25.

3K 94 4
                                    

Justin zrezygnował z imprezy na którą jak zawsze miał w zwyczaju chodzić po wyścigu. Zrobił to ze względu na mnie i oboje wróciliśmy do domu. Przez większość czasu między nami panowała cisza. Odrazu po powrocie udałam się pod prysznic, aby zmyć z siebie wszystkie emocje i czarne myśli. Z ulgą i wewnętrznym spokojem wcisnęłam się pod kołdrę i chwyciłam za pilota od telewizora, włączając przy tym Netflixa.

— Mogę? — Skierowałam wzrok na Justina, który stał w drzwiach. Kiedy skinęłam głową na tak położył się obok mnie, a ja po prostu się w niego wtuliłam. Potrzebowałam tego, potrzebowałam obecności mojego brata. — To co oglądamy?

Po kilku minutach znaleźliśmy jakiś film i zaczęliśmy go oglądać. Atmosfera pomiędzy nami znów była luźna i ze śmiechem komentowaliśmy niektóre sceny w filmie. Przyznał mi się do tego, że sam się przestraszył kiedy wpadł w ten poślizg. Oświadczył również, że nie zamierza się więcej ścigać. Wiedziałam jak lubił wyścigi i ile musiało go to kosztować. Aczkolwiek ogromny kamień spadł mi z serca kiedy podjął taką decyzję. Byłam okropnie zmęczona i nawet nie wiem w którym momencie odpłynęłam.

Następnego dnia w domu panowało małe zamieszanie. Justin postanowił przedstawić Khloe rodzicom, więc wpadliśmy na pomysł aby zrobić grilla. Swoją drogą zrozumiałam jaka ważna musiała dla niego być, ponieważ nigdy wcześniej mój kochany braciszek nie przyprowadził żadnej dziewczyny do domu. Oboje byli bardzo zestresowani. Justin potykał się o własne nogi, nie mówiąc już o tym jak wszystko leciało mu z rąk. Za to Khloe wysyłała mi milion wiadomości na sekundę po prostu przyznając się do tego jak zjada ją stres.

— Ja otworze! — Krzyknęłam kiedy stojąc w kuchni i krojąc warzywa do sałatki usłyszałam dzwonek do drzwi. Wytarłam dłonie w papierowy ręcznik i udałam się w stronę drzwi.

— O matko jak dobrze, że to ty otworzyłaś drzwi. Tak się stresuje, że chyba zaraz zemd... — Stresująca się Khloe wyglądała niewyobrażalnie słodko.

— Witam, ty pewnie jesteś wybranką mojego syna. — Mama z uśmiechem na ustach przerwała dziewczynie wchodząc do holu.

— Tak, tak. Dzień dobry jestem Khloe.

Po krótkim i przyjaznym przywitaniu się ruszyłyśmy w stronę taty i Justina. W momencie kiedy tata wypuścił Khloe z uścisku widziałam jak dziewczyna na miękkich nogach ruszyła w stronę mojego brata. Niedługo później usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Rodzice delikatnie przeprowadzali swój wywiad, trochę się tego obawiałam. Jednakże kiedy Khloe bez problemu odpowiadała na ich pytania, a nawet znalazła wspólny temat z mamą ja spojrzałam na Justina ukazując mu kciuk w górę, który oznaczał że jest dobrze.

Kilka godzin później wraz z zachodzącym słońcem siedzieliśmy już niczym jedna, wielka rodzina. Rodzice pokochali Khloe chyba bardziej niż mój brat. Para odetchnęła z wielką ulgą. Ja natomiast byłam szczęśliwa widząc szczęście mojego brata. Siedząc tak przy stole i przyglądając się rodzicom, jak i Justinowi i Khloe, pozazdrościłam im. Mieli swoje ukochane osoby przy sobie, a ja kiedy w końcu otworzyłam serce na kogoś zupełnie innego niż Kasper zostałam wyrolowana. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk SMS dochodzący z mojego telefonu, który odrazu chwyciłam.

Alex:
Możemy się spotkać?

Westchnęłam głęboko. Wieczór zapowiadał się naprawdę miło i nie byłam pewna, czy miałam ochotę widzieć się z nim. Mimo tego, że zaczęła zżerać mnie ciekawość w jakim celu chciał się spotkać, to szybko otrzymał odpowiedź zwrotną.

Liliana:
Jestem zajęta. Justin przyprowadził Khloe do domu.

— A co u Ralpha? Dawno go nie widziałam. — Spojrzałam na mamę odkładając telefon. Poczułam jak wszyscy przerzucili mój wzrok na mnie. Wszyscy oprócz Justina, któremu nagle zadzwonił telefon.

Forever in my heart.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz