną koszulkę w kropki, spodnie w paski oraz skarpety w kratkę. Chciał już być samodzielny i nie pozwalał swojej mamie wybierać mu ubrań. Szczególnie na takie wyjątkowe okazje.
Chłopczyk przywitał się z przybyłymi i wspólnie ruszyli już w stronę nakrytego stołu.
Taehyung oraz Jungkook usiedli obok siebie. Starszy położył swoją spoconą dłoń na kolanie chłopaka, ściskając je delikatnie. Kim pogładził jego rękę, starając się przekazać mu wzrokowo, że nie ma czym się aż tak stresować.
Nari pomachała im z kuchni, a po chwili przyniosła pełne naczynia, ustawiając je ładnie na stole. Po kilkunastu minutach wszystko stało już na swoim miejscu.
Piętnastolatka usiadła z boku stołu obok Jungkooka. Na przeciw chłopców swoje miejsca zajęli już brat oraz mama Taehyunga. Wszyscy czekali już tylko na ojca, który jak zwykle się spóźniał.
Blondyn miał ochotę spalić się ze wstydu, gdy wreszcie dostrzegł mężczyznę, który był ubrany we stare, podniszczone, brudne ubrania. Chłopak domyślał się, że łowił on ryby w pobliskim stawie, ale mógł się przecież przebrać. Nie chciał, by Jeon pomyślał sobie coś złego o jego rodzinie.
– Dzień dobry! – powiedział jako pierwszy Jungkook, od razu zrywając się na proste nogi.
Chaewoo jedynie mruknął ciche przywitanie pod nosem i zajął już swoje, jedyne wolne, miejsce obok Taehyunga. Przyglądał się Jeonowi, który siedział wyprostowany jak struna.
– Jedzcie już, jedzcie. Modlić się nie będziemy – zaśmiał się, sięgając po sałatkę, by ją sobie nałożyć.
Wszyscy wzięli się za jedzenie. Taehyung i Jungkook nie mieli za dużego wyboru, gdyż głównym daniem było mięso, którego oczywiście nie jedli. Mama blondyna często o tym zapominała, będąc przyzwyczajona do tego, że reszta rodziny je uwielbia. Chłopak nie miał jej tego za złe. Rozumiał, że ma dużo na głowie.
Atmosfera była dosyć gęsta. Nikt nie próbował nawet zacząć rozmowy. A to wszystko przez ojca, który wbijał swój wzrok w Jungkooka. Jego spojrzenie dawało odczuć, że pewnie wyobraża już sobie patroszenie chłopak.
Taehyung czuł się dosyć niekomfortowo siedząc między nimi. W pewnym momencie aż zakrztusił się pomidorkiem. Jeon od razu zareagował, uderzając go delikatnie w plecy i nalewając chłopakowi wody. Pan Kim nie zdążył tego zrobić jako pierwszy.
Wydawało się, że jego wzrok stał się jeszcze mroczniejszy.
– M-może opowiesz nam coś o sobie, Jungkook? – zadała pytanie zakłopotana Songyi, chcąc trochę rozluźnić atmosferę.
CZYTASZ
cat food • vkook
Fanfictiontaehyung nienawidził swojej bratniej duszy, a miarka już całkowicie się przebrała, gdy jungkook zaczął jeść kocią karmę czyli gdzie bratnie dusze czują ten sam smak ➪ soulmate!au; fluff; top!jjk; mpreg (ship poboczny); w tle przewija się sope, a pot...