Przez cały tydzień nie widziałam Alexa a i Justin siedział cały czas w domu. Upiekło mu się i rodzice nie dowiedzieli się w jakim stanie wrócił, ale wtorek był dla niego koszmarnym dniem. Za błędy trzeba płacić i on zapłacił. Kacem gigantem. Tydzień minął mi bardzo szybko, poza kilkoma sprawdzianami i wystawieniem ocen nie działo się w nim nic szczególnego. Za to Kendall nie dawała za wygraną i cały czas starała się namówić mnie abyśmy udały się na wyścig.
— Hej mała mogę? — Spojrzałam na brata wychylającego się zza drzwi. Poklepałam na miejsce na łóżku na którym usiadł. — Mieliśmy pogadać, a jakoś nie zgraliśmy się w czasie.
— O czym chcesz porozmawiać? — Zapytałam, choć tak naprawdę doskonale wiedziałam o czym, a w zasadzie o kim.
— Alex to naprawdę fajny gość, ale jako kumpel. — Westchnął zaczesując palcami swoje włosy. — A co do kobiet... Po prostu nie nadaje się do głębszych relacji. Jest babiarzem i każdy może ci to potwierdzić a ja nie chcę żebyś cierpiała.
— Ale mnie nic z nim nie łączy. — Pominęłam fakt o tym, że pocałował mnie w poniedziałek. Justin był naprawdę przejęty, a ja nie chciałam wyprowadzać go z równowagi.
— I uwierz, że lepiej dla ciebie. Za to Ralph jest naprawdę dobrym kandydatem na chłopaka. — Zaśmiał się na co i ja się dołączyłam, a następnie wstał z łóżka. — A no i Kendall prosiła, żebym cię namówił na wiesz co.
— Nie żartuj nawet. Co za dziewczyna. — Walnęłam się wewnętrzną stroną dłoni w czoło nie dowierzając, że posunęła się aż tak daleko. — Ona jest niemożliwa.
— Widać, że jej zależy. Wyjeżdżam za półtorej godziny a później jest impreza. Jeśli chcesz to możecie zabrać się ze mną a tymczasem znikam się ogarniać.
Kiedy drzwi zamknęły się ja chwyciłam telefon. Po przeczytaniu setek błagających wiadomość od Kendall napisałam jej, że ma półtorej godziny na ogarnięcie się. Nie muszę chyba mówić jaka podekscytowana była. Pokręciłam głową z rozbawienia i odłożyłam telefon, a następnie udałam się pod prysznic. Po dokładnym wymyciu swojego ciała i wysuszeniu go zaczęłam się ubierać. Postawiłam na koronkowy top na ramiączkach, czarną spódniczkę a na to zarzuciłam czarną marynarkę. Wisienką na torcie mojego stroju był komplet biżuterii, którą dostałam od Ralpha na osiemnaste urodziny.
— Matko teraz widzę jak ty seksownie wyglądasz! — Pisnęła moja przyjaciółka, kiedy wysiedliśmy z samochodu Justina na opuszczonym lotnisku.
Wszystko wyglądało zupełnie jak tydzień temu z tym, że ludzie zaczęli dopiero się zbierać. Czułam wzrok innych kiedy wraz z Kendall podążałyśmy za moim bratem. Justin i jego kumple byli jedną z ważniejszych ekip w LA. Co pokolenie zmieniali się jej członkowie, ale poza tym wszystko pozostawało jak było. Każdy miał do nich ogromny szacunek, ale i nikt nie chciał z nimi zadzierać. Moja przyjaciółka nie mogła wyjść z zachwytu, cały czas podjarana mówiła jakieś rzeczy całkowicie od czapy. Staliśmy w gronie znajomych mojego brata, jednak po Alexie nie było ani śladu.
— Idzie nasza księżniczka. — Zaśmiał się jeden z kolegów Justina, a ja wraz z pozostałymi odwróciłam się. Alex szedł w towarzystwie długonogiej blondynki. Tej samej, która tydzień temu była na nim uwieszona. Alex poprawiał swoją skórzaną kurtkę, a dziewczyna włosy. Tylko głupi nie zauważył by tego, że para była po szybkim numerku.
Nawet na mnie nie spojrzał. Przywitał się ze wszystkimi i oparł się o swój samochód, następnie odpalając papierosa. Poczułam dziwne ukłucie w środku. Kilka dni temu całował mnie, a teraz nie dość, że uprawiał seks z inną dziewczyną, to na dodatek traktował mnie jak powietrze. Szybko skarciłam samą siebie przypominając sobie słowa Justina. Co ja sobie głupia myślałam. Za pewne byłam dla niego jedną z zabawek jak inne dziewczyny.
CZYTASZ
Forever in my heart.
Teen FictionCzy istnieje jakiś sprawdzony sposób by podnieść się z kolan, gdy życie zabiera nam cały nasz świat?