23. Nieudany wypad

193 11 19
                                    

Po tym wszystkim co mnie dzisiaj spotkało postanowiłam się położyć. Spałam bardzo długo, ale najzwyczajniej potrzebowałam odpocząć. Gdy się obudziłam za oknem było już ciemno, pierwsze co spojrzałam na telefon. Na wyświetlaczu widniała za 5 min północ. Miałam też chyba z 10 nieodebranych połączeń od Blaesa, 3 od Carrie, 5 od Ari i kilkanaście nieodczytanych wiadomości. 

Boże tak to nikt nigdy nie raczy się do mnie odzywać, a dzisiaj nagle co im się stało?

Zaczęłam odczytywać sms-y.

Od Ari:

*Hej siostra, jak tam weekend? Potem do ciebie zadzwonię to pogadamy <3*

*Halo? Lena czemu nie odbierasz?*

* :( Proszę, odbierz lub oddzwoń martwię się, a jeżeli nie możesz nic z tych rzeczy to przynajmniej odpisz.*

*Okej, właśnie dzwonił do mnie twój tata i powiedział, że się źle czujesz :( Zdrowiej tam szybko <3 <3 <3*

Kochana Ari, ona zawsze się o mnie martwi, czasem mam wrażenie, że nie zastępuje mi tylko siostry, a nawet czasem mamę. 

Od Carrie:

*Lena?*

*Odbierz, musimy pogadać...*

*Dobra nie, to nie, napisz łaskawie jak kiedykolwiek będziesz chciała się jeszcze do mnie odezwać!*

Carrie... Daj mi spokój! I tak dzisiaj już się pokłóciłyśmy. Czego ta dziewczyna jeszcze ode mnie chcę? Nawrzeszczała się na mnie - FAJNIE! Ale niech da mi już spokój, ten pieprzony spokój.

Wiadomości od przyjaciółki tak mnie zdenerwowała, że już nie miałam siły odczytywać tych od Blaesa. Potrzebowałam chwili bez nich, a szczególnie bez Carrie! 

Spojrzałam za okno. Była idealna pełnia księżyca, a na niebie widniało pełno gwiazd. Po ostatnich dniach miałam ochotę na coś szalonego. Zapomnieć o wszystkim i po prostu poczuć zastrzyk adrenaliny. Postanowiłam wyjść z domu i w pełni księżyca pojeździć na łyżwach, skoro to mi się nie udało po południu. Uwielbiam ten sport, więc czemu nie?

Ubrałam się w ciepłe ciuchy i zaczęłam się rozglądać po całym pokoju gdzie jest moja torba z łyżwami.

A no tak rzuciłam ją w łazience razem z butami i kurtką! - wykrzyczałam w myślach. 

Szybko i po cichu niczym ninja wymknęłam się do łazienki, jednak i tam nie znalazłam tego czego szukałam. Poszłam więc na dół, ale tam też tego nie było. Oprócz sypialni Ojca został mi do przeszukania tylko pokój Jungkooka. 

Wdrapałam się znów na górę i po cichu podeszłam pod pokój Jungkooka. Delikatnie uchyliłam drzwi i zauważyłam chłopaka leżącego na łóżku. Miał zamknięte oczy, a więc zapewne spał - taka była moja logika, która jakoś mnie nie zawodziła. Ale kiedy tylko postawiłam pierwszych kilka kroków w pokoju chłopaka, to on się odezwał.

J- Lena co ty tutaj robisz? - otworzył oczy i wstał do pozycji siedzącej.

L- Nie... nic takiego. - powiedziałam zakłopotana-  Słuchaj widziałeś gdzieś moją torbę z łyżwami? - dodałam.

J- Ale na co ci o tej godzinie łyżwy?

L- Pff... A tak po prostu, bez powodu. - sama nie wiedziałam co mówiłam.

J- Na pewno? Nie jestem ślepy widzę, że jesteś ubrana normalne ciuchy, a nie piżamy.

L- No dobra... Masz mnie! Idę sobie pojeździć na łyżwach.

Jak to się stało ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz