23.

3.1K 97 4
                                    

Chodziłam zdenerwowana w jedną i w drugą stronę po loży z drinkiem w ręce. Wszyscy siedzieli w ciszy, bali się cokolwiek odezwać. Wcale im się nie dziwiłam, wystarczyło jedno małe słowo a wysadziłabym wszystko w powietrze. Szybkim ruchem odstawiłam pustą szklankę na stolik i nalałam do niej whisky. Samej whisky. Nie dbałam o to jak patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Chwyciłam z powrotem naczynie i podeszłam do szyby. Patrzyłam na tańczących ludzi, trunek palił mój przełyk, kiedy drzwi z hukiem otworzyły się. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się do roześmianych chłopaków.

— Co to do cholery miało być?! Co ty sobie wyobrażasz?! — Słysząc moje krzyki skierowane ku Alexowi nikomu nie było już tak do śmiechu. Justin skinął głową do reszty, żeby wyszli. Kiedy drzwi zamknęły się za nimi Alex zaczął zbliżać się w moim kierunku. — Ani kroku dalej.

— Bo co? Pobijesz mnie tymi swoimi chudymi rączkami? — Nie krył swojego rozbawienia a tym bardziej nie zatrzymał się. Zaczęłam się cofać, jednak nie miałam dużego pola do manewru, a moje plecy szybko zetknęły się z zimną ścianą. — Posłuchaj..

— Nie to ty posłuchaj! Kim jesteś żeby włazić z buciorami w moje życie? Co cię interesowało to z kim tańczyłam? Nie jesteś pępkiem świata a ja nie jestem twoją własnością i nie będziesz mi mówił co mogę a czego nie!

— Skończyłaś już? — Słysząc to pytanie miałam nadzieję, że po prostu się przesłyszałam. Patrzył na mnie z tym swoim uśmieszkiem na ustach nic nie robiąc sobie z tego co zrobił kilka minut wcześniej, jak i z moich słów. Położył jedną dłoń na szybie obok mojej głowy i nachylił się lekko. Moje nogi zaczęły drżeć a oddech przyspieszył, kiedy jego uśmiech zniknął z twarzy. Modliłam się w duchu, żeby nie zaczynał swoich gierek. Szybko zrozumiałam jak bardzo się myliłam, kiedy odezwał się do mnie przybierając swój niski i niezwykle uwodzicielski ton. — On był jednym z tych chłopaków, którzy na nas napadli kochanie. Nie mogłem pozwolić na to aby cię dotykał. Nie wiem czy pamiętasz jak mówiłem ci, że już wiele w swoim życiu nacierpiałaś i że nie chciałbym cię skrzywdzić. Ani ja cię nie skrzywdzę ani nikt inny.

Po tych słowach zapadła głucha cisza, w tle słychać było tylko delikatne dźwięki muzyki stłumionej przez grube szyby. Staliśmy w milczeniu patrząc sobie w oczy, a odległość między nami była naprawdę mała. Przez alkohol, który już w dość dużej ilości krążył po moim organizmie, potrzebowałam chwili na przyswojenie informacji usłyszanych przed chwilą. Zrozumiałam, że nie zrobił tego na złość mi a z troski o mnie. Delikatnie i powoli uniosłam dłoń i położyłam na jego policzku trochę bojąc się, że zaraz się odsunie. Jednak nie zrobił tego. Stał i nadal twardo wbijał swój wzrok we mnie. W pewnym momencie naszła mnie niezrozumiała ochota na to aby pocałować Alexa.

Ostatni raz spojrzałam w jego oczy, a następnie wzrokiem zjechałam na jego lekko rozchylone usta. Zbliżając się czułam narastające napięcie między nami. Przygryzłam lekko dolną wargę. Ten ruch podziałał na niego jak płachta na byka. Szybkim i dość mocnym ruchem przyciągnął mnie do siebie zamykając nasze usta w pocałunku. Przeniosłam dłonie na jego kark i włosy w które wplotłam palce prawej dłoni. Nasze języki walczyły o dominację, kiedy jego ręka spoczęła na moim pośladku, który mocno ścisnął. Puszczając go przejechał dłonią po moim biodrze, dochodząc do uda podniósł moją nogę napierając na mnie mocniej. W efekcie z naszych ust wypłynął cichy jęk. Stykając się czołami staliśmy tak łapiąc oddech. Chciał mnie, tak samo jak ja jego w tamtym momencie.

Słysząc pukanie do drzwi, które przerwało nam tamtą chwilę, odskoczyliśmy od siebie. Jak tylko potrafiłam poprawiłam się, kiedy Alex odszedł ode mnie kilka kroków. Chwilę później zza drzwi wyłoniła się głowa Justina.

Forever in my heart.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz