двадцать девять

3.3K 223 72
                                    

Taehyung dosłownie kilka dni przed ich wyjazdem dowiedział się, że Yoongi, Jimin, Hoseok oraz niejaki Changyun także jadą z nimi. Nie był z tego powodu za bardzo zadowolony, ale postanowił nie narzekać Jungkookowi, skoro to on za niego płacił. Mieli mieszkać w jednym domku, co jeszcze bardziej komplikowało sprawę. Kim po prostu się wstydził.

Dalej nie wiedział, o co chodziło z tą niespodzianką, o której mówili wcześniej chłopcy i naprawdę ciekawiło go, co to będzie.

Jeon nawet jakby domyślając się, że chłopak będzie miał dużo wątpliwości, przyrzekł mu, że spędzą też dużo czasu sami, w swojej prywatnej przestrzeni. Taehyung nie chciał przywłaszczać sobie starszego, ale także nie lubił spędzać czasu z ludźmi, których za bardzo nie znał. Oczywiście przez to ciężko mu było ich poznać no ale cóż, taki po prostu był.

______________

– Taehyungieee! Mam coś dla ciebie! – wrzasnął Jungkook, wchodząc do mieszkania.

Ściągnął buty i przyszedł do niego podekscytowany. Podał mu bardziej małe niż duże pudełko zapakowane w ozdobny papier.

– Huh? Co to? – uśmiechnął się delikatnie chłopak, rozdzierający powoli papier.

Starszy patrzył na niego wyczekująco, chcąc zobaczyć już reakcje blondyna. Oczywiście najpierw dostrzegł na jego twarzy zaskoczenie, a potem jakby zawstydzenie?

– Pojebało cię, Jungkook? – jęknął po prostu Kim, nie wiedząc właściwie, co powinien powiedzieć.

– Nie podoba ci się? Właśnie zastanawiałem się nad kolorem długo, ale ładnie wyglądasz w lawendowym, więc wziąłem ten i no... Nie chciałeś mi powiedzieć jaki chcesz, więc musiałem strzelać... – mruknął cicho brunet, spuszczając swą głowę.

– N-nie! Naprawdę dziękuję, skarbie i w ogóle. Ale jak mogłeś mi kupić tak drogi telefon, boże? Czemu? Przecież to jest chyba droższe niż średnia krajowa – wydął delikatnie dolną wargę młodszy i wstał, by przytulić mocno swojego chłopaka.

– Skarbie, ja nie zarabiam średniej krajowej, więc luzik... To serio nic takiego, Tae. Nie musisz mnie od razu przez to dusić – jęknął, czując jak chłopak mocno go obejmuje.

– Dziękuję, Jungkook... Kocham cię najmocniej, ale ja naprawdę nie potrzebuje takich drogich rzeczy – westchnął cichutko, dalej nie wiedząc, czy w ogóle powinien to przyjmować. Nie chciał urazić starszego, odrzucając jego prezent.

– Weź lepiej już go po prostu wyciągnij z pudełka! Musimy jeszcze przerzucić rzeczy z tego twojego starego gówna – zaśmiał się cicho Jeon, dając swojemu chłopakowi soczystego buziaka w usta.

To właściwie były jedyne podziękowania, które się dla niego liczyły.

________________

Po kilkugodzinnym locie chłopcy opuścili lotnisko w Bolonii ciągnąc za sobą walizki. Jungkook wynajął jeden samochód, a drugim zajęli się Yoongi i Hoseok. Wcześniej nawet za bardzo nie rozmawiali, gdyż w samolocie trafili na bardzo oddalone od siebie miejsca.

Był wczesny ranek. Na dworze nie było jeszcze zbyt ciepło. Spakowali swoje walizki do samochodów w dosyć wolnym tempie, odczuwało trochę zmęczenie przez długi lot. Większość z nich właściwie obudziła się dopiero chwilkę przed lądowaniem.

– Ładnie tu – mruknął Changyun, wyciągając ze swojej torby papierosy. Czuł już silną potrzebę zapalenia. – Chce ktoś? – zapytał, otwierając paczkę.

Jungkook w pierwszej chwili chciał się zgodzić, ale potem przypomniał sobie, że Kim tego nie lubi, więc pokręcił przecząco głową.

– My już może pojedziemy pierwsi? Taehyung zaraz mi tu zaśnie na stojąco – zaśmiał się cicho Jeon, cmokając swojego chłopaka w czoło.

cat food • vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz