12.

4.1K 112 7
                                    

Od rozmowy mojej i Jackoba minęło kilka dni. Nie spotkaliśmy się już, nie rozmawialiśmy a on sam dwa dni później wyjechał. Emocje już całkowicie opadły, a ja skupiłam się na nauce. Stałam właśnie zestresowana ze spoconymi dłońmi przed biurkiem nauczyciela od hiszpańskiego. Modliłam się w duchu, żeby udało mi się napisać dobrze ten sprawdzian. Wraz z Ralphem poświeciliśmy dużo czasu na przygotowanie mnie do niego.

— No Liliano. — Odchrząknął Mark wstając ze swojego miejsca. Okrążył biurko i stanął naprzeciwko mnie.— Gratulacje zaliczyłaś.

Rozszerzyłam oczy i z przypływu emocji pisnęłam cicho, podskakując w miejscu.

— Matko nie wierze, dziękuje! — Krzyknęłam przytulając lekko nauczyciela co było dużym błędem, ponieważ Mark objął mnie trochę mocniej. Chcąc wybrnąć z niezręcznej sytuacji odsunęłam się sztucznie uśmiechając przy tym.

Zgarnęłam swoje rzeczy i zaczęłam kierować się do wyjścia. Przed szkołą na jednej z ławek czekała Kendall z Mattem i Ralphem. Był cudowny, ciepły piątek. Zaliczyłam hiszpański. Zapowiadał się wspaniały weekend. Podchodząc do przyjaciół wcześniej przez nich zauważona nie mogłam powstrzymać swojej ekscytacji.

— UDAŁO SIĘ!

Po moim krzyknięciu wszyscy poderwali się z ławki gratulując mi. Ralph w uścisku uniósł mnie lekko nad ziemią i obkręcił się. Byłam naprawdę cholernie szczęśliwa, że zaliczyłam ten hiszpański, że czerwiec powoli dobiegał ku końcowi i że moi najbliżsi cały czas byli ze mną. Umówiliśmy się na wieczór, aby świętować i ruszyliśmy w kierunku swoich samochodów. Kendall pojechała z Mattem, a ja zabrałam Ralpha, by pojechał ze mną do mnie oświadczyć dobrą wiadomość.

— O proszę siostra mamy przyjechała. — Powiedziałam podjeżdżając pod dom. — Ale nie stresuj się, jest bardzo w porządku.

Chwyciłam zestresowanego chłopaka pod rękę i udaliśmy się w kierunku domu. Od wejścia było słychać śmiechy i głośne rozmowy. Zdjęliśmy buty i udaliśmy się w stronę jadalni. Grzecznie przedstawiłam wszystkim Ralpha i przywitałam się.

— No i jak? Dała radę? — Moja mama spojrzała na nadal lekko zestresowanego Ralpha.

— Oczywiście, że tak. — Odpowiedział jej uśmiechając się przyjaźnie i zajmując miejsce przy stole.

— To super, w takim razie przytrzymaj tego młodzieńca a ja idę nałożyć wam obiad. — Dodała podając Ralphowi syna mojej cioci.

Z początku widziałam przerażenie w jego oczach, ale na całe szczęście nie trwało to długo. Przysięgam, że dawno nie widziałam tak rozczulającego widoku jak ten. Nie mogłam się powstrzymać i musiałam uwiecznić ten moment robiąc im zdjęcie. Obiad minął w przyjemnej atmosferze. Dołączył nawet do nas Justin, który odrazu złapał dobry kontakt z Ralphem. Siedziałam przy stole przyglądając się wszystkim dookoła i myślałam o tym, jak bardzo jestem zadowolona że mam ich przy sobie.

                                  ~~~~~~~~

— Matko ile ludzi przyszło. — Powiedziała Kendall z którą siedziałam właśnie w salonie w domu Ralpha gdzie odbywała się impreza.

Nikomu nawet nie przeszkadzał fakt, że jest środek tygodnia. Z racji tego, że oceny zostały już wystawione nikt nie martwił się tym, że rano będzie trzeba wstać do szkoły. W domu Ralpha zebrało się naprawdę sporo ludzi i nie tylko z naszej szkoły. Co zdziwiło mnie najbardziej, pojawił się mój brat ze swoimi kolegami. Jednak jego obecność dała mi trochę pewności siebie, od śmierci Kaspra i oczywiście nie licząc majówki, była to pierwsza impreza na którą zgodziłam się pójść, a mając brata w pobliżu było mi raźniej.

Forever in my heart.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz