двадцать пять

3.3K 218 33
                                    

Taehyung przez ostatnie kilka dni nie rozmawiał za dużo z Jeonem. Większość czasu spędzał poza mieszkaniem, z Yoongim. Wiedział, że chłopak potrzebował w tamtym momencie wsparcia i towarzystwa. Ciągle dobijał go brak kontaktu z Jiminem. Co oczywiście skutkowało tym, że Park dalej o niczym nie wiedział.

Jungkook oczywiście cieszył się, że jego ukochany jest taki miły oraz pomocny, jednak chciał również, by wszystko pomiędzy nimi się już ułożyło. Miał dość ciągle uciekającego od niego Kima, który wciąż znajdywał inne wymówki. Bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak specjalnie go unika. Co chwilę próbował na poważnie porozmawiać z blondynem, ale nigdy mu to nie wychodziło.

Dlatego postanowił posunąć się do bardziej radykalnych środków i przycisnąć młodszego do ściany. No oczywiście nie dosłownie...

Specjalnie nastawił sobie budzik na wczesną godzinę, by chłopak mu już z rana nie uciekł, jak to miał w zwyczaju ostatnio czynić. Mimo że bardzo mu się nie chciało, musiał wstać pierwszy. Dalej trochę zaspany poszedł po cichu się ubrać oraz przygotować im jedzenie. Wziął też jakieś cieplejsze ubrania na zmianę dla blondyna.

Wszystko to zaniósł do samochodu. Miał nadzieję, że podczas jego krótkiej nieobecności młodszy nie zdąży się obudzić i już gdzieś sobie pójść.

Na szczęście, gdy wrócił, Taehyung nadal smacznie spał. Wziął chłopaka na ręce i westchnął cicho, modląc się, by udało mu się go donieść do samochodu. W końcu transport śpiącej osoby nie był zbyt łatwy. Nie pomagało również to, że ostatnio zaniechał ćwiczenie.

Kim obudził się jakoś w połowie drogi i spojrzał swoimi wystraszonymi oczami na starszego.

– C-co ty robisz, Jungkook? – mruknął zaspany, łapiąc się automatycznie chłopaka, by nie spaść. Był trochę zaskoczony i jednocześnie przerażony, ale przecież ufał Jeonowi.

– Jedziemy na randkę? – zaśmiał się cicho brunet, od razu mocniej łapiąc Taehyunga. Nie miał zamiaru pozwolić mu uciec.

– Ale przecież ja jestem w piżamie... Poza tym byłem już umówiony, puść mnie – pisnął trochę wystraszony młodszy. Nie bal się tego, że Jungkook może mu coś zrobić. Bardziej obawiał się szczerej rozmowy, która miała nastąpić.

– Będzie mi serio smutno, jak znowu mnie zostawisz i sobie pójdziesz... Rozmawiałem z Yoongim, nie obrazi się, jeśli nie przyjdziesz – mruknął zgodnie z prawdą, całkowicie nieświadomie stosując szantaż emocjonalny.

Jeon zatrzymał się dopiero przed samochodem, starając się jakoś otworzyć jedną ręką drzwi i jednocześnie nie upuścić blondyna. W końcu mu się to udało. Umieścił chłopaka bezpiecznie na przednim siedzeniu.

– Zimno mi – zadrżał delikatnie Taehyung, poddając się. Nie był na tyle głupi, by uciekać gdzieś w piżamie i jeszcze bardziej pogarszać ich relację.

– Chwilka, skarbie! – powiedział Jeon, podając mu szybko swoją bluzę i jego ulubione trampki.

Zaraz po tym Jungkook zajął już miejsce za kierownicą. Patrzył intensywnie na Kima, starając się rozgryźć uczucia chłopca.

– No możesz już jechać, nie mam nic lepszego do roboty – westchnął ciężko młodszy, zapinając pasy i naciągając rękawy na swoje dłonie.

Jeon kiwnął głową, odpalając samochód. Taehyung od razu zaczął przeglądać się w lusterku, gdy zorientował się, że zapewne nie wygląda zbyt dobrze.

– Nie mogłeś mnie po prostu obudzić i pozwolić się normalnie ubrać? Chciałbym umyć zęby czy coś... – westchnął ponownie chłopak.

– Nie, bo wtedy pewnie miałbyś tysiąc wymówek i znowu sobie poszedł z dala ode mnie... Chcę, żebyś zaczął się już zachowywać normalnie, uh...

cat food • vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz