22.

3.3K 98 36
                                    

Kiedy wstałam rano w domu był tylko Justin. Spał, a rodzice byli w pracy. Nie mogłam zapanować nad swoimi myślami, mając wciąż przed oczami widok pobitego brata i Alexa. Doskonale wiedziałam w jakim towarzystwie obracał się mój brat, jednak pierwszy raz w swoim życiu widziałam go w takim stanie. Martwiłam się o niego, a jeszcze bardziej o to czego będzie wysłuchiwał kiedy rodzice wrócą do domu.

Po wzięciu długiej i odprężającej kąpieli wróciłam do swojego łóżka. Nie miałam ochoty na żadne wyjścia z domu czy rozmowy z kimkolwiek. Poranne widoki mocno zadziałały na moją psychikę. Chcąc odciągnąć się od ponurych myśli włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach z nadzieją, że znajdę coś ciekawego. W pewnym momencie wyłączyłam nawet telefon, który nie przestawał wciąż dzwonić.

— Wiesz co jest dzisiaj za dzień?! Drugi dzień lipca! — Z tym okrzykiem powitał mnie mój poobijany brat wchodząc niespodziewanie do mojego pokoju.

— I co w związku z tym? — Zapytałam nie odrywając wzroku od telewizora, aż do momentu w którym wyrwał mi pilot z ręki i wyłączył go. — Ej! Oglądałam to.

— Masz dzisiaj urodziny! Moja mała siostrzyczka kończy dziś dwadzieścia lat. — Śmiał się zaczynajac mnie łaskotać.

— Justin przestań błagam. — Starałam się wypowiedzieć jakiekolwiek słowo, ale jego łaskotanie mnie strasznie mi to utrudniało. Kiedy przestał i usiedliśmy razem na moim łóżku spojrzał się na mnie ze swoim chytrym uśmieszkiem.

— To co dziś robimy? Klub? Domówka?

— Nie mam ochoty na świętowanie, jedyne o czym marze to o pozostaniu w tym łóżku do końca dnia. — Odpowiedziałam zgodnie z prawdą padając na poduszki za mną.

— Nie ma takiej opcji. Bądź gotowa o 19 i idziemy świętować, a teraz jadę do chłopaków. — Rzucił szybko całując mnie w głowę na odchodne i wyszedł.

Naprawdę nie miałam ochoty wychodzić ze swojego łóżka. Prawie cały dzień przeleżałam w łóżku. Kiedy rodzice wrócili Justinowi znowu się upiekło. Stwierdzili, że nie będą roztrząsali tego co miało miejsce rano w taki dzień. Po uroczystym obiedzie, który przeciągnął się do godzin późno popołudniowych przyszła do mnie Kendall pomóc mi się ogarnąć. Siedząc na krześle ubrana cała na biało, podczas gdy przyjaciółka kręciła moje długie brązowe włosy w oczy rzucił mi się post na jednym z portali społecznościowych. Mianowicie post, który świadczył o tym, że Ralph i Kate zaczęli być ze sobą w związku.

— Oh, wspaniały prezent na urodziny. — Parsknęłam sztucznym śmiechem. Poczułam swego rodzaju zawód. Wszystko do tej pory wskazywało na to, że między mną a Ralphem zaczyna się coś dziać. Widząc ten post straciłam całkowitą ochotę na cokolwiek.

— Lila słońce. — Zaczęła Kendall odkładając lokówkę po tym, jak zakręciła mi ostatnie pasmo włosów i obróciła mnie w swoją stronę. — Chciałabym, żebyś te urodziny przeżyła jak nigdy wcześniej. W ubiegłym roku pamiętasz jak je spędzałaś? W szpitalu psychiatrycznym. Proszę nie pozwól aby taka rzecz zepsuła twój dzisiejszy wieczór. Zobacz przez ile przeszłaś, naprawdę uważasz, że to jest warte przejmowania się? Zostały nam dwa ostatnie wspólne miesiące razem. Sprawmy aby pozostały nam w pamięci na zawsze. — Z maślanymi oczami spojrzałam na nią i wiedziałam, że ma rację. Szczerze mówiąc po jej słowach nabrałam ochoty na dobrą zabawę.

— I jak możemy jecha... o kurwa. — Justin stanął w drzwiach mojego pokoju i zeskanował mnie wzrokiem od góry do dołu. — Wyglądasz bosko. Moja mała siostrzyczka już nie jest taka mała. — Dodał wycierając udawaną łzę.

— Nie słódź mi tak, bo się zarumienię. — Zaśmiałam się wstając z krzesła, stojącego przy mojej toaletce. Zgarnęłam potrzebne mi rzeczy oraz telefon do torebki i skierowałam się w stronę brata. — Możemy jechać.

Forever in my heart.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz