Nadszedł dzień powrotu do Los Angeles. Od rana wszyscy byliśmy w nieciekawych nastrojach. Żadne z nas nie chciało wracać. Było nam tam tak dobrze. Na dodatek wraz z Ralphem przegadaliśmy całą noc. Spaliśmy łącznie może z dwie godziny, przez co oboje byliśmy cholernie nie wyspani. Zjedliśmy śniadanie i posprzątaliśmy domek.
— Mamy wszystko? — Zapytał Matt pakując do bagażnika nasze bagaże, na co przytaknęliśmy mu. — Dobra w takim razie z racji tego, że wy prowadziliście poprzednio, teraz my z Kendall się tym zajmiemy.
— Świetny pomysł. — Powiedziałam ziewając.
Upewniliśmy się czy mamy wszystko, czy zamknęliśmy dobrze domek i wsiedliśmy do samochodu. Przez pierwsze pare kilometrów rozmawialiśmy o kończącej się majówce. Jednak kwadrans później zmęczenie zaczęło brać górę. Oparta o szybę zaczynałam przysypiać, jednak z każdym szarpnięciem samochodu moja głowa obijała się o nią rozbudzając mnie przy tym.
— Możesz się oprzeć o mnie jeśli chcesz. — Powiedział do mnie Ralph uśmiechając się przy tym miło.
Nie odpowiedziałam. Jedynie odwzajemniłam uśmiech i położyłam głowę na kolanach chłopaka. Czułam jak podtrzymuje mnie ręką, żebym nie spadła. Nie wiem ile minęło czasu, ale wkrótce potem pochłonął mnie sen.
— Zobacz jak słodko śpią, nie mam serca ich budzić. — Usłyszałam niewyraźne słowa mojej przyjaciółki.
— Kochanie ale nie możemy ich tak tu zostawić. — Dodał Matt. — Proszę państwa jesteśmy na miejscu.
Niechętnie i powolnie przeciągnęłam się, zmuszając się przy tym do siadu. Samochód stał pod domem Matta. Chwilę jeszcze spędziliśmy stojąc przy samochodzie i czekając, aż Matt zabierze swoje bagaże i pomoże z bagażami Kendall wsadzić je do jej auta. Kwadrans później siedziałam z Ralphem w samochodzie i odwoziłam go do domu. Biedny, było widać po nim, że nadal jest bardzo zmęczony.
Jadąc już do swojego domu nastąpiła mała zmiana planów. Zmieniłam kierunek i udałam się na cmentarz. Kupiłam kwiaty oraz znicz. Po uprzątnięciu grobu usiadłam na małej czarnej ławeczce i zaczęłam przyglądać się zdjęciu Kaspra. Ten majówkowy wyjazd naprawdę bardzo mi pomógł. Oczywiście musiałam opowiedzieć o wszystkim Kasprowi. O tym, że nasi przyjaciele zostali parą, o sytuacji z Olivią i o tym jak miło spędziłam czas z Mattem, Kendall i Ralphem.
— I wiesz, zrozumiałam dlaczego tak bardzo lubiłeś Ralpha. To naprawdę miły chłopak i bardzo mądry. — Uśmiechnęłam się delikatnie w momencie w którym wiatr owiał moją skórę. — Będę już się zbierała kochanie, padam na twarz. Kocham cię bardzo.
Zebrałam swoje rzeczy, ostatni raz spojrzałam na jego zdjęcie i ruszyłam do samochodu. Miałam tyle szczęścia, że pod domem złapałam Justina, który pomógł wnieść mi bagaże i ruszył na trening. W domu nie było nikogo, rodzice jak co niedziele po południu byli na spacerze. Był to ich zwyczaj odkąd tylko pamiętam. Niekiedy wraz z bratem spacerowaliśmy razem z nimi.
Po długiej gorącej kąpieli rozpakowałam torbę, odgrzałam sobie obiad i z dużą miską popcornu usiadłam na kanapie, owinięta miękkim białym kocem. Przeskakując z kanału na kanał w głowie wyświetlał mi się, krótki film wspominający ubiegłe dni. Naprawdę czułam się dużo lżej po tym wyjeździe. Moja głowa nie była już taka zawalona, a czas spędzony z najbliższymi na długo zapadł mi w pamięci. Żałowałam tylko, że Kasper nie mógł być z nami.
~~~~~~~~~
— Jezu jak ja nie znoszę poniedziałków. — Marudziła Kendall wyciągając książki z szafki.
CZYTASZ
Forever in my heart.
Teen FictionCzy istnieje jakiś sprawdzony sposób by podnieść się z kolan, gdy życie zabiera nam cały nasz świat?