– Mamooo! Nie przesadzaj! To zwykli ludzie, tacy jak my... Naprawdę rodzice Jungkook są przemili i nie zachowują się jakby byli lepsi, bo mają więcej pieniędzy – westchnął ciężko chłopak, próbując wbić to swojej rodzicielkę do głowy od dobrych piętnastu minut.
Leżał jeszcze w łóżku, gdyż kobieta zadzwoniła mu z samego rana, by porozmawiać zanim wszyscy będą już gotowi. Nie wiedział dokładnie, o której miał podjechać pod nich szofer, ale ufał Haeri, że dobrze się tym wszystkim zajęła.
– Nie chcielibyśmy narobić ci wstydu Taehyung, ale dobrze wiesz, że nie umiemy zachowywać się tak jak bogacze – marudziła mu dalej kobieta.
– Ale oni wcale się też tak nie zachowują... Zaufaj mi. Szczególnie mama Jungkooka, jest świetną osobą. Jego ojca tak dobrze nie znam, bo przeważnie go nie ma. Chociaż byliśmy tam kilka razy, to nie rozmawiałem z nim za dużo – wytłumaczył blondyn, układając wygodnie swoją głowę na ręce dalej śpiącego Jeona.
– W dodatku twój ojciec nie chce ubrać nic normalnego. Spalę się ze wstydu, jak pojedzie tam s swoich ubraniach ma ryby – poskarżyła się tym razem. – Nari za to wypytuje o jakiś bogatych znajomych w jej wieku, skoro ma trefną bratnią duszę!
– Przekonaj go jakoś do ubrania się w miarę schludnie... I nie znam nikogo takiego, wolę też nie pytać, bo jeszcze Jungkook pomyśli, że potrzebuje go tylko jako porfel – jęknął głośno blondyn, nie wiedząc, że obudził już swojego chłopaka.
Jeszcze chwilę starał się uspokoić swoją mamę, po czym w końcu z ulgą odłożył telefon. Wcześniej był bardzo zaspany, ale już chyba mu się odechciało spać.
– Czemu miałbym myśleć, że jebiesz mnie tylko na hajs? – mruknął nagle Jeon, a młodszy aż podskoczy, nie spodziewając się tego. – Ale weź mi na zawał od razu nie schodź...
– Miałem się zapytać, czy nie znasz kogoś młodszego równie nadzianego dla Nari – westchnął cicho chłopak. – To brzmi okropnie, przepraszam...
Jungkook uśmiechnął się delikatnie, ciągnąć chłopca bliżej siebie.
– Nie znam raczej, bo jak już mogłeś zauważyć, to ogólnie moja rodzina nie utrzymuje jakoś bardzo dobrych stosunków z tymi ostentacyjnymi ludźmi, uważających się za lepszych, bo mają więcej hajsu. Moją mamę to brzydzi i wystarczają im same formalności.
– To mnie właściwie cieszy... W sensie nie chciałbym żyć w takim towarzystwie, to musi być przytłaczające – westchnął, wtulając się mocno w starszego.
– Już kilka innych prezesów, proponowało mi ślub z ich córką, dla dobra obu firm... Trochę przeraża mnie to dalej. Jedyną osobą, którą chciałbym kiedykolwiek poślubić jest mój Taehyungie – powiedział szczerze Jungkook i zaczął bawić się blond kosmykami.
– Kocham cię, misiaczku – zaśmiał się cicho młodszy.
– Jeszcze raz spróbujesz mnie tak żenująco nazwać, to pożałujesz! – pogroził mu brunet.
– Co mi zrobisz, misiaczku? – Kim postanowił dalej w to brnąc i trochę się podroczyć.
Szybko jednak musiał się poddać, gdyż zaczął aż płakać ze śmiechu. Nie umiał się wyrwać z uścisku Jungkooka, który zaczął go łaskotać za karę.
– Nie będziesz już, rybeńko? – zapytał w końcu starszy, siedząc na nim okrakiem i przytrzymując nadgarstki chłopaka, by mu nie uciekł.
– N-nie, kocham cię, Kookie! – mruknął Taehyung, chcąc już uwolnić.
Jeon puścił go od razu, cmokając tylko jeszcze czółko chłopaka.
– Misiaczek! – wrzasnął blondyn, uciekając od razu do łazienki, gdzie się zamknął.
CZYTASZ
cat food • vkook
Fanfictiontaehyung nienawidził swojej bratniej duszy, a miarka już całkowicie się przebrała, gdy jungkook zaczął jeść kocią karmę czyli gdzie bratnie dusze czują ten sam smak ➪ soulmate!au; fluff; top!jjk; mpreg (ship poboczny); w tle przewija się sope, a pot...