Hoseok jako dobry przyjaciel od razu po telefonie Jeona, wybiegł z akademika i wsiadł w swoje auto, pędząc do chłopaka. Dziwił się trochę Kimowi, że tak szybko mu to powiedział, ale trochę go rozumiał. Przynajmniej nie zdążył się zakochać. Jung szybko wbiegł do odpowiedniego mieszkania i przytulił Jungkooka, widząc te jego załamane oczy.
– Co ja mam zrobić, Hobi? – zapytał cicho.
– Najpierw musisz przeprosić Taehyunga... A-ale ty naprawdę nic do niego nie czujesz? Jesteście bratnimi duszami, więc to trochę, uch, dziwne... Może powinieneś odłożyć swoje ego w bok i przyznać, że nie jesteś do końca hetero? Nie możesz dać mu szansy czy coś takiego? – zaproponował niepewnie, bojąc się reakcji Jeona.
– Nie wiem. Niby polubiłem, Tae... Ale boję się, że nie będę w stanie go pokochać i tylko będę go ranił, a on jest taki uroczy i delikatny, że przez to go mogę zniszczyć – Jungkook gryzł swoją wargę aż do krwi.
– Słyszałem, że lubi bardzo anemony, wiesz takie kwiaty. Może chociaż spróbujecie? Lepiej gdybyście zaczęli najpierw od przyjaźni. Z resztą nawet gdybyś lepiej zareagował, to Kim nie rzuciłby ci się od razu w ramiona. Dalej utrzymywałaby dystans.
– Ja naprawdę nie chcę go zranić w przyszłości, wiesz? – westchnął smutno Jeon.
– Wydaję mi się, że nie zranisz go. Poza tym on nie jest wcale taki słaby jak ci się wydaje. Da sobie radę, co i tak nie zmienia faktu, że nie zgadzam się z tobą – Hoseok popatrzył na niego poważnie. – Debilu, błagam po prostu nie spierdol tego i przeżyj w końcu tę swoją wymarzoną miłość. Naprawdę to dla ciebie aż taka różnica czy będziesz z dziewczyną, czy z chłopakiem?
– N-nie wiem... – odparł smutno, chociaż już wiedział, że musi zawalczyć o Kima.
_________
Jungkook wstał wcześnie rano i ubrał się w najlepsze czarne spodnie, jakie posiadał, oraz jak zwykle biała koszulkę i swoją ukochaną kurtkę. Popsikał się nawet innymi perfumami niż zwykle, by Taehyung nie miał na co narzekać. Ogarnął również w miarę bałagan w swojej sypialni.
Wyszedł i trochę spóźniony odebrał bukiet anemonów z pobliskiej kwiaciarni. Wsiadł z powrotem do swojego samochodu i pojechał do akademika. Trochę zestresowany zapukał do odpowiedniego pokoju i zdziwił się, gdy otworzył mu zaspany Jin.
– Taehyunga nie ma? – zapytał od razu zawiedziony.
– No nie, jest w pracy. Coś się stało? – Kim popatrzył dziwnie na kwiaty.
– On o niczym ci nie powiedział? – zdziwił się Jungkook.
– Właściwie to, gdy byłem tu chwilkę, to on był już w kawiarnii, a gdy potem wróciłem od Hyesung, to już spał. Teraz mnie dopiero obudziłeś, więc nie rozmawiałem z nim – wzruszył ramionami. – A stało się coś ważnego?
– Mhm, powiedział mi, że jest moją bratnią duszą i trochę za mocno zareagowałem, więc chciałem go przeprosić – powiedział cicho Jeon, wstydząc się swojego zachowania, a Seokjin dopiero teraz zrozumiał, że to poważna sytuacja.
– J-ja nie wiedziałem... Myślałem, że ma katar i sąd leżało tyle chusteczek w koszu i na ziemi – przygryzł wargę.
– To ja pojadę do tej kawiarni – Jungkook odsunął się od drzwi, chcąc już iść.
– Okej, nie rań go – Jin szybko się ubrał i pobiegł do swojej dziewczyny, by dowiedzieć się, czy ona cokolwiek wiedziała.
Jeon w tym samym czasie pojechał do kawiarni, w której pracował blondyn i wszedł do niej cały zestresowany. Nie zauważył jednak nigdzie chłopaka, więc podszedł do jego szefowej, która stała przy kasie, by się o niego zapytać.
CZYTASZ
cat food • vkook
Hayran Kurgutaehyung nienawidził swojej bratniej duszy, a miarka już całkowicie się przebrała, gdy jungkook zaczął jeść kocią karmę czyli gdzie bratnie dusze czują ten sam smak ➪ soulmate!au; fluff; top!jjk; mpreg (ship poboczny); w tle przewija się sope, a pot...