— No chyba nie powiesz mi, że tak ubrana pójdziesz na randkę? — Kendall siedziała skanując mnie wzrokiem. Nie rozumiałam co jej przeszkadzało. Miałam na sobie delikatną białą bluzkę, obcisłe czarne spodnie i obcasy.
— To nie jest randka, a poza tym co jest nie tak?
— I jak gotowa na randkę? — Odwróciłam się w stronę drzwi kiedy do pokoju wparowała Khloe i Justin. Przerzuciłam oczami i opadłam na łóżko.
— Lilka mówi, że to nie jest randka. — Wtrąciła Kendall na co obie się zaśmiały. — No i nie chce się ubrać jakoś ładniej.
— Bo jest okej! — Krzyknęłam trzymając głowę w poduszce. Miałam już naprawdę dość i coraz bardziej odechciewało mi się gdziekolwiek wyjść.
— Ja też tak uważam. Dobrze wygląda. — Słysząc słowa brata podniosłam się i wskazałam na niego ręka. Chociaż on stał po mojej stronie. Moja radość nie trwała długo kiedy dziewczyny skarciły go wzrokiem za to co powiedział, a pod domem rozległy się dwa krótkie sygnały klaksonu. Justin w geście obronnym uniósł dłonie do góry i zaczął wycofywać się w stronę drzwi. — Dobra ja idę z nim zagadać, a wy róbcie co uważacie za słuszne. Powodzenia siostro!
Krzyknął na odchodne i zniknął za drzwiami. Westchnęłam przymykając oczy, a kiedy otworzyłam je obie dziewczyny stały na tyle blisko, że lekko się wystraszyłam. Nie miałam wyjścia, musiałam się poddać. Inaczej nie wypuściłyby mnie z domu. Tak więc po niecałych piętnastu minutach moje rozpuszczone włosy zostały związane w ciasnego koka, bluzkę i spodnie zamieniły na czarną sukienkę na cienkich ramiączkach, sięgająca do połowy uda. Jeżeli chodzi o sukienkę, to trochę upierałam się ponieważ dla mnie wydawała się zbyt krótka. Czarne szpilki z dwoma paskami zostały, a na ramiona zarzuconą miałam brązową kurtkę.
— No dobra, mogę wybaczyć to spóźnienie. — Zaśmiał się Alex stojący oparty o samochód, uważnie skanując mnie od góry do dołu. Justin za to lekko rozszerzył swoje oczy i spojrzał na swoją dziewczynę. Wiedziałam, że nie spodobał mu się mój strój.
— No dobra to bawcie się dobrze, pa! — Krzyknęła Kendall na odchodne zaciągając do domu Justina i Khloe. Wyglądało to nieco komicznie, więc pozwoliłam sobie skwitować to śmiechem.
— Zapraszam panią. — Alex otworzył drzwi od strony pasażera w swoim czarnym mustangu i aktorsko wskazał dłonią na samochód.
— Proszę, proszę. Jaka kultura. — Zakpiłam z nutą sarkazmu podchodząc do samochodu. Wsiadłam, Alex zamknął za mną drzwi i wsiadł na miejsce kierowcy.
— Pięknie pani wyglada, pięknie pani pachnie, cała jest pani piękna. Proszę zapiąć pasy pani piękna.
— Zaciąłeś się? — Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, unosząc przy tym jedną brew i zabrałam się za zapięcie pasów.
— Nie podobam ci się w takim wydaniu? — Zaśmiał się wyjeżdżając z posesji mojego domu. Słysząc jego cwaniacki śmiech odetchnęłam z ulgą. Szczerze mówiąc bałam się, że będzie mi słodził całe spotkanie a tego bym nie zniosła. Nie w jego wydaniu.
W samochodzie rozbrzmiał dźwięk cicho puszczonej muzyki z radia. Patrzyłam na rozmywające się widoki za oknem. W głowie wciąż słyszałam głos Kendall powtarzający, że to - randka. Ja byłam zupełnie innego zdania i Alex raczej też. Bynajmniej miałam taką nadzieję. Całą drogę zastanawiałam się gdzie jedziemy, chciałam aby to była jakaś luźna knajpka gdzie można zjeść coś dobrego. Zamarłam kiedy stanął pod jedną z lepszych restauracji w Los Angeles. Jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi drzwi i chwytając moją dłoń ruszyliśmy do środka. Dość sprawnie udało nam się zamówić dania. Siedząc i czekając rozglądałam się dookoła, czując na sobie wzrok chłopaka.
CZYTASZ
Forever in my heart.
Teen FictionCzy istnieje jakiś sprawdzony sposób by podnieść się z kolan, gdy życie zabiera nam cały nasz świat?