19.

3.3K 97 3
                                    

— Nie poznaje cię. — Kendall cały czas przeżywała zajście na opuszczonym lotnisku i nie dawała za wygraną. Chciała wiedzieć więcej i więcej, ale ja nie miałam zamiaru zaspokoić jej ciekawości.

— Z czym jej nie poznajesz? Aa Słysząc pytanie Matta i czując obejmujące mnie ramie Ralpha spojrzałam się na nią wymownie. Chociaż raz udało jej się trzymać język za zębami. — Okeej, chyba się nie dowiemy.

Matt kiwnął głową w stronę kuchni, aby się czegoś napić. Nikt nie protestował i chwilę później w objęciach Ralpha stałam w kuchni z drinkiem w ręce. Rozglądałam się dookoła z nadzieją, że zobaczę jakąś znajomą twarz. Jednak odkąd tu weszliśmy nie widziałam ani Alexa ani Justina. Przyjechałyśmy tu z nimi, a oni nagle się rozpłynęli kiedy ja i Kendall udałyśmy się do łazienki w celu zakrycia malinki na mojej szyi. Z minuty na minutę w domu kolegi Justina pojawiało się coraz więcej ludzi. Zmęczeni tłokiem wraz z Ralphem postanowiliśmy usiąść w ogrodzie.

— Wszystko gra?

-1 Jak najbardziej. — Odpowiedziałam dopijając kolejnego drinka i opierając głowę o jego ramie.

— Ile ty już tych drinków wypiłaś? Coś ci za szybko wchodzą. — Wzruszyłam ramionami na jego pytanie. Miał racje, wchodziły mi tego wieczoru zdecydowanie za szybko. — Czuję, że będzie dzisiaj wesoło.

— Chodźmy tańczyć. — Pociągnęłam zdezorientowanego chłopaka do środka domu. Musiałam wytańczyć ten alkohol. Tak więc po znalezieniu Kendall i Matta wszyscy wspólnie zaczęliśmy tańczyć.

Pochłonięta dobrą zabawą i tańczeniem z Ralphem, kątem oka zauważyłam jak mój brat wchodzi do środka i kiedy tylko zauważył nas razem uśmiechnął się. Tym samym pokazał, że nerwy już mu puściły, a mi spadł kamień z serca. Niespodziewanie Ralph obkręcił mną i kiedy wpadłam z powrotem w jego ramiona za jego plecami zobaczyłam Alexa. Stał oparty o futrynę z piwem w ręce i nie ukrywał tego, że bacznie nam się przyglądał, co trochę mnie speszyło. Na całe szczęście Kendall zaproponowała abyśmy udały się do łazienki, więc szybkim krokiem wyszłyśmy z salonowego parkietu. Z racji tego, że to Kendall miała potrzebę ja czekałam przed łazienką łapiąc oddech. Stałam oparta o ścianę na przeciwko drzwi, kiedy nagle centralnie przede mną przeszła jakaś rudowłosa dziewczyna ciągnąc za sobą Alexa, po czym zniknęli za drzwiami na końcu korytarza.

W głębi siebie śmiałam się z tego, że ma chłopak zdrowie skoro to już trzecia dzisiaj. A z drugiej strony pojawiło się we mnie dziwne uczucie. Byłam trochę podirytowana? Tak, to zdecydowanie to słowo, no bo przecież nie byłam zazdrosna. Kiedy dochodziła godzina druga impreza rozkręciła się na dobre. Oprócz mojej imprezy. Stałam wtulona w Ralpha, gdy on namiętnie dyskutował o czymś z moim bratem. Kiedy ziewnięciem przerwałam ich rozmowę obaj spojrzeli na mnie i zaśmiali się.

— Zaczekaj chwilę powiem Alexowi, że zaraz wracam i cię odwiozę. — Rzucił mój brat, ale kiedy kierował się do wyjścia z kuchni Ralph zatrzymał go mówiąc, że nie pił i że może mnie odwieźć. — Dzięki stary, jak coś to dzwońcie. — Pożegnaliśmy się z Kendall i Mattem, którzy postanowili jeszcze zostać i skierowaliśmy się do wyjścia z domu.

— Cholera Matt ma moje klucze od auta, zaczekasz chwilkę? — Skinęłam głową na tak i usiadłam na małym murku przed posesją. Nie byłam na tyle pijana co po prostu zmęczona. Nie zaliczałam się do grupy nocnych marków, zazwyczaj o tej godzinie już smacznie spałam.

— Gdzie twój ukochany? — Słysząc ten głos przerzuciłam oczami. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowy z nim. — Nie odpowiesz mi?

— Idź może przeleć jeszcze kogoś. — Westchnęłam nawet na niego nie patrząc. Udawało mi się to dopóki nie ujął mojego podbródka i nie przekierował mojej twarzy wprost na jego twarz. Stał i analizował ją jakby coś na niej zgubił. Kawałek po kawałku, zbliżając się przy tym powoli.

Forever in my heart.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz